Fotografia - światłoczuła pasja [przed nami X Foto Art Festival w Bielsku-Białej]
Wszyscy jesteśmy fotografami. Dziś każdy z nas posiada w kieszeni urządzenie, które potrafi więcej niż niejeden aparat sprzed dwudziestu lat. Technika i miniaturyzacja dała nam możliwość bycia twórcą, reporterem i dokumentalistą. Liczba poradników, jak wykorzystać aparat w telefonie, zalewa Internet. Choć w moim prywatnym odczuciu to wideo wygrywa walkę o przyciągnięcie uwagi odbiorców, fotografia jest zdecydowanie silniej obecna w życiu każdego z nas niż dwie czy trzy dekady temu.
Fotografia nie jest również czymś jednorodnym. To – przy bardzo powściągliwym podejściu – co najmniej dwadzieścia różnych nurtów i odmian. Od typowo użytkowej formy w postaci fotografii produktowej po fotografię ekspresyjną czy konceptualną.
Każda z tych dziedzin może być sztuką, narzędziem służącym innym celom. Może łączyć się też w jedną formę – sztukę użytkową. Większość również się przenika, łącząc elementy lub je wykluczając. Przykładowo, dobry fotograf modowy powinien być również zacnym portrecistą. Z tego samego względu tak wielu fotografów prasowych potrafi także tworzyć świetne reportaże czy świetnie odnajduje się w fotografii ulicznej.
Wszystkie te dziedziny łączą dwie rzeczy: światło i pasja. Postaram się rzucić trochę tego pierwszego na kilka fotograficznych odmian i nurtów, a następnie podzielić się swoją pasją i zachęcić do uczestniczenia ze mną w jej święcie. X Foto Art Festival w Bielsku-Białej startuje już 13 października 2023 r.
Zacznę od reportażu, który jest mi osobiście najbliższy. Każdy z nas spotkał się ze zdjęciami dokumentalnymi czy fotografią prasową. Wbrew pozorom nie są one tożsame. Czym innym będzie zdjęcie przemawiającego prezydenta, czym innym zdjęcie tego samego polityka w trakcie wizyty w objętej wojną Ukrainie. To pierwsze jest przykładem na ilustrację, obrazek towarzyszący. Bez tekstu będzie wyrwane z kontekstu. Drugie opowiada historię, jest zatopione w konkretnej rzeczywistości. Może być oczywiście dodatkiem do szerszej opowieści, uzupełnieniem tekstu, jednak może również być osobnym bytem.
Tak ma się sytuacja z fotografią uliczną, o której już miałem okazję na łamach Presto Portal opowiadać. Jest ona swego rodzaju dokumentem, świadkiem czasów i kultury, jednak nie jest ona fotografią prasową stricte. Trudno by było ją przypisać do tekstu. Tu każde zdjęcie stanowi osobną opowieść, w której to odbiorca poprzez swoje doświadczenie, przekonania czy poczucie humoru nadaje treść obrazowi.
Podobnie zresztą jak ma to miejsce w fotografii ekspresyjnej, która jest swego rodzaju zabawą twórcy z odbiorcą. To ten drugi ma tu za zadanie nadać treść i emocje oglądanemu obrazowi. To taki rodzaj fotografii, który jest zupełnie nieoczywisty. Łączy elementy różnych nurtów, odważnie czerpiąc z tego, co jest pod ręką. Nie stroni od natury, fotografii architektury, makrofotografii czy zwykłej abstrakcji. Tu jest ważny element tworzenia, sam akt jako forma sztuki, w konsekwencji którego odbiorca spotyka się z twórcą, a w zasadzie jego emocjami, znajdując swoje. Tu poszukujący również może trafić na pojęcie realizmu abstrakcyjnego, który – jak to z fotografią często bywa – stanowi osobny nurt, będący odnogą fotografii krajobrazowej.
Jeśli już jestem przy fotografii krajobrazowej, to twierdzę, że niejedna osoba przekonana, że wie, czym ona jest, nie zdaje sobie sprawy, że i tu znajdziemy szeroki worek pojęć i zagadnień. Bo zupełnie czym innym będzie fotografia krajobrazów gór, czasami nazywana fotografią górską, czym innym wyżej wspomniany realizm abstrakcyjny czy minimalizm. Ten ostatni zresztą często jest narzędziem samym w sobie.
Tak niejednokrotnie w fotografii bywa, że coś jest tylko elementem czy narzędziem, a czasem treścią obrazu. Takie podejście znajdziemy w fotografii konceptualnej, silnie twórczej i trudnej do utrzymania w konkretnych ramach. Cały nurt konceptualizmu koncentruje się raczej na procesie twórczym niż treści czy idei. Powstały w latach siedemdziesiątych pop-art czerpał pełnymi garściami z tego nurtu, jednocześnie odciskając swoje piętno również w fotografii.
Ten ostatni oczywiście w swoim czasie był bardzo obecny w reklamie, co przekładało się na twórczość fotografów mody, którzy bardzo często są również świetnymi portrecistami.
W którą stronę bym nie spojrzał, tam różne nurty, dziedziny, techniki i koncepcje się przenikają. Dziś trudno odnaleźć zamkniętą dziedzinę, która nie stałaby jedną nogą w innej. Jedni będą się z tego faktu cieszyć, inni utyskiwać nad jakością tego, co trafia do sieci. Ja nie stoję po żadnej z tych stron barykady, ja po prostu lubię konsumować sztukę. Nie zwracam uwagi na rzeczy, które nie wzbudzają we mnie emocji lub wzbudzają takie, których odczuwać nie chcę. Moja relacja z fotografią jest dość specyficzna. To dziedzina, która dała mi zawód na wiele lat i była ogromną pasją. Światłoczułą rozrywką, jak lubiłem ją nazywać.
Dziś lubię bardziej ją odbierać niż tworzyć. Choć zdarza mi się zdmuchnąć kurz z dawnej pasji, wyciągnąć aparat i zanurzyć się w ulicznym zgiełku. Czasami sięgam do kieszeni, robiąc użytek z tego, co przyniósł mi dwudziesty pierwszy wiek, eksperymentując lub dokumentując coś, co udokumentowania wymaga.
Tym mocniej ucieszyłem się, gdy otrzymałem propozycję relacjonowania X Foto Art Festivalu im. Andrzeja Baturo w Bielsku-Białej, który odbędzie się już w dniach 13–29 października. Gdy zobaczyłem lineup i nazwiska gości festiwalu, aż rozpromieniałem. Dla mnie będzie to okazja, by spotkać się nie tylko z fenomenalnymi fotografami, ale po prostu z ludźmi, których znam osobiście, a nie widziałem od dawna. Choć przede wszystkim cieszę się z możliwości spotkania tych osób, które poznałem w sieci lata temu, przy okazji rozwijania fotograficznego kunsztu, a nasze drogi nigdy nie miały okazji się skrzyżować.
Liczba wydarzeń towarzyszących festiwalowi robi wrażenie. Całe wydarzenie to po pierwsze plejada najwybitniejszych fotografów, choć niekoniecznie tych najgłośniejszych. Będzie można spotkać i wysłuchać, wymienić uwagi z chociażby takimi legendami polskiej fotografii, jak Tadeusz Rolke, Tomek Sikora czy Tomasz Tomaszewski.
Liczba wystaw także zwala z nóg i już żałuję, że będę tam tylko dwa dni. Na pewno nie ominę streetowych zdjęć Joanny Mrówki (wystawa „Mimochodem”) i dokumentalnej wystawy Jana Czypionki na temat rzeczywistości Śląska – „Lipniorze”. Oby czas i siły pozwoliły na więcej… Spotkacie mnie też na weekendowych spotkaniach autorskich w auli Towarzystwa Szkolnego im. M. Reja.
Gdybym mógł brać udział we wszystkich wydarzeniach, to osobiście nie ominąłbym jeszcze warsztatów ze street photo z Anią Kłosek (12–13 października, DK Włókniarzy), warsztatów z diaporamy z Cezarym Dubielem (16 października, DK Włókniarzy) i warsztatów z edycji oraz poszukiwania stylu fotograficznego z Tomaszem Lazarem (21 października, DK Kubiszówka).
Poza możliwością spotkania osób, które cenię i lubię, to potężna dawka inspiracji – nie tylko fotograficznej. Obcowanie z obrazem jest dla mnie pobudzające. Szczególnie gdy mogę zerknąć za zasłonę twórcy, słuchając lub ucząc się od niego. Gdy zajmowałem się fotografią uliczną czy reportażem, zawsze szukałem inspiracji u portrecistów. Gdy wpadałem na pomysł, aby eksperymentować z fotografią ekspresyjną, dokumentalistyczne doświadczenie było nieocenione, z kolei fotografia studyjna nauczyła mnie zupełnie inaczej myśleć o świetle. Festiwal Foto Art będzie dla mnie właśnie taką okazją, aby wyjść poza własne ramy i dać się naświetlić nowymi inspiracjami, aby czerpać od innych i posłuchać o ich drodze i doświadczeniu.
Już dawno nie cieszyłem się na myśl o uczestnictwie w wydarzeniu fotograficznym tak, jak teraz. Tym chętniej zapraszam do uczestnictwa – zarezerwowania kilku dni października i odwiedzenia malowniczej Bielsko-Białej.