Cisza po Matthew [wspomnienie o Matthew Perrym]

12.11.2023

Potrzebujesz Przyjaciół” – powiedziała kuzynka, patrząc na mnie z mieszanką współczucia, troski i zdeterminowania. „Nie mam przyjaciół…” – odpowiedziałam zrezygnowana, wciskając się głębiej w fotel i zatapiając w czarnych myślach.

Właśnie wróciłam z totalnie „utopionego” egzaminu na Akademię Muzyczną w Warszawie. Chociaż doskonale wiedziałam, że nie mam szans dostać się na tę uczelnię, z moimi lękami i brakami technicznymi w grze na znienawidzonym oboju, to mimo wszystko gdzieś tam tliła się nadzieja, że jakoś to będzie. Że w ostatniej chwili coś mnie natchnie, że stanę się gwiazdą i zabłysnę przed komisją. Tymczasem skończyło się atakiem paniki i ostatnim miejscem na liście egzaminowanych. Przyszłość malowała się dość kiepsko – czekał mnie rodzicielski pluton egzekucyjny i szukanie na siłę pomysłu na swoją przyszłość.

 

Masz Przyjaciół, masz” – stwierdziła Agnieszka i podeszła do szafki przy telewizorze. Wsadziła do odtwarzacza kasetę VHS i wcisnęła „Play”, przenosząc mnie w zupełnie nowy świat. Tak poznałam Przyjaciół.

 

Uważam się za umiarkowaną fankę serialu Przyjaciele. Chociaż wszystkie dziesięć sezonów obejrzałam ciągiem sześć razy (dodatkowo na wyrywki różne odcinki), znam na pamięć mnóstwo gagów, potrafię cytować wypowiedzi postaci i porównywać sytuacje przedstawione na ekranie do własnych przeżyć, to wciąż daleko mi do „psychofanki”. Nie znam życiorysów aktorów, nie mam koszulek z „frendsami” ani innych pamiątek. W grę Monopoly z Przyjaciółmi zagrałam tylko raz (bo żeby czerpać przyjemność z długiej gry planszowej odnoszącej się do serialu, trzeba mieć wokół innych fanów tego serialu…), a mojego fioletowego kubka z charakterystyczną żółtą ramką używam rzadko (bo trochę się boję, że go zniszczę). Przyjaciół traktuję trochę jako zbiór prawd życiowych oraz śmiesznych tekstów na każdą okazję. A Chandler Bing… no cóż. Nigdy nie był mi najbliższy, zdecydowanie bardziej przeżywałam wzloty i upadki Moniki.

 

Kiedy więc dostałam w prezencie autobiografię Matthew Perry’ego, trochę się zdziwiłam. Głównie dlatego, że książka poświęcona jest w 90% historii nałogu i walki aktora z nim – o tym wiedziałam i bez specjalnego śledzenia życia Perry’ego. Czy chciałam się wgłębiać w osobiste dramaty człowieka, który stworzył Chandlera? Nie. A to dlatego, że Chandler miał pozostać Chandlerem – wesołym gościem z trudnym dzieciństwem, które wyśmiewa, i ukochaną, która go naprostowuje i „wyprowadza na ludzi” (już wiecie, dlaczego tak utożsamiam się z Monicą…). Autobiografia Perry’ego burzy pewien bajkowy obraz. Oblewa szlamem całe Central Perk i stawia pod znakiem zapytania tak wychwalaną w licznych wywiadach i specjalnym jubileuszowym programie przyjaźń między gwiazdami programu. Jeśli facet stwierdza, że trzech sezonów kręcenia Przyjaciół, a więc dziesiątek, a może i setek godzin na planie, nawet nie pamięta, to jak to świadczy o tej przyjaźni? Czy słowa „kochaliśmy Matthew” są szczere, czy raczej puste i wymuszone? Patrzę na zdjęcia Matthew Perry’ego z ostatnich lat jego życia i nie mogę uwierzyć, że tak wesoły, elokwentny, rozrywkowy facet mógł doprowadzić się do stanu wraku człowieka. A jednak – to historia chyba najczęstsza.

 

W przedmowie do wspomnianej autobiografii Matthew Perry’ego Lisa Kudrow – aktorka znana z roli roztrzepanej wesołej dziwaczki, Phoebe w serialu – wspomina, że dziennikarze często pytali ją o stan zdrowia Matthew. Kudrow wykręcała się ogólnikami. Wspomina, że nie chciała wypowiadać się za kogoś innego, zwłaszcza w tak delikatnej i osobistej kwestii jak zdrowie i proces leczenia z długotrwałej i okrutnej choroby. Rozdrażniła mnie ta informacja, bo niby dlaczego ktokolwiek pyta osobę postronną, nawet jeśli jest bliskim przyjacielem, o zdrowie, a w tym wypadku po prostu o trzeźwość, innej osoby? Bo uzależnionego nie wypada zapytać? Szukali sensacji? Liczyli na szczegóły, których sam Perry by nie zdradził? To niestety częsta sytuacja w kontekście chorób psychicznych, w tym uzależnień. Nie rozmawiamy z samymi chorymi, bojąc się ich reakcji, a może tego, że odpowiedź nas przerośnie lub – co gorsza! – że chorzy będą oczekiwać naszego wsparcia. A jak wesprzeć „bogatego ćpuna” i alkoholika? Przecież sam się do tego stanu doprowadził, prawda? Nie będę wypowiadać się za Perry’ego – przeczytajcie książkę i chociaż w ten sposób „porozmawiajcie” z nim osobiście. On wiele wam wyjaśni.

 

Moje rozważania zaczęłam od serialu Przyjaciele, chociaż zmarł przecież prawdziwy człowiek, a nie fikcyjny Chandler Bing. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w naszych umysłach Matthew i Chandler to jedna osoba. W serialu Bing wydaje się być najmniej wykreowany, napisany, stworzony. To po prostu Matthew z kilkoma dodatkami i „telewizyjną rodziną”. Jednak postać Chandlera Binga jest tak niezwykle zbliżona do samego Perry’ego, że nie dziwi fakt, że dziś mamy wrażenie utraty ich obojga.

 

Rodzicami Chandlera Binga są ekscentryczna pisarka erotyczna – Nora oraz gwiazda queerowej burleski – Charles / Helena Handbasket. Temat rozwodu rodziców we wczesnym dzieciństwie Chandlera, dorastania w cieniu dramatów i niepokojąco wyrazistych osobowości Nory i Charlesa / Heleny przewija się przez cały serial. I choć oczywiście jest powodem do licznych żartów, daje też podstawy do przemyśleń i pogłębionej analizy postaci Chandlera. „Cześć, jestem Chandler, ukrywam nieśmiałość za sarkazmem” – mówi w jednym z odcinków. „Czy gdyby twoi rodzice się nie rozwiedli, odpowiadałbyś normalnie na pytania?” – pyta jedna z postaci, sfrustrowana kolejną sarkastyczną ripostą w poważnej konwersacji. Chandler wpada w nałóg tytoniowy, z którego przyjaciele „leczą go” trochę byle jak i bez większego zaangażowania. Przeżywa rozstania, które pozostałym są nie na rękę, bo kolidują z ich planami. Mierzy się z bezpłodnością, brakiem ambicji zawodowych, zmianą pracy w późnym (jak na lata 90.) wieku i ogólnym nieustającym „poszukiwaniem siebie”. A jednak nikt nie pochyla się nad Chandlerem, nie otacza go troską i wsparciem. Nie staje się centralną postacią serialu. Jest wesołym dodatkiem, z mądrymi uwagami i niejednokrotnie – trafnymi spostrzeżeniami. Ujawnia swoją troskę wobec innych (jak w odcinku, w którym usiłuje przekazać Joeyowi pieniądze, żeby zapewnić mu „gładkie” przejście do samotnego mieszkania), obawę o swoje przyszłe życie (w odcinku, w którym sprzątają mieszkanie Hecklesa), miłość do Moniki i głębokie wzruszające zrozumienie jej osobowości (odcinek, w którym przekonują Erikę do wybrania ich na rodziców zastępczych) oraz wiele innych wspaniałych cech. Chandler niejednokrotnie zaskakuje i wprowadza równowagę w nierealnym życiu swoich przyjaciół. Tym bardziej jego nieustający sarkazm i obracanie wszystkiego w żart z czasem staje się… smutne.

 

Ile w Chandlerze było Matthew, a w Matthew Chandlera? Parafrazując PigOuta, „chłopa znałam tylko z TV”. Kimże więc jestem, żeby dokonywać analiz. Jednak już pobieżne przekartkowanie autobiografii Perry’ego wskazuje, że to dzięki niemu, dzięki realnemu człowiekowi ze wszystkimi problemami, doświadczeniami, nałogami, wzlotami i upadkami, otrzymaliśmy Chandlera, którego pokochały miliony. Sam Perry zapewne też mógłby wskazać na „winę” rodziców w swoim charakterze. Sławny i niedostępny ojciec aktor, któremu być może pragnął zaimponować lub dorównać, uwielbiana w Kanadzie matka dziennikarka i poszukiwanie swojego miejsca od wczesnej młodości. Ogromna sława, która przyszła wraz z serialem i która trwała przez wiele lat, a która odbijała się nawet na jego leczeniu (historia sponsora z AA, który zapragnął robić z Matthew interesy i nieco wzbogacić się na bliskości i zaufaniu podopiecznego, rozerwała mi serce na kawałki, a co dopiero człowiekowi, który usiłuje stanąć na nogi…).

 

Trochę żałuję, że nie dane nam było poznać Perry’ego w innej roli, bo gdziekolwiek by się nie pojawił i w jakąkolwiek rolę by się nie wcielał (a powiedzmy sobie szczerze – poza „Friendsami” kariery raczej nie zrobił), wszyscy widzieliśmy w nim Chandlera. Joanna Kołaczkowska powiedziała w jednym z wywiadów, że kiedy wchodzi do sklepu po bułki, to odczuwa napięcie, jakby wszyscy klienci i sprzedawca oczekiwali, że powie i zrobi coś śmiesznego i absurdalnego. Spotkanie ze „zwykłą Kołaczkowską” może być zawodem. A przecież komik też człowiek – robi zakupy, myje zęby, kłóci się z rodziną, choruje. Historia tragicznej śmierci i choroby Robina Williamsa powinna nas nauczyć, że za dużą dawką sarkazmu i humoru kryje się nieomal zawsze ogromne cierpienie i samotność. A jednak wciąż jesteśmy zaskoczeni, gdy ci najbardziej roześmiani odchodzą w ciszy i smutku.

 

Matthew Perry powtarzał, że po jego śmierci chciałby, aby ludzie najpierw wskazywali na to, że pomagał innym, a dopiero potem na rolę w Przyjaciołach. W swojej dawnej posiadłości w Malibu stworzył Dom Perry’ego, którego zadaniem jest pomoc w wychodzeniu z nałogów i powrocie do życia w trzeźwości osobom uzależnionym. Aktor Hank Azaria (w Przyjaciołach wcielił się w rolę naukowca Davida – wielkiej miłości Phoebe) przyznał, że gdyby nie pomoc i wsparcie Perry’ego, pewnie już by nie żył. Że to właśnie Perry „wciągnął” go do AA i przekonywał do realizacji programu 12 kroków. Serialowy Chandler kojarzony jest z nieustannym rozśmieszaniem innych. Jest jednak taki moment w serialu, kiedy Phoebe randkuje z psychologiem i ten bez większych problemów stawia „diagnozę” na temat każdego z grupy. O Chandlerze mówi: „Ukrywasz się za żartami? Twoi rodzice rozwiedli się zanim osiągnąłeś wiek dojrzewania. Jesteś jedynakiem”. Tak odarty ze swojej „zbroi” Chandler zamyka się w sobie (na krótko).

 

Matthew nie trzeba było „odzierać” – wszyscy wiedzieli o jego uzależnieniu, o licznych odwykach, leczeniu, powrotach do programu 12 kroków i kolejnych upadkach. Nikt nie pomógł, tak naprawdę i wytrwale. To on pomagał, rozśmieszał, wypełniał sobą pokój. Po Matthew została cisza i żal, że za wcześnie, że tyle mógł osiągnąć, że odszedł człowiek, który inspirował i pocieszał. Czy wyciągniemy z tej straty wnioski, aby nie czekać i nie bać się?

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.