Oscar dla Polaków? Rozważania w tempie Presto (Filmowego)
Za nami pokazy filmów krótkometrażowych nominowanych do Oscara. W warszawskim Kinie Luna można było zobaczyć m.in. polskiego kandydata do Oscara w kategorii krótkometrażowych filmów aktorskich, a także czterech konkurentów z Danii, USA, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii.
„On My Mind” w reżyserii Martina Strange-Hansena (Dania, 2021) to film poruszający, bardzo subtelny, a przy tym oparty na ciekawym pomyśle. Jego bohater, Henrik, chce zaśpiewać żonie piosenkę i z jakiegoś powodu musi to zrobić natychmiast, w dodatku chce nagrać ją dla niej na karaoke. Wkrótce przekonujemy się, że może to być dla małżeństwa szansa na nowy początek lub ostateczne pożegnanie i że rzeczywiście wszystko zależy od tych kilku minut...
Jeszcze bardziej oryginalny wydał mi się „Please Hold” w reżyserii K.D. Dávila (USA, 2020). W niedalekiej przyszłości młody Mateo zostaje aresztowany przez policyjnego drona i trafia do w pełni zautomatyzowanego więzienia. Ten futurystyczny thriller ma z kolei charakter anegdotyczny, pokazuje, do jakich absurdów może doprowadzić nas nadmiernie stechnologizowany i zbiurokratyzowany świat. Tutaj fundamentem systemu nie jest człowiek a procedury, a rzeczywistość pozostaje zakładnikiem przestrzeni wirtualnej. Takiego filmu i Bareja by się nie powstydził.
Jednak najwięcej emocji dostarcza „Ala Kacchu – Take and Run” w reżyserii Maria Brendle (Szwajcaria, 2020), film z perspektywy kobiety dla kobiet i o kobietach...w Kirgistanie. Każdego roku wiele z nich w tym kraju jest porywanych i przymuszanych do małżeństwa, odmowa oznacza wykluczenie ze społeczeństwa, które nijak nie idzie z duchem czasu i kultywuje stare tradycje, co samo w sobie mogłoby być bardzo wartościowe, gdyby tylko nie wiązało się z ludzką krzywdą, z ubezwłasnowolnieniem młodych kobiet. Tymczasem 19-letnia Sezim chce spełnić swoje marzenie o studiowaniu w stolicy...
Na tym tle bardzo dobrze wypada „Sukienka” w reżyserii Tadeusza Łysiaka, studenta Warszawskiej Szkoły Filmowej, polski kandydat do Oscara i zarazem jeszcze jeden głos w dyskusji o kobietach, choć mających inne problemy, bliżej nas. W główną rolę wcieliła się tu Anna Dzieduszycka, film opowiada historię niskorosłej Julii, pracownicy przydrożnego motelu, która marzy o miłości (a która w jej oczach pozostaje zarezerwowana dla „zwykłych” kobiet). Ale gdy dziewczyna wreszcie zyska szansę na realizację swoich marzeń, przekona się, że „kij ma dwa końce” i że czasem trzeba uważać na to, czego sobie życzymy...
W moim odczuciu najsłabiej w całym oscarowym zestawieniu krótkich metraży prezentuje się „The Long Goodbye” w reżyserii Aneila Karia (Wielka Brytania, 2020), film, który jest bodaj ze wszystkich nominowanych najkrótszy i najbardziej eksperymentalny jeśli chodzi o konwencję, bo z elementami niemalże teledyskowymi, główny bohater w finale na naszych oczach prawie przemienia się w rapera. Gra go Riz Ahmed, znany z fantastycznego dramatu „Sound of Metal”, który jest tutaj zarazem autorem scenariusza. Śpiewa, mówi, krzyczy o nietolerancji i niesprawiedliwości. I jest w tym szalenie autentyczny.
Muszę przyznać, że byłam zaskoczona wysokim poziomem, zróżnicowaniem tematycznym i dojrzałością ujęcia tematów w sumie we wszystkich wymienionych obrazach. Choć gorąco kibicuję „Sukience” i uważam, że ma spore szanse na wygraną, także z uwagi na osobę wyjątkowej bohaterki i świetną grę Dzieduszyckiej, to sama miałabym problem z wytypowaniem zwycięzcy. Do tych filmów chce się wracać.