Pomyłka, czyli jak zostać poetą
Co dobrego może wyniknąć z pomyłki? Poezja? Czyjaś twórczość? Polska liryka najwyższej próby? Moje bazgroły? A na pewno krótka instrukcja dla licealistów, jak zostać poetką!
Bo pomyliłam się. Pomyliłam się bardzo i mam przechlapane. Czuję, że teraz już nie mogę nic z tym zrobić, to zaszło za daleko i muszę tak trwać. Powinnam to przetrwać – zacisnąć zęby, złożyć dłonie w pięści i być pomimo wszystko. Powinnam, bo mam za dużo lat na dokonanie zmiany w życiu, bo pisze o mnie Wikipedia, bo zalałam sieć swoimi wierszami. To by było nienormalne, gdybym się teraz wycofała, zapomniała o poezji, o tym, że poezja była jedyną rzeczą w moim życiu, która w jakiś sposób mnie nie zawodziła. Tak poza tym zawiodłam się na wszystkim, a szczególnie na ludziach. Tak, nie ma we mnie nadziei, są strzępki życia, więc trwam. Zatem muszę znać się na swoim fachu i dniami i nocami pracuję nad warsztatem, trenuję go. Znoszę dziwnych ludzi, jestem tematem literackich żartów, wchodzę do tyłka tym, którzy nie są tak jak ja dojrzali, są mniej kulturalni, a może nawet mniej zdolni i rymują strofy. Czasem także muszę doświadczać ostracyzmu! W ten sposób bowiem przeżywam życie poetki. Życie kogoś, kto nie jest ważny dla społeczeństwa, kto jest nieważny dla przeciętnego Kowalskiego, wskutek czego znalazł się na końcu dłuuugiej kolejki głodnych i spragnionych istot tworzących ludzkość. I zawsze dostaje najmniej.
Pomyliłam się, bo zostałam poetką. Nie wiem, kiedy to się stało, bo to był proces. Na pewno tomem wierszy debiutowałam w 2016 roku, ale być może dużo wcześniej byłam liryczką. Marzę, że urodziłam się wrażliwa, bo dziwna byłam, odkąd pamiętam. I pierwsza moja rada dla licealistów dotycząca tego, jak zostać bazgrałą, oscyluje wokół tego, żeby zostać bazgrałą jak najwcześniej – na przykład w liceum. Choć podstawówka też jest dobrym na to czasem. Idealnym. Zamiast czytać gazetki o dojrzewaniu dla dziewczynek i chłopców – o mutacji, pierwszych włosach na nogach i pod pachami, wreszcie o całowaniu się z językiem pod szkolnymi schodami – należy zgłębiać dzieła poważnych filozofów, z których niczego się nie rozumie. No niczego. Ale to nic, ma się przecież wtedy nadzieję, że kiedyś to się zrozumie, może w liceum, by zamienić się w debiutującą poetkę lub początkującego poetę – kogoś przeklętego, kto ma skomplikowaną historię rodzinną, więc wybiera niespokojne życie i jeśli się z tego zawczasu nie wymiksuje, już zawsze będzie dostawał najmniej, jakieś ochłapy.
Zatem im później, tym gorzej. Jednak im mniej wierszy w sieci, tym lepiej! To druga dobra rada dla licealistów od starej poetki! Potem bowiem człowiek budzi się na starość z ręką w nocniku. I pisze felietony do Presto, że na zmianę jest już za późno, a wiersze w sieci są, wprawiają w zakłopotanie, po prostu nie można do nich wracać, chce się o wszystkim zapomnieć. Marzy się o tym, by zamienić się w pająka, który nie czuje nic. A ludzie wracają do tych wierszy w Internecie, wypominają ich słabość, śmieją się, czasem hejtują pobieżne rymy. Człowiek dochodzi do wniosku, że od razu trzeba było pisać felietony, może teraz pracowałby w lokalnej gazecie, a przynajmniej byłby krytykiem literackim, czyli kimś, kto jest bezpieczny, nie wystawia się na pośmiewisko, nie naraża się na ostracyzm, jest zawsze w porządku, bo ma władzę. Chyba że reprezentuje sobą niepoprawną opcję polityczną. Tacy na przykład prawicowi krytycy literaccy mają przechlapane. Ale nie dziwię się, bo mają fest fałszywe przekonania, co ich wyklucza z głównego nurtu czegokolwiek!
Choć poezja, nie tylko ta niepoprawna politycznie, zmienia ludzi, bardzo często na niekorzyść, wiele osób pretenduje do miana poety. Mnóstwo osób pisze wiersze, nawet jeśli czasem to nie ma nic wspólnego z poezją. Ile to razy słyszałam, oddając śliskiemu dziadowi w jakimś niszowym wydawnictwie propozycję wydawniczą: „ależ to nie jest poezja”. Moja trzecia rada dla licealistów jest więc taka: słuchajcie śliskich dziadów z niszowych wydawnictw uważnie, ale wybiórczo. Po łebkach. Nie bierzecie sobie do serc ich toksycznych słów. Ich słowa są zabójcze, mają za zadanie was zniechęcić do życia, zmarnować wasz talent. Nie róbcie tego, nawet jeżeli w liceum macie z polskiego mierną z wykrzyknikiem, nawet jeśli powtarzacie klasę, bo pomyliliście bóstwo rzeczne z mitologii greckiej z Bogiem ze Starego Testamentu. Ja wam mówię, są ludzie na tym świecie, którzy jeszcze będą się wami zachwycali – na przykład gdy pomiędzy wersami albo strofami w wierszu narysujecie piękno! Więcej, będziecie twierdzili, że to nie pomyłka, że wcale wam się nie nudziło na polskim, tylko ruszyliście swoją drogą, nową drogą, ku eksperymentom lingwistycznym, ku poezji konkretnej. A droga przez ten poligon jest tylko jedna na świecie i jest wyjątkowa. I to jest prawda, kroczyć nią mają odwagę nieliczni.
A liczni chcą pisać wiersze, tylko nie wiedzą, jak to robić. I niech sobie gryzmolą, co chcą, nie oglądajcie się na nich, nie zaprzątajcie sobie nimi głowy, bo jeszcze się okaże, że stanowią prężnie działające środowisko literackie gdzieś w Polsce. Regularnie organizują slamy poetyckie, mają własną gazetę i podcast na YouTubie, ale promują wyłącznie siebie i miernotę. I nie kryją się z tym wcale, mówiąc, że w Polsce tylko koledzy kolegom wydają książki. I wtedy wy musicie radzić sobie ze swoją zazdrością.
Sama nie wiem, jak pisać. Często, od czasu do czasu, tylko pod wpływem natchnienia, zapisując jedynie pierwszy pomysł lub właśnie z niego rezygnując, podsłuchując ludzi, inspirując się ich błędami, wpadkami, pomyłkami? Ja za cel każdego wiersza obieram sobie jego treść, nie formę i nie radzę żadnemu licealiście, by szedł tą drogą, bo to nie jest w młodej polskiej poezji modne. Modne są wygibasy językowe i ekwilibrystyka, bajanie o rzeczach nieważnych, o kompletnie niczym, czego nawet niczym nie można nazwać. Dla starej wyjadaczki to jest trudne, że chodzą po tym świecie ludzie, którym podoba się słowna sieczka. Ale podoba się i to jest bezsporne.
Dzisiaj poetą może być każdy – i tak, to też jest pomyłka. Bo prawdziwym poetą nie można zostać, nim trzeba się urodzić, trzeba się urodzić z genem piękna.