Z miłości do Gioachino [relacja z wybranych wydarzeń w ramach Royal Opera Festival]

29.07.2024

W ciągu ostatniego miesiąca miała miejsce szósta edycja Royal Opera Festival – przedsięwzięcie Filharmonii Krakowskiej poświęcone twórczości Gioacchina Rossiniego. Festiwal zrealizowano z adekwatnym dla kompozytora przymrużeniem oka oraz lekkością dramaturgii. Widzowie zostali zabrani w tropiki, na szalejące morze oraz pod budkę z kebabem. Miałem przyjemność brać udział w trzech wydarzeniach w ramach tego festiwalu.

 

"Włoszka w Algierze" Gioachino Rossini 21.06 / 23.06 Filharmonia Krakowska

 

Festiwal rozpoczęto spektaklem „Włoszka w Algierze”. Organizatorom nie brakowało fantazji. Scena Filharmonii Krakowskiej została rozbudowana. Tam, gdzie w sezonie artystycznym króluje orkiestra, stanął fiat 126. Libretto opery opowiada o beju Mustafie, który znudzony swoją żoną rozkazuje swym żołnierzom, aby sprowadzili mu nową kobietę, konkretnie Włoszkę. Do pałacu trafia piękna Isabella, mistrzyni sztuki uwodzenia, która przy pomocy swojego wdzięku manipuluje bejem, umożliwiając ucieczkę sobie i swoim towarzyszom. Zaproponowano nam koncepcję opery, gdzie pałac zamieniony zostaje na wspomnianą budkę z kebabem, zaś Mustafa jest tu nowobogackim, panoszącym się i nieznającym granic właścicielem interesu, odzianym w do bólu kiczowaty strój, podkreślający satyrę tego rodzaju mentalności. Polina Anikina w roli tytułowej Włoszki, o ile warto zaznaczyć jej wysokie wokalne kompetencje, wydała mi się nie do końca przekonana do swojej roli. Odniosłem wrażenie pewnej zadaniowości w jej grze. Jestem przekonany, że o wiele lepiej sprawdziłaby się w rolach dramatycznych. Muszę tu jednak wspomnieć, że jestem najwyraźniej odosobniony w tym odczuciu, ponieważ podczas ukłonów solistki głośność oklasków osiągnęła swoje apogeum.

 

Szczególną uwagę zwrócił Hyunduk Kim – fantastyczny koreański tenor. Lindora, kochanka Isabelli, przedstawił jako człowieka zdeterminowanego, gotowego iść w ogień dla swojej miłości. Dla Hyunduka Kima żadna partia w tej operze nie zdawała się być wyzwaniem. Jego głos zwracał uwagę pewnością i dogłębną świadomością śpiewanego materiału.

 

Sporym uznaniem publiczności cieszył się Dogukan Özkan jako Mustafa. Turecki śpiewak o mocnym, przekonującym głosie i uzdolnieniach komediowych świetnie sprawił się w wymagającej dystansu do siebie roli prostackiego władcy, dającego wodzić się za nos pozostałym bohaterom – jego śpiew i gra były pełne celowo naiwnej pewności siebie.

 

Inscenizacja „Włoszki w Algierze” została przyjęta gromkim aplauzem oraz owacjami na stojąco. O ile spektakl był pełen imponujących występów, o tyle aż tak intensywny entuzjazm publiczności wydał mi się nieco zaskakujący. Bardziej przekonały mnie późniejsze wydarzenia festiwalu, które już nie doczekały się aż takiej wrzawy ze strony publiczności.

 

 

"Masaniello" Michele Carafa 6.07 Filharmonia Krakowska

 

Jedną z kluczowych idei Royal Opera Festival jest przywracanie do repertuaru dzieł zapomnianych. Jakże pozytywnym zaskoczeniem (ale też niedosytem) okazało się być wykonanie opery „Masaniello” kompozytora Michele Carafy. Obszerne czteroaktowe dzieło opowiadające zarówno o problemach indywidualnych jednostek, jak i całego narodu włoskiego zaskoczyło niekonwencjonalną poetyką. Muszę przyznać, że był to utwór praktycznie mi nieznany. Postanowiłem wysłuchać go w ciemno, bez uprzedniego przygotowania. Mamy tu do czynienia z bardzo ciekawą konstrukcyjnie operą, która – zdaje się – wyszła niemal wyłącznie z muzyki tanecznej. Praktycznie każda scena oparta jest na jakiejś formie wyczuwalnej, skocznej pulsacji – kompozytor bardzo rzadko decydował się wstrzymywać motoryczną tendencję tej opery. Z początku wydawało się to być słabym punktem dzieła – czyżby autor nie umiał pisać innej muzyki? Jednak z kolejnymi aktami wychodziła na jaw niezwykła skuteczność tego zamysłu oraz warsztatowa konsekwencja w jego realizowaniu. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie słyszymy, jest durowy akord, gdzie tercja opada o pół tonu, zmieniając tryb na mollowy – jest to rodzaj muzycznej zapowiedzi katastrofy. Tego rodzaju harmoniczny gest jest bardzo łatwy do zapamiętania przez słuchacza, gdyż zmiany trybu akordu w tradycyjnych przebiegach harmonicznych brzmią raczej nieintuicyjnie (zwłaszcza z dur na moll). Ten muzyczny gest powróci przy samym końcu opery, gdy słuchacz zdąży już zupełnie zapomnieć o rzuconej przez kompozytora w ten sposób klątwie, która skazała cały utwór na tragiczne zakończenie. Jednocześnie w finale Carafa nie rezygnuje ze skocznej konwencji utworu, wywołując unikatowe wrażenie patosu. Bohater umiera, lecz muzyka dalej tańczy.

 

Dyrygent Nicola Pascoli zasługuje tu na szczególne uznanie za skuteczne utrzymanie motoru tej niezwykłej opery na wysokich obrotach. Tenor Mert Süngü, wykonując rolę Masaniella, wykazał się dużą muzykalnością i poetyką interpretacji, zwłaszcza w arii opowiadającej o niebezpieczeństwach czyhających na żeglarza. Przyczyną odczuwanego niedosytu jest fakt, iż opera została wykonana w formie koncertowej, bez akcji scenicznej. Rozmach i skala dzieła całkowicie zasługują na ambitne inscenizacje, być może z zaangażowaniem również tancerzy. Zagmatwana fabuła i jednolity sposób jej podania są zdecydowanie niesprzyjające oratoryjnej formie. „Masaniello” to dzieło w zasadzie zapomniane, stanowiące olbrzymie pole do popisu dla ambitnego reżysera operowego. Mam nadzieję, że czekają nas kolejne wykonania tej opery.

 

 

"Hrabia Ory" Gioachino Rossini 11.07 / 13.07 Opera Krakowska

Festiwal zakończyła ponownie opera Rossiniego. „Hrabia Ory” tym razem został wystawiony na deskach Opery Krakowskiej, która od tego roku jest współorganizatorem Royal Opera Festival.

 

Libretto opowiada o losach raczej nieporadnego kobieciarza, próbującego zdobyć serce niedostępnej hrabiny, który ukrywał swoją tożsamość pod przebraniami – najpierw pustelnika, później pielgrzymującej kobiety – celem zbliżenia się do unikającej go wybranki. W koncepcji reżysera Jochena Schönlebera pustelnik Ory był pomieszkującym w tropikach guru, ściągającym do siebie tłumy hipisów. Sama inscenizacja była raczej ascetyczna w charakterze i skromna, szczególnie dla widzów znających dostępne na YouTube nagranie transmisji „Hrabiego Ory” z Metropolitan w reż. Bartletta Shera. Część, gdzie Hrabia po ciemku dostaje się do komnaty Hrabiny (myśląc, że to ją tam zastał), grana przez śpiewaków, odbywała się za półprzezroczystą tkaniną na tle zmieniającego kolory światła, co sprawiało, że oglądaliśmy czarne sylwetki. W innych scenach scenografię stanowiły wielkie liście lub regały z książkami i biurka. Tytułowy „hrabia – pustelnik – starsza kobieta” odtworzony przez Patricka Kabongo realizowany był z pewną lekkością ducha – kreowana przezeń postać beztrosko podążała za swoimi impulsami i instynktami, nie czując przy tym wewnętrznego konfliktu.

 

Wspaniałym głosem i osobistym urokiem zachwyciła Sophia Mchedlishvili, wcielająca się w Hrabinę Adele. O ile postaci Rossiniego często są interpretowane w sposób dość monotematyczny, o tyle to wykonanie było szczególnie wielobarwne. Hrabina miała poczucie humoru, posyłała widzom znaczące spojrzenia i do pewnego momentu zdawała się rozbawiona grami Hrabiego, jednak w tej interpretacji zawarte również zostały niepokój i tęsknota za bratem, który wyruszył na wojnę. To współistnienie tendencji komediowych i dramatycznych w tej postaci dodawało jej dużo prezencji. Hrabina zdawała się być bardziej prawdziwym człowiekiem niż inne postaci, jednak ten smutniejszy element został na tyle wyważony, aby nie uszkodził komediowego charakteru spektaklu. Wspaniały, wysoce emocjonalny głos wokalistki pięknie niósł się po sali, ze zjawiskowym vibratem w popisowej arii. Zdecydowanie Hrabina należała do najlepiej zrealizowanych ról w całym festiwalu.

 

Na szczególną uwagę zasługuje również Camilla Carol Farias, z fantastycznymi drugoplanowymi rolami zarówno we „Włoszce w Algierze”, jak i w „Masaniellu”. Swoje misternie przygotowane i przemyślane partie wykonywała z ujmującą łatwością. Ponadto była bardzo przekonująca jako aktorka. Jej role były pełne charyzmy, kreatywnie zinterpretowane i bogate w dobrze pomyślane, kontrolowane manieryzmy. Liczę na dalszy rozwój jej kariery i otrzymywanie przez nią bardziej prestiżowych ról.

 

Na sukces festiwalu składał się dobry dobór repertuaru, udział wokalistów przybyłych z najróżniejszych zakątków świata oraz wysoka sprawność dyrygentów. Twórczość Rossiniego podawana była tu w adekwatnie lekkiej, bezpretensjonalnej konwencji. Co szczególnie budujące, misja promowania twórczości tego kompozytora jest kontynuowana przez zespoły Filharmonii Krakowskiej po zakończeniu Royal Opera Festival w niemieckim Bad Wildbad, gdzie zaprezentowane wcześniej krakowskiej publiczności opery „Włoszka w Algierze” oraz „Hrabia Ory” Gioacchina Rossiniego, a także „Masaniello” Michele Carafy i „Messa di gloria” Rossiniego zabrzmiały podczas międzynarodowego festiwalu Belcanto Opera Festival. Rossini in Wildbad.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.