Sergey Smbatyan: W naszym brzmieniu jest coś unikatowo armeńskiego
O powstaniu Armenian State Symphony Orchestra, pięknie kryjącym się w różnych gatunkach muzyki i specyfice pracy dyrygenta z Sergeyem Smbatyanem rozmawia Jacek Kornak
Jacek Kornak: Historia Armenian State Symphony Orchestra jest niezwykła. Szesnaście lat temu wraz z innymi studentami konserwatorium w Erywaniu założyliście zespół składający się z młodych muzyków. Dziś jest to wysokiej klasy, profesjonalna orkiestra, która koncertuje w najważniejszych salach koncertowych Europy. Jak dokonałeś tego cudu?
Sergey Smbatyan: To z pewnością jest cud, ale zawdzięczamy go ciężkiej i systematycznej pracy. Cuda nie zdarzają się same z siebie. Trzeba im dać szansę. Ja i moi koledzy z orkiestry mieliśmy poczucie misji oraz wizję. Były też właściwe okoliczności ku temu, aby taki zespół powstał i się rozwijał. Oczywiście wszystko zaczęło się od miłości do muzyki. To pasja do muzyki dała początek orkiestrze. Nie była to decyzja żadnego organu państwowego, sponsora ani innej instytucji. Od początku chcieliśmy ,aby nasza pasja przełożyła się na wysoki poziom wykonawczy. Po drodze znaleźli się ludzie, którzy w nas uwierzyli i nas wsparli.
Czy możesz opowiedzieć o drodze, którą przeszła orkiestra, od studenckiego zespołu do narodowej orkiestry symfonicznej?
Muzyka jest ważną częścią naszej kultury. Po czasach sowieckich odziedziczyliśmy tradycje wykonawcze muzyki klasycznej. Jednak dopiero w ostatnich dekadach było miejsce na nową orkiestrę. Armenia ma bogatą historię i Armenian State Symphony Orchestra poprzez muzykę może ją promować oraz być kulturalną wizytówką kraju. Fenomenem jest, że wszyscy muzycy są Armeńczykami. Wszyscy ukończyli to samo konserwatorium. Gramy razem od wielu lat, co sprawia, że świetnie się znamy i tworzymy pewnego rodzaju muzyczną rodzinę. Zaczynaliśmy, wykonując kilka koncertów rocznie. Od początku ciężko pracowaliśmy nad techniką i poziomem wykonawczym. Po pewnym czasie graliśmy już 25 koncertów rocznie, później 47, a dziś gramy 52 koncerty w sezonie i występujemy w wielu salach koncertowych na świecie. W pewnym momencie rząd uznał, że nasza orkiestra ma znaczenie dla Armenii i w 2010 r. staliśmy się orkiestrą narodową.
Jak opisałbyś tożsamość Armenian State Symphony Orchestra? Co stanowi o jej wyjątkowości? Ty pracujesz z orkiestrą od samego początku, zatem domyślam się, że jej tożsamość jest ściśle związana z Twoimi wyborami artystycznymi.
Myślę, że w naszym brzmieniu jest coś unikatowo armeńskiego. Charakteryzuje nas mocne brzmienie i dość szybkie tempa. Nasze wykonania są często określane jako bardzo emocjonalne. Jako że pracuję z Armenian State Symphony Orchestra nieprzerwanie przez te wszystkie lata, stworzyliśmy niejako synergię. Orkiestra odzwierciedla moje myślenie o muzyce. Mamy własne brzmienie, które jest wynikiem tego, że tak dobrze się znamy i wywodzimy się z tego samego środowiska społecznego oraz jesteśmy przedstawicielami tego samego pokolenia. Mieliśmy nawet tych samych nauczycieli. To sprawia, że rozumiemy się niemal intuicyjnie. Komunikacja nigdy nie jest dla nas problemem. Jednak najważniejsze jest nasze oddanie muzyce. To ona sprawia, że jesteśmy razem i tworzymy piękno.
Na czym Twoim zdaniem powinna polegać praca dyrygenta? Niektórzy dyrygenci dają muzykom przestrzeń, dyskutują wspólnie nad rozwiązaniami interpretacyjnymi, inni uważają, że orkiestra jest jak instrument, na którym gra dyrygent.
Postrzegam to inaczej. Orkiestra nie jest klubem dyskusyjnym, w którym debatujemy nad interpretacjami. Nie jest to też bezwolny instrument w moich rękach. Dobrze znam moich muzyków i staram się za każdym razem zaprezentować ich z najlepszej strony. Moja interpretacja bierze pod uwagę ich talenty i ograniczenia. Przy wykonywaniu na przykład tej samej symfonii Beethovena z inną orkiestrą moja interpretacja by się zmieniła. Nie będę narzucał muzykom interpretacji, której oni nie czują lub po prostu nie są w stanie wykonać. Moim zadaniem jako dyrygenta jest zaprezentowanie orkiestry od jej najlepszej strony. Prowadzę muzyków ku jednej, spójnej wizji muzyki. Jest to moja wizja i staram się ją zaprezentować muzykom w sposób klarowny. Pracując z Armenian State Symphony Orchestra, mam wrażenie, że jestem wśród przyjaciół. Ważne jest dla mnie to, aby stworzyć dobrą atmosferę do wspólnego tworzenia muzyki. Muszę czasem nałożyć pewne ograniczenia na muzyków, czasem trzeba nieco zahamować ich pasję, aby stworzyć spójną wizję kompozycji. To ja dokonuję wyborów interpretacyjnych, ale nie są one nigdy abstrakcyjne, wyrastają z głębokiej znajomości muzyków. Postrzegam też swoje zadanie jako lidera, który motywuje kolegów do tego, by dawać z siebie to, co najlepsze i nieustannie się rozwijać.
Chciałbym Cię zapytać o program, który wybierasz dla orkiestry. Wydaje się on niezwykły. Patrząc na ostatnie sezony, znajdziemy tutaj muzykę od Beethovena, Mahlera, poprzez Karla Jenkinsa, po jazz, muzykę filmową, a nawet Michaela Jacksona.
Po pierwsze myślę, że muzyka niezależnie od gatunku może być piękna. Moim zadaniem jest zaprezentowanie tego piękna publiczności. Grając klasykę, jazz czy też muzykę popularną muszę zawsze wierzyć w to piękno. Oczywiście uważam, że Bruckner i Mahler byli jednymi z największych geniuszy w historii, ale w muzyce Jacksona także jest piękno, które możemy wyrazić poprzez koncert symfoniczny. Oczywiście te projekty mają przyciągnąć nową publiczność do sali koncertowej i sprawić, aby młodzi ludzie, którzy wysłuchają symfonicznego Jacksona, wrócili do nas na koncert muzyki Beethovena. Nie chodzi o to, aby grać wszystko, ale by stworzyć bogaty, różnorodny program, który będzie atrakcyjny dla różnych grup odbiorców. Myślę, że dziś, po latach naszej pracy, publiczność jest znacznie bardziej różnorodna. Na koncertach możesz dostrzec wielu młodych ludzi. Znacznie więcej niż piętnaście lat temu. Jako orkiestra, która jest instytucją publiczną, mamy misję i obowiązek promowania muzyki wśród ludzi z różnych grup społecznych. Nie chcemy się zamykać w wąskim gronie tradycyjnych melomanów. Tworząc program, staram się przekazać pewne idee, ale zawsze najważniejsze jest to, jak gramy muzykę.
Krzysztof Penderecki wielokrotnie odwiedził Armenię, aby wziąć udział w Waszych koncertach. Kilkukrotnie dyrygował Armenian State Symphony Orchestra, Wy natomiast wielokrotnie wykonywaliście jego dzieła. Skąd to zainteresowanie jego muzyką w Armenii?
Krzysztof Penderecki był geniuszem. Jednym z tych, którzy stworzyli własny język muzyczny. Jego muzyka od dawna mnie fascynowała. W pewnym momencie postanowiliśmy zaprosić go do Armenii. Był to początek współpracy, która przerodziła się w muzyczną przyjaźń. Myślę, że między Armenian State Symphony Orchestra a Krzysztofem Pendereckim była jakaś chemia. Świetnie się z nim pracowało i pozostanie on na zawsze w naszej pamięci. Ważną częścią naszego repertuaru są kompozycje Pendereckiego oraz innych współczesnych kompozytorów.