Żywioł morski w ujęciu romantycznych artystów
Morze w tradycji kultury przedstawiane jest nie tylko jako symbol nieskończoności, wieczności, tajemnicy, przestrzeni wiodącej do Boga, ale także chaosu, samotności, zniszczenia. W znaczeniu przenośnym pływać po morzu to przechodzić rozmaitego rodzaju inicjacje, mierzyć się z własnymi słabościami czy ogromem wyzwań stawianych przez świat, ale też dojrzewać, stawać wobec metafizycznych pytań o sens istnienia.
W romantyzmie wprowadzono wiele motywów, które służyły przedstawieniu życia jako nieodgadnionej tajemnicy. Ważnym elementem romantycznej wizji świata była natura, która miała odzwierciedlać stan ludzkiej duszy. Pejzaż romantyczny stawał się lustrem dla odbiorcy, który przedstawione elementy krajobrazu miał dopełnić własnymi znaczeniami i uczuciami. Twórczość romantyczna relacjonowała podróże, przybliżała wielu czytelnikom niezbadane rejony świata i pomagała w podjęciu decyzji, aby samemu sprawdzić, co kryje się za horyzontem.
W kręgu zainteresowań twórczych romantyków znalazły się żywioły, potężne siły natury, takie jak wiatr, ziemia, w tym wzburzone morze. W ich ujęciu prezentowane było ono w przeróżnych odsłonach. Skłaniało do kontemplacji, uspokajało, budowało nastrój mistyczny, ale też jako żywioł z natury destrukcyjny, w nieustannym ruchu, miotany huraganową burzą – niszczyło. Natura bowiem, podobnie jak świat ludzki, naznaczona jest śmiercią, bywa okrutna i bezwzględna. Świadomość tego prowadziła romantyków do stworzenia tragicznej koncepcji losu człowieka, który wobec groźnej natury jest bezradny.
Motyw morza i podróży morskiej wykorzystał Adam Mickiewicz w cyklu „Sonety krymskie”. Poeta-wygnaniec, przebywając na Krymie, odbywał wycieczkę morską, która obudziła w nim spectrum głębokich przeżyć. Z osiemnastu powstałych sonetów warto wyłonić trzy, które poeta poświęcił morzu.
W „Żegludze” przedstawiony jest dynamiczny obraz szarpanego wiatrem okrętu, porównanego do rumaka, który zrywa się z uwięzi i uwolniony pędzi ku niebu. Podmiot liryczny poszukuje sensu w niebezpieczeństwie zmagań z żywiołem morskim, dających poczucie wolności. Obraz poetycki przedstawia dynamiczne morze, spiętrzone fale oraz łopoczące na wietrze żagle. Panuje nastrój niespokojny, burzliwy, ale też euforyczny z powodu poczucia wolności artysty. Opis rozszalałego morza uplastyczniony jest czasownikami wskazującymi na ruch: „wbiegł”, „rozciągnął”, „zawisł,” „zrywa się”, „leci”, „dąsa się”. W kolejnym sonecie pt. „Burza” Mickiewicz opisał sztorm, podczas którego można zaobserwować różne postawy ludzkie wobec groźby utraty życia. Szczególnie dwie pierwsze strofy plastycznie opisują żywioł, a człowiek toczy z nim nierówną walkę. Przyroda ma nad nim przewagę. Fale są ogromne, niezwykle wysokie, porównane do gór. Śmierć załogi jest nieuchronna, gdyż ludzie w wyniku burzy utracili kontrolę nad statkiem:
Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei,
Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki,
Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki,
Słońce krwawo zachodzi, z niem reszta nadziei.
Wicher z tryumfem zawył; a na mokre góry,
Wznoszące się piętrami z morskiego odmętu,
Wstąpił geniusz śmierci i szedł do okrętu,
Jak żołnierz, szturmujący w połamane mury.
A. Mickiewicz, „Burza”, w. 1-8
Natomiast w „Ciszy morskiej” morze ma dwoisty charakter. To bezpieczna i spokojna przestrzeń, porównana do uśpionej kobiety, ale też groźny żywioł. W ciszy kryje się zalążek burzy, nieuchronna śmierć przychodzi nagle, co wskazuje na ulotność życia. Morski krajobraz przedstawiony w sonetach to typowy pejzaż romantyczny. Ilustruje on niszczycielską naturę morza, które jednocześnie może dawać poczucie siły, chęć walki i wreszcie – skłania do refleksji. Obraz morza u Mickiewicza nasuwa metafizyczne pytania o sens życia, ale również przywołuje wspomnienia o rodzinnym kraju. Opisy rozjuszonego morza odzwierciedlają gwałtowne uczucia stęsknionego za ojczyzną artysty.
Literacki portret morza kreował w romantyzmie również Juliusz Słowacki. Hymn „Smutno mi, Boże” powstał w 1836 r. podczas podróży morskiej, jaką twórca odbył z Neapolu do Ziemi Świętej. Morze, które poeta przemierza, jest lazurowe, złociste, spokojne. Morski bezkres jest nośnikiem wspomnień o utraconej ojczyźnie. Budzi nostalgię, zachęca do spokojnej medytacji i refleksji nad własnym życiem. Poeta pisze:
Dzisiaj na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany (…)
Słowacki do motywu morskiego sięgnął również w „Lambro”. Artysta tak opisuje żywioł:
Morze – to wielka mogiła stworzenia,
Dumającemu na niéj, myśli płyną.
Nieraz na fali umiéram z pragnienia,
Jak obciążony Tantalową winą,
I mogę niebo przeklinać – i morze.
(Pieśń I, w. 305-309)
Morze ma tu już wymiar egzystencjalny. Wpisuje się w naturę, która jest nieodłączną częścią przeklętego świata. Ilustruje uczucia i stany wewnętrzne romantycznego poety-samotnika-buntownika, przeżywającego ból istnienia. To pejzaż nasycony ekspresywną symboliką, wywołuje uczucia wzniosłości i grozy.
Motywy wodne niepokoiły i inspirowały także pejzażystów okresu romantyzmu. Destrukcyjną, nieprzewidywalną, kapryśną siłę morską malował na płótnie najwybitniejszy przedstawiciel malarstwa romantycznego – Caspar David Friedrich. Twórca był bardzo zaintrygowany morzem. Chętnie spacerował brzegiem, by z bliska obserwować fale bijące o skały. Najbardziej fascynowało go morze w czasie burzy, widział w tym mistyczny spektakl. Poprzez kreację morza ukazywał romantyczną tajemniczość, smutek oraz tęsknotę. Podobnie jak u innych romantyków twórczość Friedricha poruszała temat duchowości, egzystencji i śmierci. Na obrazie „Morze lodu” (1823-1824) ukazał żywioł jako wielki grobowiec, który pochłonął statek. Okręt został zmiażdżony przez siłę lodowca. Polarny, biały pejzaż jest surowy i groźny, pozbawiony oznak życia. Siły natury są wrogie, nie sprzyjają człowiekowi. Otchłań wodna jest niczym niedostępna przestrzeń, na którą wtargnął człowiek, dlatego morze tak okrutnie go doświadcza. Kolorystyka obrazu nawiązuje do barw morza: niebo mieni się błękitem, a zamarznięte morze jest przejrzyste, jasne. Wyłaniają się z niego lodowe kry.
W nieco innym ujęciu artysta przedstawił morze, kreując pejzaż „Kredowe skały Rugi” (1818). Na plan pierwszy wysuwają się skały, a za nimi roztacza się majestatyczny pejzaż błękitnego, spokojnego morza. Widok rozjaśnionej słońcem wody podziwiają sylwetki odwrócone tyłem. Bohaterowie obrazu spoglądają zza urwiska, jakby chcieli zgłębić nieodgadnioną tajemnicę, ukrytą w morskich głębinach. W dali widać żagle płynących łodzi, co może symbolizować podróż, chęć odkrycia tego, co znajduje się za horyzontem, co jest dla człowieka niedostępne.
Rozszalały żywioł morski chętnie eksponował również malarz Joseph Mallord William Turner. Jego dzieło „Latarnia morska Bell Rock” (1819) przedstawia dynamiczny krajobraz sztormu. Wznosząca się woda z siłą uderza o ścianę latarni morskiej, sięgając niemal jej wierzchołka. Fale utrzymane są w jasnej kolorystyce: szarości i bieli. Zastosowane światłocienie na niebie i wodzie doskonale oddają grozę morskiego żywiołu.
Morską potęgę chętnie eksponowali też romantyczni twórcy muzyczni. Inspiracją do skomponowania opery „Latający Holender” dla Richarda Wagnera było osobiste przeżycie, kiedy to kompozytor płynął pośród szalejącego sztormu przez kilka tygodni z Rygi do Londynu. Osobiste doświadczenie spotkania z siłami natury skłoniło twórcę do przygotowania libretta i wpłynęło na dynamiczną muzykę opery, która swoimi dźwiękami ilustruje wzburzone morze. Już sama uwertura nadaje morzu rytm uczuciowy, ludzki. Burza morska, którą Wagner przebył podczas podróży, staje się tu bardzo udramatyzowaną retrospekcją. Dramat morza rozgrywa się w muzycznym wstępie: falują smyczkowe figury, a puzony złowrogo trąbią. W całej operze morze jest tłem dla rozgrywających się wydarzeń, ale także zawiera symboliczne treści. Didaskalia libretta wyraźnie wskazują na marynistyczny charakter dzieła. Szczególnie w I akcie wyeksponowany został obraz morskiego pejzażu. „Spadziste skalne wybrzeże (…), morze zajmuje większą część sceny (…), daleki widok na morze (…), ponura atmosfera (…), gwałtowna burza (…)”. Morze to żywioł, który skazuje marynarzy na tułaczkę i nieuchronną śmierć w morskich odmętach. Morze, w przeciwieństwie do ziemi, jako bezpiecznej przystani, przedstawione jest jako piekielna moc, niosąca klęskę i nieszczęście. Wzburzone i nieokiełzane symbolizuje świat irracjonalny, pełen tajemniczych mocy. Z tej nieodgadnionej, mrocznej przestrzeni w I akcie wyłania się tytułowy bohater, snujący opowieść o swoim przekleństwie wiecznego tułacza. To on sprowadza na żeglarzy same nieszczęścia. Niemal całą operę przenika szum rozkołysanej wody. Odzwierciedla ona „burzę uczuć” operowych bohaterów. Przez ekspresywną i pełną poświęceń postać Senty przebija się morski koloryt. Na koniec dziewczyna rzuca się ze skały w morze.
Tak wykreowany morski pejzaż wpisuje się w romantyczny obraz natury, która dla romantycznych artystów była majestatyczna. Fascynował ich żywioł wodny, huk fal, świst wiatru. Morze dla romantyków stanowiło sposób wyrażania uczuć i refleksji. Było symbolem przemijania, śmierci, chaosu, ale także mądrości, stałości i duchowego odrodzenia. Alina Kowalczykowa w książce pt. „Pejzaż romantyczny” napisała: „Morze to symbol końca i nieskończoności. Przez destrukcję – mówi o śmierci, przez bezkres przestrzeni – o wieczności”.