Anegdota w kadrze [złote zasady fotografii ulicznej]

13.05.2023
Fotograia uliczna

Jedno z pierwszych zdjęć w historii było zdjęciem ulicy. W kadrze musiały znaleźć się obiekty mogące pozostać w bezruchu wiele godzin potrzebnych do naświetlenia światłoczułego materiału. Dziś technika dogoniła filmy science fiction z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, a my wciąż fotografujemy ulicę.

Codziennie tysiące ludzi z aparatami w rękach przemierzają ulicę miast na całym świecie w poszukiwaniach. Każdy z nich szuka czegoś innego. Ktoś będzie szukał decydującego momentu, inny geometrii, a jeszcze ktoś, zakochany w świetle, będzie szukał cienia. Wszystkich łączy jedna pasja do fotografii ulicznej.

Pierwsza fotografia uliczna

Street photo, czyli fotografia uliczna, bo o niej tu chcę opowiedzieć, to wciąż jeden z najbardziej popularnych nurtów fotografii. To, z czym zapewne większość moich koleżanek i kolegów się zgodzi, to stwierdzenie, że fotografia uliczna stoi na styku fotografii dokumentalnej i artystycznej. Definicji fotografii ulicznej jest wiele, tak jak i niekończących się dyskusji, czym ona właściwie jest. Kolejni twórcy skutecznie udowadniają, że granice tego, co się w niej mieści, można wciąż przesuwać. Jest natomiast kilka stałych elementów, które stanowią niejako fundament tej sztuki. Czasem te elementy się przenikają, tworząc harmonijną całość, czasem stoją ze sobą w sprzeczności. Na większości kadrów fotografii ulicznej znajdziemy człowieka, choć będą też takie, na których go zabraknie. To, co w mojej opinii spaja ten pozorny chaos, to anegdota o człowieku w przestrzeni publicznej. Reszta to narzędzia, którymi można, choć niekoniecznie trzeba się posługiwać.

 

Decydujący moment

W 1952 roku Henri Cartier-Bresson opublikował książkę „Images à la sauvette”, dziś tłumaczoną na angielski jako „decisive moment”, a dalej na polski jako „decydujący moment”. Dla mnie to raczej „obrazy ukryte”, „obrazy w locie”. Bo gdy czytam lub słyszę o decydującym momencie, to momentalnie chcę zadać pytanie: „To jaka była ta decyzja?”. Sam Bresson pisał o tym tak: „Dla mnie fotografia jest jednoczesnym rozpoznaniem, w ułamku sekundy, zarówno znaczenia wydarzenia, jak i precyzyjnej organizacji form, które nadają wydarzeniu właściwą ekspresję”. Trudno dyskutować z czymś, co wydaje się dziś tak oczywiste, szczególnie jeśli mamy do czynienia z fotografią zbliżoną do dokumentalnej. Pozostając jednak przy tym określeniu, dodam i opowiem o kolejnych częściach, które są częstym elementem tej szczególnej dziedziny fotografii.

fotografia uliczna

Światło

W fotografii w ogóle wszystko zaczyna się od światła, gdyż jest to dosłownie malowanie światłem. W fotografii ulicznej natomiast światło często traktowane jest jako główny bohater. Dla mnie często jest tym, co nadaje obiektom nowy, niepowtarzalny charakter, fakturę czy kolor. Ciężkie, wieczorne, letnie słońce zostawia długie cienie i barwi wszystko na ciepłą pomarańczową barwę. W zimowe popołudnie dzieli świat na pół – w jednej części poraża swoją jaskrawością, zmuszając do przymknięcia oślepionych oczu, w drugiej kładzie ciemne ołowiane cienie. Jest jeszcze oczywiście aspekt światła sztucznego i miejskich świateł, które często są opowieścią samą w sobie lub stają się częścią innej historii, niezaplanowanej przez ich twórców.

 

 

Fotografia uliczna
Fotografia uliczna

Fotografia w przestrzeni miejskiej

Człowiek w streecie jest oczywiście fundamentem, bez którego cały nurt by nie istniał. Bo już sama kwestia tego, czy fotografia uliczna musi być zrobiona na ulicy, jest wbrew pozorom dyskusyjna. To właśnie człowiek i jego działalność w przestrzeni publicznej jest tym, o czym ona opowiada. Dlatego osobiście nie należę do zwolenników niejako zamykania się wyłącznie w przestrzeni ulicy. To ograniczenie jest sztuczne i wymuszone. Bo czy ludzie na targach lub w hali targowej zasadniczo będą zachowywać się zgoła inaczej niż na ulicy? Czy w galeriach handlowych i na bazarach nie ma alejek? Wszędzie tam, gdzie nasze ludzkie zachowania będą podobne do tych, które możemy spotkać na publicznym chodniku, dzieje się coś wartego zatrzymania w kadrze. Sam nigdy się nie zastanawiam, czy jeszcze mieszczę się w ramach tej czy innej sztuki, czy może tworzę coś innego. Wiele z moich opublikowanych zdjęć jest robionych pod dachem czy w komunikacji miejskiej. To, o czym piszę, nazywam przestrzenią miejską.

Fotografia w przestrzeni miejskiej

Humor

Jest według mnie jeszcze jeden element, bez którego fotografia uliczna obejść się nie może, a jest to humor. Nie taki „haha”, który wywołuje salwy śmiechu, lecz taki, jakim posługiwał się kiedyś kabaret. To taka forma narracji, która zmusza odbiorcę do namysłu, refleksji, a często do uśmiechu.

Humor sprawdza się doskonale w tego typu twórczości, bo ma charakter anegdotyczny, dokładnie tak jak ten rodzaj fotografii.

fotografia uliczna

Anegdota

Anegdota jest tym, co łączy te wszystkie elementy i spaja je w jeden nurt. Jest jednak zasadnicza cecha, która wyróżnia streeta. Podobnie jak fotografia konceptualna czy ekspresyjna przerzuca ciężar narracji na odbiorcę. To odbiorca z bagażem własnych doświadczeń, przekonań czy wierzeń nadaje znaczenie obrazowi, który widzi. Chyba właśnie to sprawia, że nie ma mowy tu o dokumencie.

fotografia uliczna

Fotografia uliczna dla mnie zawsze była przygodą, swego rodzaju sposobem na uspokojenie się, wyjście z własnej głowy do świata. Sposobem na oddanie swoich małych zachwytów.

Wielu fotografów ma swoje ulubione motywy, które śledzą i wyszukują. Dla mnie miasto w deszczu to miasto w deszczu – nabiera specyficznej atmosfery, którą nazywam „paradeszczami”. Stąd tak wiele parasoli w mojej fotografii.

Miałem powiedzenie, że „wyprowadzam aparat na spacer”. Dziś nie wiem, czy to aparaty nie wyprowadzały mnie.

fotografia uliczna

Post scriptum o kwestiach publikacji wizerunku

Polskie prawo zezwala na fotografowanie niemal wszystkiego. Troszkę inaczej wygląda sprawa z publikacją. Żyjemy w czasach, w których, słusznie, każdy ma prawo do ochrony wizerunku. Większość definicji interpretacji RODO uznaje wizerunek za dane osobowe. Więc moglibyśmy iść tą drogą, zamykając się na tego rodzaju sztukę, nie publikując wizerunku lub ukrywając go za szpetnymi filtrami. Jest jeszcze oczywiście możliwość zebrania zgody. Wystarczy werbalna. Nie musi być pisemna. Nigdy o taką nie zabiegałem.
Nigdy nie szukałem sensacji, a na publikacje zdjęcia zawsze staram się spojrzeć oczami fotografowanego. Dla mnie osobiście najważniejszy w tej kwestii zawsze był szacunek dla fotografowanych osób. Zdarzyło się kilkakrotnie, że bohaterowie moich zdjęć odnajdywali się na fotografii. Tylko w jednym przypadku poproszono mnie o cofnięcie publikacji. Pomimo trudności, gdyż owe zdjęcie było opublikowane w czterech portalach, nie dyskutowałem z tego rodzaju prośbą.

 

Więcej zdjęć autora zobaczycie TUTAJ

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.