Czas kobiet [kompozytorki polskie w okresie międzywojennym]

23.04.2022
fot. Michael Avedon, na zdjęciu widoczna Lucia Dlugoszewski

Pomyliłaś sale?” – W progu sali Konserwatorium Warszawskiego wybrzmiał męski głos skierowany w stronę pięknej panny Grażyny Bacewicz, wchodzącej na zajęcia z kompozycji… Tak powitali Grażynę Bacewicz-Biernacką koledzy ze studiów. Niemniej jednak jej postać, a raczej jej aktywność twórcza, zmieniła ich nastawienie dość szybko. Muzyka bowiem broniła się sama, a pryzmat kobiecości nie miał tu nic do rzeczy. Czy męskie ego mogło wówczas cierpieć? Istnieje taka szansa.

Na kartach historii muzyki XX w. widnieje niewiele na temat działalności Polek, ale nie dlatego że nie tworzyły. Powodów było kilka. Z jednej strony wartość dostrzegano w pracy mężczyzn, z drugiej strony w czasach wojennych zaginęły lub zostały zniszczone liczne zabytki nutowe. Dochodziło nawet do intencyjnego zacierania śladów po działalności osób, które w tamtych czasach opuszczały tereny Rzeczypospolitej. Zdarzało się, że wielkie i piękne dzieła służyły do rozpalania w kominku. Taki los spotkał większość prac Andrzeja Panufnika, wybitnego polskiego kompozytora działającego w XX w., który ewakuując się, pozostawił w mieszkaniu swój dobytek kompozytorski, a po powrocie nowi lokatorzy oznajmili mu, że potrzebowali surowców na opał (nikt wówczas nie zdawał sobie sprawy, że „pomazane kartki” mogą być cenne).

 

Podobnie społeczeństwo nie zdawało sobie sprawy, jak cenna może być twórczość polskich kompozytorek i ich obecność na płaszczyźnie muzycznej. Kto znalazłby się na liście takich sylwetek? Między innymi: Grażyna Bacewicz (1909–1969), Irena Białkiewiczówna (1891–1957), Helena Dorabialska (1895–1944), Łucja Drège-Schilowa (1893–1962), Łucja Drège-Schilowa (1893–1962), Ryta Gnus (1881–19…), Janina Grzegorzewicz-Lachowska , Anna Maria Klechniowska (1888–1973), Władysława Markiewiczówna (1900–1982) oraz Maria Trębicka (1893–1985).

 

Wszystkie panie, z wyjątkiem Ryty Gnus, były członkiniami Związku Kompozytorów Polskich – polskiego stowarzyszenia kompozytorów i muzykologów, którego twórcy skupiali się na organizacji koncertów, konferencji muzykologicznych, wystaw i konkursów kompozytorskich oraz na gromadzeniu informacji dotyczących współczesnej muzyki polskiej. Były to postacie, które tworzyły i kreowały piękne obrazy dźwiękowe, ale także stały na czele popularyzacji kobiecego głosu w muzyce.

 

Posłuchaj utworu "Zajączek" Ryty Gnus:

Kobiecy głos

 

Jak więc wybrzmieć, gdy wszystko dookoła zagłusza dźwięki, milknie wobec propagandy i cenzur oraz niknie pod pracami zdolnych kompozytorów? Promocja dzieł w tamtych czasach polegała głównie na wykonywaniu materiału podczas koncertów. Po utwory kobiet sięgano znacznie rzadziej – choć nie odbiegały geniuszem od twórczości „męskiej”, a nawet czasem ją przewyższały. W dalszym ciągu postać kobiety jako autorytetu, który mógłby kształtować w owych czasach kulturę i przyozdabiać muzycznie ważne wydarzenia, nie była na należnym sobie miejscu. Na Zachodzie istniały wówczas konferencje, podczas których delegaci bądź sami kompozytorzy promowali dzieła i działalność kompozytorów oraz dyskutowali na tematy okołomuzyczne. Na takich kongresach niestety nie było żadnej z kobiet. Kobieca delegacja nie została finansowo wsparta, aby zaistnieć, a męskie postaci nie przejęły inicjatywy, by poruszyć temat twórczości kobiet.

 

W 1933 r. na Światowym Kongresie Kobiet odbywającym się w Chicago, jako reprezentantka polskich intelektualistek w piśmiennictwie i muzyce pojawiła się Zofia Bergerowa. To dzięki niej na wszechświatową wystawę trafiły książki i nuty polskich autorek i kompozytorek.

 

Innym sposobem, aby trochę zaistnieć, była ówczesna prasa. Określenia „trochę” użyłam z tego względu, że informacja znikała z dnia na dzień, a muzykę poznawało się głównie empirycznie, czyli raczej doświadczając i wsłuchując się w materiał dźwiękowy, niżeli czytając „jaka mogłaby być/jaka była” muzyka. Na łamach czasopism pojawiały się publikacje, takie jak: „Kobieta polska jako kompozytorka”, „Muzyczki polskie w okresie XX-lecia niepodległości”, „Kobieta w muzyce” – autorstwa kobiet.

 

Z tych źródeł można było wyczytać informacje dotyczące działalności kompozytorek, ich codzienności i powstających dzieł, ale także zobaczyć fragment partytury wybranych przez redakcję utworów.

Zofia Lissa

Tajemnicą jest kobieta”

Stanisław Wyspiański, polski literat i artysta wizualny, który działał w czasach Młodej Polski, wspomniał w swoim „Weselu”, że kobieta jest tajemnicą… Z pewnością miał na myśli złożoność kobiety i sekret skryty w kobiecym uroku, jednak w historii muzyki polskie kompozytorki również były tajemnicą – tą mniej satysfakcjonującą.

Zofia Lissa (1908–1980), polska muzykolożka, wypowiadała się na temat „undergroundowej” pozycji kobiet następująco:

 

Na ogół musimy jednak przyznać, że dotychczasowe kobiety – kompozytorki nie wybiły się w swej twórczości nigdy ponadprzeciętną miarę, nigdy nie zaważyły na ogólnym rozwoju, choć w wielu wypadkach stały o wiele wyżej od przeciętnych kompozytorów. Czy wobec coraz silniejszego rozwoju i usamodzielniania się umysłowości kobiecej, potrafią one stanąć równorzędnie obok naprawdę wielkich twórców muzycznych – to okaże nam dopiero przyszłość.

Przyszłość, o której wspomniała Zofia, będąca dziś naszą codziennością, okazała, że TAK – kobiety też potrafią, są twórcze, pracowite, a ich dzieła nie mają odrębnej skali jakości od utworów wychodzących spod męskiej ręki.

Lucia Dlugoszewski wśród instrumentów perkusyjnych

Wracając do XX w., tym razem kierując się na Zachód… W Nowym Jorku w owym czasie słyszało się o artystce polskiego pochodzenia Lucii Dlugoszewski (1925–2000). Jej niezwykły talent i twórczość były doceniane, jednak z czasem zostały wypchnięte z pamięci – bez wyjaśnienia. Kompozytorka wychowała się i żyła w Stanach Zjednoczonych, gdzie jej gust muzyczny przenikała muzyka Johna Cage’a, Edgarda Varèse’a, czyli awangardowych kompozytorów, którzy w muzyce poszukiwali nietuzinkowości i abstrakcji.


Lucia była postacią delikatną i wrażliwą. Te cechy wpłynęły na jej twórczość, którą można charakteryzować jako zmysłową, ciepłą, eteryczną i minimalistyczną – od aspektów technicznych w grze bardziej ceniła sobie brzmienie i paletę barw (barw muzycznych, bo przecież muzyka również jak kolory wizualne może być odbierana np. jako jasna – wesoła i ciemna – mroczna). W muzyce zdecydowanie poszukiwała nowości i uwielbiała eksperymenty. Można powiedzieć, że muzyka odzwierciedlała jej osobowość. W życiu działała eklektycznie – studiowała matematykę, fizykę, medycynę, tworzyła dzieła literackie, w tym wiersze, a nawet choreografie do spektakli tanecznych.

Kompozytorką, o której zachowało się najwięcej informacji i nazwisko, które wkradło się do lekcji historii muzyki w szkołach muzycznych, jest Grażyna Bacewicz (1909–1969). Swego czasu podjęła ona studia na kierunku filozoficznym, jednak po pół roku zrezygnowała z ich kontynuacji oraz porzuciła grę na fortepianie. W 1932 r. uzyskała dyplom uczelni muzycznej (w klasie kompozycji i skrzypiec), a dzięki wsparciu Ignacego Jana Paderewskiego otrzymała stypendium kompozytorskie, które umożliwiło jej podróż do Francji i rozwój pod okiem znakomitej nauczycielki Nadii Boulanger, do której przyjeżdżali ówcześnie twórcy z całego świata. Bacewicz jako nieliczna z kobiet-muzyków odnalazła się w karierze solistki, odnosząc niemałe sukcesy. Koncertowała przed wojną i po niej, współpracowała z warszawską Orkiestrą Polskiego Radia, dawała recitale (koncerty solistyczne) w różnych państwach europejskich. O Grażynie Bacewicz wiemy dość sporo prawdopodobnie z tego względu, że sama kompozytorka wiedziała, jakie podjąć kroki, by „zaistnieć”. W latach 50. poświęciła się głównie kompozycji i uzyskała wiele nagród za wybitne dzieła i całokształt twórczości.

 

Muszę umrzeć, żebym została sławna”

 

 

Anna Maria Klechniowska:

Społeczeństwo nasze nie dowierza jeszcze niestety talentom kobiet, a koledzy radzi by nie wiedzieć, czy raczej nie słyszeć utworów muzycznych, choćby dorównywały, a może czasem i przewyższały pomysłowość i oryginalność ich niektórych, często słabych wypocin… Ktoś mi powiedział, że muszę umrzeć, abym została sławną! Ale mi się nie chce jeszcze umierać. Wolę zresztą usprawiedliwić sławę pośmiertną większą ilością utworów.

Anna Maria Klechniowska

Anna Maria Klechniowska (1888–1973), pianistka, kompozytorka i teoretyczka muzyki, studiowała u nauczycieli z Polski, Ukrainy Austrii czy Francji, m.in. u wspomnianej już wcześniej Nadii Boulanger. Poświęciła się działalności kompozytorskiej oraz pedagogicznej – z powodzeniem. To dzięki niej dzieci z trudnościami w czytaniu nut z dwóch pięciolinii równocześnie rozwiązywały problem, ucząc się gry bez stosowania systemu kluczy. Anna Maria w wieku 29 lat wydała pracę z zakresu pedagogiki fortepianu pt. „Metoda nauczania gry fortepianu” i rozpoczęła działalność pedagogiczną. Była niezwykle sympatyczną postacią zaangażowaną w sprawy społeczne. Poświęciła się głównie edukacji i najmłodszym, a w Związku Kompozytorów Polskich pełniła funkcję kierownika Sekcji Muzyki dla Dzieci. W jej dorobku znajdziemy najwięcej twórczości skierowanej właśnie do dzieci.

Irena Białkiewiczówna, Trzy pieśni

Irena Białkiewiczówna (1891–1957)śpiewaczka i kompozytorka. W jej dorobku zachowało się około stu pieśni, utwory orkiestrowe, koncerty (skrzypcowy i trzy fortepianowe), kwartet smyczkowy oraz sonaty (na fortepian i na skrzypce). Jej dzieła często wykonywali wybitni instrumentaliści, jednak w przypadku Ireny, jak również innych kompozytorek, ale też kompozytorów, większość niepublikowanych kompozycji uległa zniszczeniu w czasie powstania warszawskiego. Z tego względu nie jesteśmy w stanie współcześnie ich odtworzyć i usłyszeć.

 

Zachowany dorobek większości polskich kompozytorek jest dostępny w formie papierowej jako fragmenty partytur spisanych ręcznie na pięciolinii lub nieczęsto w formie druku. Bardzo niewiele powstało wersji digitalowych oraz nagrań fonograficznych. Jako że kompozytorki nie dostały się do treści czołowych tematów poświęconych historii muzyki, ich twórczość jest wykonywana dosyć rzadko, a zeszyty nutowe są traktowane jako „zabytki archaiczne”. Pomimo tego, że dzieła kobiet były ulotne i kruche, to działalność kompozytorek w XX w. świadczyła o ich wytrwałości, sile i odwadze.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.