Zaglądając pod skórę [o filmie „Titane”]

29.04.2022
Titane, kadr z filmu

Nagrodzony Złotą Palmą na festiwalu w Cannes „Titane” (2021) jest filmem, którego oglądanie wielu odbiorcom może przyjść z trudem. To osadzona w świecie na pozór nam bliskim opowieść science fiction o urzeczywistnieniu mrocznych fantazji, w których ilość seksu i agresji mogą nas momentami przyprawić o zawrót głowy.

Jednak intymność w filmie Julii Ducournau („Mięso”) ma niejedno oblicze, a szokujące obrazy i pewna wulgarność nie stanowią wyłącznie tandetnej, pseudoartystycznej oprawy, nie o sensację i turpizm tu chodzi. Reżyserka sięga głęboko do ludzkiej podświadomości, badając archetypy oraz wpływ doświadczeń z dzieciństwa i traum doświadczanych w różnych okresach życia na nasz stosunek do rzeczywistości oraz wyrażanie siebie w kontaktach z innymi. I ta rzeczywistość jest niczym ze snu czy wręcz koszmaru sennego, miesza się tu dramat psychogiczny jednostki niespełnionej w społeczeństwie z wizją człowieka-maszyny, który śmiało idzie po swoje, jakbyśmy nagle przenieśli się do horroru. Główna bohaterka, Alexia (hipnotyczna Agathe Rousselle), jest kobietą pełną pasji i namiętności, jak się okaże – niebezpieczną w swoich zapędach, ściganą przez policję. W końcu jednak znajdzie dla siebie kryjówkę, przybierając tożsamość Adriena, syna opiekuńczego i odpowiedzialnego Vincenta (Vincent Lindon). Ich relacja wydaje się poruszająca, jest w niej tęsknota za zwykłą, ludzką bliskością i zarazem za tym, co utracone. Biologiczny ojciec Alexii był dla niej surowy, w wyniku jednej z rodzinnych kłótni dziewczynka uległa wypadkowi samochodowemu, po którym wszczepiono jej tytanową płytkę, pozostawiając bliznę nad uchem. W ten sposób rozpoczęła się niezdrowa fascynacja Alexii samochodami… Jako dorosła kobieta będzie kochać się na masce samochodu i w samochodzie, a nawet z samochodem (!). To oczywiście wizje bardzo symboliczne, raczej należy to rozumieć tak, że Alexia egzaltuje się swoją dziecięcą traumą, może poniekąd i winą ojca czy swoją przemianą w kogoś innego niż jej rówieśnicy… A może to i jakaś próba akceptacji niechcianej (?) części siebie. Z kolei Vincent nigdy nie pochował swojego zaginionego syna, a choć na co dzień pracuje w straży pożarnej, starając się ratować innych ludzi, jest niemal zawsze na haju, być może w ten sposób starając się widzieć tylko to, co widzieć chce i co go nadmiernie nie rani. W tym wszystkim Alexia i Vincent jakoś się uzupełniają, kto wie, ich spotkanie wcale nie musi być więc zupełnie przypadkowe. Wypełniają sobie nawzajem luki, które wydawały się nie do wypełnienia. Mówi się wprawdzie w psychoterapii, że nie należy oczekiwać, że drugi człowiek uzupełni jakiś nasz brak, lecz nasi bohaterowie zbliżają się do siebie poniekąd właśnie z tego powodu. Alexia jest dla Vincenta jego synem Adrienem, pozwala mu przeżyć dalszy ciąg ich wspólnego życia. Vincent zaś dla Alexii jest i jej ojcem, i ojcem dla dziecka-mutanta, które kobieta wkrótce urodzi w wyniku swoich ekstrawagancji w aucie… Ostatecznie w naszych bohaterach zwycięża jakieś „dobro”, Vincent nie odrzuci Alexii, nawet gdy odkryje prawdę, zaś Alexia, morderczyni (mimo że i jej morderstwa należy rozpatrywać w kategoriach symbolicznych, niczym tłumione fantazje seksualne, zwłaszcza że bywa też autoagresywna), pozna szczerą miłość. Odkryje w sobie skrywaną za wieloma maskami kobiecość, do której dochodziła etapami: od tancerki erotycznej (czyżby coś sobie sama próbowała tym udowodnić?), następnie przez kogoś, kto przypomina bezpłciowego humanoida, dalej przez młodego chłopaka, aż po partnerkę i matkę, wreszcie kogoś, kto sam potrzebuje utulenia niczym dziecko i kto nie potrzebuje określania swojej płci. Co ciekawe, w tym wszystkim najmniej jest córką właśnie. Aczkolwiek przy Vincencie nadrobi stracony czas, znów nauczy się kochać ni to jak mała dziewczynka, ni to jak dojrzała kobieta, która zaraz da nowe życie i tyleż samo pragnie nowego istnienia, które bierze w niej swój początek, co i się go boi. Perwersja…? A może imponująca odwaga i wyobraźnia Julii Ducournau, która zwyciężyła w Cannes (jako druga kobieta w historii po Jane Campion) przede wszystkim oryginalnością i przełożeniem na język wizualny, w tym wypadku filmowy, skomplikowanych procesów psychologicznych. Francuska reżyserka tworzy prowokacyjny film, który uczy nas akceptować samych siebie w całości – nasze ciała, mimo uszkodzeń, nasze umysły, także wtedy, gdy wyświetlają obrazy, które zdają się pozornie odstręczające. I by kochać siebie bez względu na „background”, psychozy, płeć, zahamowania, konwenanse. Cyberpunkowe kostiumy to tylko pretekst do rozmowy o tym, kim jesteśmy, gdy wstydzimy się powiedzieć, o czym śnimy i dlaczego. Nie ma takich rzeczy, o których nie można porozmawiać. Przynajmniej w kinie.

 

ZOBACZ TRAILER FILMU „TITANE”:

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.