Stało się, 23 grudnia wygwizdałam kolędy [koncert Doroty Miśkiewicz w Narodowym Forum Muzyki]

29.12.2022
koncert Doroty Miśkiewicz w Narodowym Forum Muzyki

Co to znaczy dla mnie kolędować? Wspominać babcię ze Starego Bielska? Nieogrzewany kościół świętego Stanisława w Bielsku-Białej i to, gdy rodzice pozwolili mi pierwszy raz w życiu iść na pasterkę, a ja tam zasnęłam na stojąco? Czy kolędować to inaczej włożyć ładne ubrania, pachnieć jak milion dolarów i iść do wspaniałego Narodowego Forum Muzyki imienia Witolda Lutosławskiego we Wrocławiu na koncert kolęd jazzowych?

A może to oznacza gwizdanie w NFM? Wstanie z wrażenia z fotela, powstrzymywanie łez i klaskanie Dorocie Miśkiewicz koncertującej z West Side Sinfonietta, żeby okazać artystom podziw? Żeby wyrazić swój szacunek i zachwyt dla głosu, poczucia humoru, urody Doroty Miśkiewicz? Przecież kolędy są zwykłe, nie ma w nich nic dzikiego, wstrząsającego, niepokojącego, wyciskającego łzy, wreszcie rzucającego się wszystkim zmysłom na pożarcie. Szkoda życia na kolędy, nawet te najpiękniej napisane i odśpiewane. Kolędowało to się kiedyś w Starym Bielsku podczas mroźnych, białych zim. Za dzieciaka, przy stole wigilijnym składającym się z dwunastu bezmięsnych potraw, które wcześniej długo przyrządzała babcia z mamą. Odśpiewanie „Cichej nocy” było warunkiem koniecznym, by dostać prezent od aniołka. Prezencik musiał być zapakowany w papier ozdobny, przewiązany sznurkiem lub tasiemką i pachniał pyłem z anielskich skrzydeł długo po rozpakowaniu go. To była przygoda. Ale to było kiedyś, jakieś trzydzieści parę lat temu. I może dlatego kolędy nie kojarzą mi się doszczętnie źle.

 

Czy kolędować to znaczy jednak wyobrażać sobie, że po odśpiewaniu w NFM przez Dorotę Miśkiewicz „Cichej nocy” można dostać prezent? Milion dolarów. Spokój wewnętrzny do końca życia albo bezbolesną serię wglądów na drodze rozwoju osobistego. Nie, wiem! Mroźną, białą zimę wyprodukowaną gołymi rękoma przez aniołka! Taką zimę w Starym Bielsku, z kolędami i prezentami, kiedy znów mam siedem lat? A może tym prezentem okazałaby się po prostu możliwość gwizdania w NFM i to, że podczas tego procederu nikt z obsługi mnie stamtąd nie wyrzuci, nawet na mnie krzywo nie spojrzy, nie zamruczy, nie zawarczy! A ja będę to robiła jak chłopak, całą ręką, całym gardłem, na cały głos. Bo, moim zdaniem, gwizdać znaczy żyć.

I dzień przed wigilią stał się cud. Wybrałam się na koncert jazzowych kolęd, gdzie mogłam sobie bezkarnie pogwizdać w ogromnej, eleganckiej sali NFM. Więcej, byłam do tego gorąco namawiana i nie odmawiałam sobie tego! A co? Święta Bożego Narodzenia są raz w roku i ja nieczęsto gwiżdżę, a polskie kolędy są jednak tak piękne, że trzeba je wygwizdać. Wszyscy na widowni jak jeden mąż, jak urzeczeni, zaczarowani, zahipnotyzowani muzyką zespołu West Side Sinfonietta i śpiewem Doroty Miśkiewicz cisnęliśmy ciepłe powietrze z ust, modelując je ręką, a moderatorka całej tej akcji śmiała się i improwizowała kolędy jeszcze śmielej, jeszcze bardziej brawurowo, tak, że zapierało dech w piersi. Ba, Dorota Miśkiewicz miała z nami żywy kontakt, żartowała z siebie i z nas, prosiła nas o przedstawienie się sobie i ja w ten sposób poznałam Kamilę. Kama jest ładna: ma ciemne oczy i włosy i chyba jest w ciąży, bo trzymała się za brzuch. Mam nadzieję spotkać ją w przyszłości na innym koncercie Doroty Miśkiewicz. Wspomniana artystka zaś nie zwalniała, zaśpiewała też „Bambino Jazzu” (autorem tej wspaniałej piosenki jest Artur Andrus) oraz „Dajmy spokój” (to piosenka, którą odnalazł i zachwycił się nią również Artur Andrus), a na koniec zaproponowała nam, prostym ludziom na widowni, udział w jej występie! Zatem podzieliliśmy się rolami i śpiewaliśmy nieśmiało kolędy jak przy wielkim wigilijnym stole w Starym Bielsku. Zamiast słuchać bisów, stałam obok swojego fotela i najpierw śpiewałam „Bóg się rodzi”, potem „Cichą noc”. Wstyd się przyznać, ale niedokładnie znałam teksty obu kolęd, co tylko zdradzało mój brak muzycznego wykształcenia. Ale nadrabiałam niedostatki i znów gwizdałam. I gwizdałam, bo to znaczy dla mnie żyć, nawet jeżeli komuś zdaje się to być nieeleganckie, karygodne, słabe. Życie jednak takie nie jest, żeby być szczęśliwym, często trzeba się pobrudzić. I ja wyszłam w piątek z NFM umorusana, ale szczęśliwa.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.