Odwaga czy brawura?

09.04.2022
odwaga, skok

O tym, jak rozpoznać prawdziwą odwagę i kiedy zaprosić ją do własnego życia

Od kiedy interesuję się filozofią, a szczególnie aksjologią, nauką o wartościach, wciąż zadaję sobie pytanie, które z nich są dla mnie najistotniejsze, składają się na moje niepowtarzalne ja. Po niemal trzydziestu latach poszukiwań odpowiedzi – znam je już prawie na pewno. Lubię też pytać o to innych, choć wiem, że często jest to dla ludzi rzut na głęboką wodę autorefleksji, pierwszy raz w życiu ktoś nakłania ich do tak głębokiej analizy. Próbuję jednak niezłomnie, bo cieszy mnie odkrywanie, że znalezienie dwóch osób z identyczną podstawową piątką najbardziej cenionych, faktycznie wyznawanych w życiu wartości jest prawie niemożliwe. Tacy jesteśmy, tak różnimy się między sobą. Czy nie jest to piękne?


Jedną z najrzadziej deklarowanych postaw jest odwaga. Nic dziwnego, to być może „najtrudniejsza w obsłudze” cnota. Łatwo pomylić ją z brawurą – pełną pychy chęcią zaimponowania komuś, nieumiejętnością skalkulowania ryzyka. Do odwagi trzeba dorosnąć. Przewidzieć jej konsekwencje, zaplanować lub chociaż wyobrazić sobie ciąg dalszy. Obojętnie czy nawrzucamy komuś, do kogo mamy żal, czy staniemy w obronie kogoś lub czegoś, czy może podejmiemy decyzję o ważnej zmianie – potem nic już nie będzie takie samo. Jakieś słowa padną, jakieś czyny zostaną wcielone w życie. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy każdego dnia umiemy umacniać się w poczuciu, że nasza odważna wypowiedź lub działanie były po prostu słuszne? Czy mamy wystarczająco dużo siły, by sprzeciwić się tym, co powtarzają jak mantrę, że lepiej się nie wychylać? Czy w razie niepowodzenia mamy dość wyrozumiałości, by wybaczyć sobie samym odważne posunięcie i jego dalsze niekorzystne efekty?

biuro, krzyk

By nie opierać się na czystej teorii, rozważmy prosty przykład, bardzo powszechny. Być może chcemy np. odważnie sprzeciwić się szefowi, nie mając jawnego poparcia w reszcie zespołu. Co nastąpi później? Stracimy premię, stanowisko, będziemy musieli szukać nowej pracy? Koledzy odsuną się od nas, by chronić swoje interesy? Jeśli to nastąpi – co dalej? Kto będzie spłacał nasz kredyt? Mamy inny pomysł na siebie, swoją zawodową i prywatną przyszłość? Można się w tym momencie zastanowić, czy w ogóle warto być odważnym. Oczywiście, jednak odwaga musi iść w parze z „planem B”. Najlepiej jest mieć go zawsze, ale jeśli czerpiemy satysfakcję z odważnego wysuwania się przed szereg – warto tym bardziej. Wielu osobom już samo myślenie o zaburzeniu stałego rytmu życia, o konieczności dostosowania się do zmian, sprawia przykrość. Boją się „wywoływać wilka z lasu”, ale też mówić na głos o swoich obawach. Nigdy nie będą odważni. Jednak… czy na pewno? Czy ktoś, kto się boi np. zmiany pracy, problemów finansowych i w imię tego potulnie daje sobą pomiatać – nie jest odważny na innym polu? Przecież ryzykuje swoje zdrowie. Każdego dnia idąc do roboty ze ściśniętym ze stresu żołądkiem, daje sobie „szansę” na wielką zmianę w życiu – ciężkie choroby, które znacząco obniżą standard jego życia lub nawet drastycznie je skrócą. Czyż to nie odwaga? A może… tylko brawura? Przekonanie, że dolegliwości psychosomatyczne spotykają jakichś „innych”, że nie pozostaje nic innego, jak cierpieć, bo przecież „wszyscy tak mają”, to niebezpieczny trend. Skąd pomysł, że wystarczy wziąć tabletkę i jakoś uda się oszukać przeznaczenie? Dziś świat jest pełen takich „odważnych”. Mniej boją się utraty zdrowia, szacunku do samych siebie czy rozbicia rodziny niż konieczności obniżenia swoich wymagań i potrzeb w sferze materialnej. Nie chcą odpuścić starań o sławę, władzę i prestiż. Problem w tym, że mogą nie zdążyć się tym wszystkim nacieszyć.

dziecko, zabawa

Czy naszą odwagę przynosimy z sobą na świat? Niewykluczone. Obserwując nawet małe dzieci czy zwierzątka, widzimy, jak jedno pcha wszędzie ciekawski nosek, wdaje się w bójki, zaczepia. Drugie trzyma się blisko mamy, kuli ze strachu, jest nieśmiałe. Nauczenie odwagi kogoś, kto z natury odważny nie jest, to spore wyzwanie. Taka osoba musi najpierw zrozumieć, ile traci, poddając się lękowi, by spróbować go zwalczyć. Odwaga często łączy się ze zmianą, nawet stratą, ale pociechą jest fakt, że równie często towarzyszy jej nowy początek, odrodzenie, nowa energia. Satysfakcja z tego, że odważyliśmy się coś zrobić lub powiedzieć, a nie było to łatwe. To wspaniałe uczucie. I zachęta, by próbować przełamać swoje obawy. Odwaga może też skutkować poczuciem sprawczości, samosterowności. Nic tak nie podnosi poczucia własnej wartości. Świadomość, że sami jesteśmy odpowiedzialni za to, jak wygląda nasze życie, bo odważnie przejęliśmy stery, wbrew pozorom nie przytłacza. Daje poczucie sensu, bo przecież żyjemy po to, by się rozwijać, doskonalić, pokonywać swoje słabości, wznosić na wyższy poziom świadomość swoich zalet i wad, pragnień i potrzeb, możliwości i ograniczeń. Znając siebie, możemy otworzyć się na innych, budować relacje, które nikomu nie zaszkodzą, będą pożyteczne i efektywne. Żyjąc w strachu, pod cudze dyktando, unikając konfrontacji, pomniejszając wciąż swoją rolę w społeczeństwie – tracimy czas, który został nam dany na rozwój. Odbieramy swojemu życiu sens.
 

Czy zatem mamy całkowicie deprecjonować ostrożność? Długi namysł, rozważanie różnych opcji? Nie ma takiej potrzeby. Ostrożność to bliska kuzynka rozwagi, a ta wspiera odwagę. Czasem jest nią wstrzymanie się z decyzją, którą wszyscy podejmują bez zastanowienia. Innym razem odmowa osądu osoby lub zjawiska bez gruntownego wywiadu i analizy informacji. Ostrożność to także powiedzenie „stop” popędom, chciwości, łapczywości. To odwaga narażenia na dyskomfort swojego wewnętrznego dziecka, które już, teraz, natychmiast czegoś chce. I rozczarowania kogoś innego, kto próbuje skłonić nas do ryzykownego postępowania. Dopóki nie jesteśmy czegoś pewni, dopóki się wahamy, cokolwiek zrobimy lub czegokolwiek zaniechamy – nie będzie to prawdziwie nasze. Nie musimy więc obarczać się poczuciem winy za zły wybór, jeśli działaliśmy pod presją czasu, trzeba było działać instynktownie. Przecież nie każdy rodzi się ze znakomitą intuicją, która pozwala trafnie oceniać sytuację bez szczegółowej analizy, oszczędzić czas i nerwy. Można ją ćwiczyć, ale też z każdym doświadczeniem przybywa nam po prostu wiedzy o tym, jakie opcje lepiej odrzucić od razu, co nam służy, a co niekoniecznie. Niektórzy co prawda nie mogą nauczyć się niczego, ani na własnych błędach, ani cudzych, jednak zawsze jest nadzieja, że po prostu spotka ich szczęśliwy traf i tego nie zepsują.

spacer po krawędzi

Odwaga – przy wszystkich swoich ciemnych stronach, obwarowaniach koniecznych, by przynosiła nam korzyści – ma pewną zaletę nie do przecenienia. Pozwala precyzyjnie zweryfikować ludzi wokół nas. Jeśli ktoś bliski odejdzie po kilku słowach prawdy, których sformułowanie kosztowało nas dużo odwagi, chyba nie był przyjacielem. Jeśli staniemy w czyjejś obronie, a ktoś wykpi nasze poświęcenie, mamy nauczkę, by nie inwestować energii w niepewnych ludzi. Jeśli nagle dla kogoś staniemy się autorytetem, domyślimy się, że dla niego nasze wartości są również ważne, czyli jest nam razem po drodze. Odwaga prowadzi do prawdy. Jednak czy zawsze jesteśmy na nią gotowi? Czy umiemy zmierzyć się z rzeczywistością taką, jaka jest? Czasem bardzo chcemy wierzyć, że ktoś nam sprzyja lub jest dla nas ważny, a rozwianie złudzeń wiąże się wręcz z przeżyciem żałoby, na którą nigdy nie ma dobrego momentu.
 

By zachowywać się odważnie, trzeba mieć tę siłę w sercu, tylko wtedy uda się nam zachować wewnętrzną równowagę. Wymuszona odwaga to nie odwaga, tylko tchórzostwo. Strach przed gniewem tego, komu odmówimy. Przed oceną. Przyznanie się do strachu też czasem wymaga odwagi. Świadomość tego przydałaby się np. dzieciom biorącym udział w promowanych w mediach społecznościowych rozmaitych „wyzwaniach”, które polegają na robieniu niebezpiecznych rzeczy. Odwagą w tym momencie jest odmowa. A jeszcze większą próba skłonienia innych, by również zaniechali głupich działań, nim będzie za późno.

Hamak, odpoczynek nad przepaścią

Żeby być odważnym, trzeba być odważnym. To może brzmi niedorzecznie, zawile, ale w gruncie rzeczy jest proste. Odwaga to nie uczucie, chwilowy poryw emocji. To postawa, wybór, na który składają się przeróżne elementy – umiejętność logicznego myślenia, przewidywania, analizy i syntezy informacji. To zgoda na zmiany, chęć poznawania siebie i swoich granic, ciekawość. To dorosłość, uniezależnienie się od niezadowolenia lub rozczarowania innych. Umiejętność podejmowania decyzji takich, by nikt nie został niesłusznie skrzywdzony. To asertywność, świadomość, że nie wszyscy muszą nas lubić, nie musimy zadowolić każdego, kto nami manipuluje lub staje nam na drodze. To jeszcze wiele innych cech i umiejętności, które razem czynią nas ludźmi odważnymi. Pewnie nie każdemu się to uda. Nosimy w sobie przecież skrypty gromadzone przez całe życie, przekonania innych wpajane nam od dzieciństwa. Jeśli w domu ceniło się odwagę, jeśli w szkole nauczyciel chwalił za przyznanie się do winy, jeśli szef w pracy szanuje szczere opinie – nasze doświadczenia z odwagą są pozytywne. Jeśli parę razy w życiu zapłaciliśmy wysoką cenę za bycie odważnym, możemy zacząć skręcać w kierunku konformizmu czy rezygnacji. Niedobrze. Prawdziwa odwaga nie zdarza się często, powinna być pod ochroną. Pomóż jej przetrwać.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.