Seong Jin-Cho: Poczułem, że jestem gotowy
Emocje po Konkursie Chopinowskim opadły. Z Seongiem-Jinem Cho – zwycięzcą konkursu z 2015 r. – nie dyskutuję więc o tym, kto w tym roku wygrał i kto wygrać powinien. Pytam o nowy album i po prostu o Chopina. Rozmawia Wojciech Gabriel Pietrow. Zobacz rozmowę w wersji anglojęzycznej.
Po trzech solowych albumach wracasz do nagrywania muzyki Chopina. Jakie to uczucie?
Jestem zwycięzcą Konkursu Chopinowskiego, więc wiele osób chce, żebym nagrywał muzykę Chopina, którą oczywiście bardzo kocham. Jednak repertuar fortepianowy jest tak szeroki: Beethoven, Mozart, Debussy i nie tylko – chcę zgłębić również ten rodzaj muzyki. Dlatego celowo nie nagrywałem płyty Chopina przez pięć lat. Nie chciałem być zaszufladkowany jako specjalista od Chopina. Ale trzy lata temu pomyślałem: „Może to dobry czas na powrót do Chopina”.
Zastanawiam się, dlaczego nie chcesz być postrzegany jako pianista skupiony na Chopinie? To jest coś złego?
To coś dobrego… Chyba. Jednak chcę też grać innych kompozytorów. Gdybym został specjalistą od Chopina, może wszyscy po prostu prosiliby mnie, żebym grał tylko jego dzieła.
Czy podczas tej „kwarantanny” od nagrywania Chopina tęskniłeś za jego muzyką?
Grałem koncerty Chopina z wieloma różnymi orkiestrami i jest on jednym z najważniejszych kompozytorów w moim życiu. Tak więc cały czas miałem kontakt z jego muzyką. Jednak tym razem czuję się bardziej komfortowo, ponieważ mam teraz więcej doświadczenia. Czułem się znacznie bliżej muzyki Chopina
Zacząłeś podziwiać muzykę Chopina w dzieciństwie. Zastanawiam się, co taki młody chłopak widzi w Chopinie. Jego muzyka jest pełna złożonych emocji – jak to wszystko odbierałeś?
Kiedy miałem dziesięć czy jedenaście lat, po raz pierwszy zagrałem Chopina. Był to walc op. 18. Wcześniej grałem Bacha, Mozarta – tego rodzaju muzykę barokową i klasyczną. Więc Chopin był dla mnie zupełnie nowym światem. Niezwykle romantycznym, bardzo emocjonalnym i wypełnionym dramatyzmem bardziej niż np. muzyka Bacha. Od razu pokochałem Chopina, potem odkryłem Konkurs Chopinowski i zostałam jego fanem.
Powiedziałeś niedawno, że Twoja relacja z Chopinem „dojrzała”. Więc teraz masz inne powody, by kochać tę muzykę?
Ze względu na rosnące doświadczenie czuję, że jestem bardziej związany z jego muzyką.
Ale czy zmieniłeś swoje postrzeganie jego prac?
Na pewno nie próbowałem zmieniać swoich interpretacji. Przez ostatnie kilka lat grałem po prostu wiele różnych utworów Chopina. Aby zrozumieć jego muzykę, trzeba rozumieć mazurki, walce i inne formy. Miałem okazję doświadczyć tego gatunku muzyki, w którym pisał Chopin. Czuję, że rozumiem tę muzykę bardziej, kiedy porównuję ją do tego, co wiedziałem pięć lat temu. Nie grałem wtedy III sonaty fortepianowej, nie grałem poloneza-fantazji. Teraz, po pięciu latach, gram ten repertuar i lepiej rozumiem tego kompozytora.
Chcę zapytać o przyszłe projekty. Czy jest w nich miejsce dla Chopina?
Nie… Może później. Mam jednak inne projekty w toku. Jeszcze nie zdecydowałem, ale ostatnio bardzo interesuję się muzyką barokową, więc prawdopodobnie nagram coś z tamtej epoki.
materiały promocyjne
Wracając do wizyty w 2015 r. Na ostatnim etapie Konkursu Chopinowskiego w 2015 r. zagrałeś koncert e-moll. Skąd się wtedy wzięła ta decyzja?
Powód jest bardzo prosty. W tamtym czasie nigdy nie grałem koncertu f-moll.
Pytam, bo koncert f-moll jest znacznie częściej grany przez finalistów. Wiesz, dlaczego?
Trudno powiedzieć. Koncert e-moll jest o dziesięć minut dłuższy niż f-moll i jest bardziej treściwy, ale nie uważam, że ludzie nie powinni grać koncertu f-moll na finale. To także arcydzieło i jest też bardzo piękne. Muzyk może być zwycięzcą konkursu, nawet jeśli gra na koncert f-moll.
Więc teraz (na albumie – przyp. red.) zdecydowałeś się zagrać ten koncert…
Chciałem dokończyć cykl koncertów, a także wrócić do Chopina po pięciu latach. Myślę, że to był właściwy czas. Poczułem też, że jestem gotowy nagrać ten utwór po tym, jak tyle razy go wykonywałem.
Skąd pomysł, aby na jednym albumie umieścić koncert i scherza?
Myślę, że najważniejszymi utworami Chopina są ballady, scherza i sonaty. Ostatnio nagrałem koncert e-moll i cztery ballady. Pomyślałem, że tym razem dobrze będzie połączyć koncert f-moll i scherza. Jest to symetryczne do tego, co zrobiłem wcześniej.
W Polsce widzimy w muzyce Chopina dużo patriotyzmu. Dla wielu to bardzo polska muzyka. Jak postrzegasz ten aspekt jako Koreańczyk?
Całkowicie rozumiem ten polski aspekt. Odczuwam też nostalgię, zwłaszcza gdy słyszę mazurki Chopina i część koncertów. Polskie tradycje zawsze były obecne w muzyce Chopina, więc naturalne jest, że Polacy myślą o tej muzyce jako o rzeczy narodowej.
materiały promocyjne
Grając Chopina, próbujesz zrozumieć lub poczuć ten polski patriotyzm, czy też wkładasz w to własne uczucia?
Każdy ma inne odczucia i koncepcje dotyczące tego, co oznacza słowo „patriotyczny”. Myślę, że muzyka mówi sama za siebie, więc nie staram się czuć ani być jak Polak. To nie byłoby naturalne. Ale np. „Etiuda rewolucyjna” brzmi jak bardzo polski utwór – od razu można poczuć, że Chopin naprawdę kochał swój kraj. Jak widać, muzyka ma bardzo potężną energię, może przekazywać ludziom tego rodzaju emocje. Dlatego nie lubię udawać. Muzyka sama wszystko mówi.
A propos uczuć patriotycznych – jesteś Koreańczykiem, ale mieszkałeś w Paryżu, a teraz w Berlinie. Czy z tym i całym podróżowaniem do różnych krajów czujesz się obywatelem świata lub konkretnego kraju?
Jak Chopin przeniosłem się do Paryża w młodości. Miałem 18 lat. Jednak nadal czuję, że jestem Koreańczykiem. Kiedy wracam do swojego kraju, czasami czuję się trochę dziwnie, bo nieświadomie przyzwyczaiłem się do kultury europejskiej. Zdarza się, że z powodu tej mieszanki różnych kultur i podróżowania po świecie czuję się trochę zdezorientowany.
Nigdy nie myślałem o tych podobieństwach do życia Chopina. Czy dzięki nim czujesz się w pewien sposób bliżej niego?
Byłoby naprawdę dziwne, gdybym powiedział, że jestem „związany z Chopinem”. Chopin był geniuszem, a ja zwyczajnym pianistą. Może dzięki temu trochę lepiej rozumiem emocje Chopina.
Mówisz „zwyczajnym pianistą”… Czy postrzegasz siebie jako artystę?
Próbuję… Ale artysta musi coś stworzyć. Instrumentalistom (nie kompozytorom) generalnie trudno jest tworzyć rzeczy na instrumencie. To, co możemy stworzyć, to interpretacja i to jest dla mnie najważniejsze.