Burzliwa znajomość z muzyką Hansa Zimmera

06.02.2023
Hans Zimmer

Monograficzny Koncert Muzyki Filmowej z muzyką Hansa Zimmera wybrzmiewa w kolejnych miastach Polski. Przy okazji toruńskiego wydarzenia postanowiłam przyjrzeć się bliżej mojej relacji z kompozytorem, który towarzyszy mi od bardzo dawna…

Pierwsze kroki w zawodzie kompozytora muzyki filmowej Hans Zimmer podjął w 1982 roku u boku Jerzego Skolimowskiego. W dramacie pt. „Fucha” z Jeremym Ironsem przy nazwisku Zimmera stoi etykietka „kompozytor muzyki elektronicznej”. Kiedy więc niemiecki artysta rozpoczynał swoją drogę do Hollywood, ja stawiałam pierwsze kroki – dosłownie.

 

Początki

 

Zanim jednak po raz pierwszy usłyszałam muzykę Zimmera, minęło kilkanaście lat od jego filmowego debiutu. To wtedy pokochałam „Króla Lwa”. Magiczne melodie wyodrębniałam najpierw z animacji oglądanej na kasecie VHS na niewielkim ekranie telewizora z kineskopem, a potem na okrągło puszczałam je z kasety magnetofonowej. Obie taśmy leżą gdzieś w przepastnych zakamarkach piwnicy, pewnie już niezdatne do odtworzenia – o ile w ogóle znalazłabym sprzęt, który mógłby je odczytać…

 

Muzyka z „Króla Lwa” wrosła w moje DNA. Jak się okazało, spotkanie z nią było nie tylko początkiem mojej znajomości z twórczością Hansa Zimmera. To ona jako pierwsza powitała mnie w złotych drzwiach prowadzących do świata muzyki filmowej, który do dziś mnie fascynuje.

Burzliwa „znajomość”

 

Wraz z upływem lat, mimo dobrego pierwszego wrażenia, wizerunek Zimmera, jaki zbudowałam sobie po animacji z 1994 roku, kilkakrotnie się zachwiał. Tak naprawdę dzisiaj, po przesłuchaniu znacznej części jego albumów, mam z Zimmerem problem. Z jednej strony nie potrafię odmówić mu umiejętności znalezienia brzmień odpowiednich do każdego niemal gatunku filmowego, nastroju czy epoki. Zimmer pisze muzykę do historii o starożytnych gladiatorach czy o rycerzach króla Artura. Tworzy futurystyczne kompozycje do „Interstellar” i „Diuny”. Ilustruje animowany „Madagaskar”, „Kung Fu Pandę” i „Rango”. A jednocześnie pisze muzykę do dramatów obyczajowych, filmów sensacyjnych, komedii, seriali i – do Bonda. Obok klasycznego składu orkiestry, chóru i solistów Zimmer sięga po brzmienia etniczne i elektronikę, eksperymentuje też z dźwiękiem, wymyślając i konstruując nowe instrumenty. Jego wszechstronność w budowaniu muzycznych ilustracji jest ogromna.

 

Z drugiej strony dość często odnoszę wrażenie, że w przypadku niektórych filmów artysta upraszcza swoje partytury, tworząc w efekcie mało oryginalne kompozycje. Zdarza się Zimmerowi skupiać na głównym, nośnym temacie, a spłaszczać pozostałą część ścieżki. Trąby, bębny i chóry stają się czasem zbyt powtarzalne, aranżacje mają podobny klimat, dziwnie znajoma staje się melodia, którą słyszę w kilku różnych filmach.

 

A jednak gdy w roku 2001 roku męczy mnie słuchanie muzyki z „Pearl Harbor”, dwa lata po niej pojawia się genialny „Ostatni samuraj”, a po dwóch kolejnych latach – „Batman. Początek”. Gdy mam Zimmerowi za złe, że powtarza się w kolejnych częściach „Piratów z Karaibów”, za chwilę zachwycam się muzyką do „Incepcji”, „Interstellar”, „Łowcy androidów 2049” i „Dunkierki”. Gdy złości mnie „Wonder Woman 1984”, rok później pojawia się genialna „Diuna”. A gdy wściekam się na niektóre fragmenty ścieżki z „Top Gun. Maverick”, Zimmer zapewne właśnie pisze świetną ilustrację do kolejnej części „Diuny”. I tak w kółko. Moja znajomość z Hansem Zimmerem jest zatem dość burzliwa…

Zimmer na żywo

 

Jest jeszcze jeden aspekt działalności kompozytora, której nie mogę pominąć. Zacznę jednak od jego słów, które padły podczas spotkania z udziałem m.in. Hansa Zimmera, Dario Marianellego i Eliotha Goldenthala na Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie w 2014 roku. Rozmawiając o wykonywaniu muzyki filmowej na żywo, kompozytorzy zgodnie przyznawali, że jest to wspaniałe przedsięwzięcie, które pozwala na bliski kontakt z publicznością. W wypowiedziach gości można było jednak wyczuć pewien dystans do pomysłu organizowania masowych imprez tego typu. Odniosłam wrażenie, że muzycy swobodniej czują się w zaciszu swojego gabinetu niż na scenie przed tłumem słuchaczy. Zimmer wyznał, że lepiej by było, aby organizowano koncerty kameralne zamiast masowych – i by było ich więcej. Kompozytorzy piszą dla ludzi i chcą zachować intymność zarówno podczas tworzenia muzyki, jak i podczas jej wykonywania. Kameralna atmosfera małych koncertów pozwala na zachowanie tej intymności; wielkie imprezy są jej pozbawiane.

 

Dwa lata później Hans Zimmer ruszył jednak w pierwszą europejską trasę koncertową, w ramach której odwiedził również Polskę. Na scenach w Gdańsku, Łodzi i Krakowie, a także w kilku innych miastach europejskich, kompozytor pojawił się w towarzystwie zespołu, orkiestry, chóru i solistów, dając niesamowity występ, którego na pewno nie można nazwać kameralnym.

 

Czy mam mu za złe, że najpierw sugerował wyższość mniejszych koncertów nad masowymi, a potem przyjechał i zagrał przed kilkunastotysięczną widownią? Nie. Wrażenia po gdańskim koncercie wciąż są we mnie żywe. Poza tym myślę, że muzykę filmową można przeżywać w różnych okolicznościach: na dobrych słuchawkach, w kinie w połączeniu z obrazem, w małej sali koncertowej i w hali sportowej. Ważne jednak jest to, aby wykonanie było na dobrym poziomie – zarówno artystycznym, jak i technicznym.

Słyszałam wiele motywów Hansa Zimmera w złych wykonaniach. Czasem zawodziła aranżacja, która zubażała kompozycje i wymuszała na słuchaczach znających dany utwór „dopowiedzenie sobie” brzmienia chóru, gitary czy organów (których zabrakło na scenie). Kiedy indziej zawodziły przygotowanie i umiejętności muzyków.

 

Częściej jednak doskonałe opracowanie partytury i świetne wykonanie orkiestry były niweczone przez źle dostosowane nagłośnienie i nieodpowiednią akustykę sali. W przypadku twórczości Hansa Zimmera jest to kwestia kluczowa. Najpopularniejsze tematy autora „Piratów z Karaibów” wymagają udziału pełnego składu orkiestry, chóru, a nawet instrumentów etnicznych lub wymyślonych przez artystę. Bez nich jego kompozycje tracą moc, stają się jednowymiarowe i niepełne.

 

Były jednak takie wydarzenia, podczas których muzyka Hansa Zimmera wybrzmiała doskonale. Pierwszym miejscem, w którym namacalnie poczułam jego utwór, była Hala Ocynowni ArcelorMittral Poland w Krakowie. W 2014 roku w finale FMF odbyła się tam Międzynarodowa Gala Muzyki Filmowej. Dzięki charakterystycznej architekturze i doskonałemu nagłośnieniu odniosłam wrażenie, że podczas wykonywania tematu z filmu „Incepcja” drżała każda cząsteczka powietrza, przenikając materię i wdzierając się do wnętrza ciał i przedmiotów. Podobne odczucie towarzyszyło mi podczas koncertu z udziałem kompozytora w Gdańsku w 2016 roku w ramach trasy Hans Zimmer Live On Tour. W hali Ergo Arena, wypełnionej przez publiczność niemal po brzegi, dźwięk rozprzestrzeniał się z ogromną mocą. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie, siedząc mniej więcej w połowie sali z lewej strony sceny.

Koncert muzyki filmowej Hansa Zimmera

Koncert Muzyki Filmowej

 

Wydarzenia w ramach cyklu Koncert Muzyki Filmowej odbywają się w wielu miastach w Polsce. Moje pierwsze spotkanie z monograficznym koncertem poświęconym twórczości Hansa Zimmera nie było zbyt udane ze względu na słabe nagłośnienie. W kwietniu 2014 roku w Sali Kongresowej PKiN na scenie zagrała Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus pod dyrekcją Macieja Sztora w towarzystwie Chóru Akademickiego Politechniki Warszawskiej, z udziałem solistki Anny Lasoty i z komentarzem Magdy Miśki-Jackowskiej. Świetnie przygotowane i zagrane tematy tłumione były niestety przez bryłę sali, jakby między widownią a sceną stała szyba, która zatrzymywała dźwięk.

 

Dużo lepiej, zwłaszcza w drugiej połowie koncertu, wybrzmiały utwory Zimmera w Toruniu w 2022 roku, osiem lat po warszawskim wydarzeniu. Listopadowy koncert w Arenie Toruń, przełożony z powodu pandemii, oczarował mnie wiernymi aranżacjami, mocą chóru i orkiestry (Simfonię Iuventus zastąpiła Orkiestra Polskiego Radia) oraz wokalem Anny Lasoty. I mimo że toruńska hala sportowa nadal nie do końca spełniła moje oczekiwania pod względem nagłośnienia, to cudownie było znów usłyszeć muzyczne motywy, których mogłabym słuchać bez końca, niezależnie od etapu mojej „znajomości” z autorem.

Oscar z dystansem

 

Hans Zimmer jest samoukiem, rzemieślnikiem i showmanem. Dla niektórych są to słowa obraźliwe. Sam kompozytor jednak wielokrotnie dawał dowody na to, że ma dystans do siebie i z takim samym spokojem podchodzi zarówno do krytyki, jak i nagród.

 

Pamiętacie, jak „odwdzięczył się” Amerykańskiej Akademii Filmowej za swojego drugiego Oscara przyznanego za „Diunę”? Wiadomość o nagrodzie odebrał w pokoju hotelowym, ubrany w biały szlafrok i w towarzystwie córki, która wręczyła mu plastikową statuetkę rycerza. A wszystko dlatego, że w minionym roku laureatów wielu oscarowych kategorii ogłaszano poza główną relacją telewizyjną. Tak też było z nagrodą za najlepszą muzykę do filmu.

 

Widziałam ostatnio nagranie video, na którym Hans Zimmer został poproszony o wskazanie swojej filmowej ścieżki, która jest według niego najlepsza. Zimmer zaśmiał się, zawahał, w końcu stwierdził, że nigdy nie lubił odpowiadać na to pytanie, ale tym razem chyba to zrobi. Wyznał, że najlepszą muzykę napisał do filmu Christophera Nolana „Interstellar”. Po chwili jednak dodał: „A może jeszcze nie napisałem najlepszej ścieżki?”.

 

To nie koniec

 

Przed Hansem Zimmerem zapewne jest jeszcze wiele muzycznych odkryć i nagród. I pewnie wiele wtórnych i mało oryginalnych kompozycji również. Gdy jednak pomyślę, jak wiele zrobił dla muzyki filmowej, dla jej rozpoznawalności i popularyzacji wśród widzów i w środowisku filmowym, to myślę sobie, że jednak dobrze, że niemiecki kompozytor spotkał się z kinem. I że w nim pozostał. Wyobraźmy sobie, że nie napisał tego, co napisał, że nie dał koncertów, na których wystąpił, że nie wziął pod swoje skrzydła muzyków, którzy stawiali pierwsze kroki w branży. I że nie przyjechał do Krakowa na Festiwal Muzyki Filmowej. I że nie napisał muzyki do „Króla Lwa”. Świat filmu, mój świat i zapewne świat niejednego z nas nie byłby taki sam.

 

Najbliższe koncerty muzyki filmowej Hansa Zimmera:

11.02.2023 godz. 19:30 - Netto Arena, Szczecin

19.03.2023 godz. 19:30, Atlas Arena, Łódź

15.10.2023 godz. 19:30, Hala Stulecia, Wrocław

 

Więcej informacji i bilety TUTAJ


 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.