Polskie góry uchwycone w sztuce [wystawa „Tatry. Wróblewski. Karłowicz. Wyczółkowski” w Muzeum Manggha]
Góry od wieków były i są przedmiotem fascynacji. Często łączono je z mistyką: na górę wchodził Mojżesz, by tam rozmawiać z Bogiem; również Jezus oddalał się na górę, by tam spędzać czas ze swoim Niebiańskim Ojcem.
To tylko przykłady, gdyż praktycznie w każdym zakątku świata góry wiązały się z tajemnicą i duchowością. W krakowskim Muzeum Manggha można obecnie oglądać wystawy o tematyce górskiej, będące częścią projektu Góry. „Tatry. Wróblewski. Karłowicz. Wyczółkowski” to jedna z nich.
Tatry oczami trojga Polaków
Wchodzę do wnętrza góry. Ale to wnętrze – czerwonobrunatne, może odrobinę niepokojące – skrywa w sobie górskie zbocza i szczyty.
Wystawa została zbudowana wokół prac Andrzeja Wróblewskiego – czarno-białych tuszy z widokami Tatr oraz jego geometrycznych abstrakcji z 1948 roku. Towarzyszące im obrazy, pastele i grafiki Leona Wyczółkowskiego powstały w pierwszej dekadzie XX wieku i są inspirowane japońską sztuką i estetyką – drzeworytami barwnymi ukiyo-e. Wystawę uzupełniają tatrzańskie fotografie Mieczysława Karłowicza, kompozytora, taternika i fotografa. Trzech twórców łączą nie tylko ujęcia wrażeń widokowych, ale i wizualne oddanie doświadczenia wędrówki górskiej.
Bo góry nie tylko można podziwiać wzrokowo, można się z nimi zmierzyć, można doświadczyć wielorakich emocji i przeżyć podczas górskiej wyprawy: zmaganie i zmęczenie, momentami być może nawet bezsilność, nagrodzone zostają obcowaniem z pięknem natury, z dzikością, pierwotnością. Każdy, kto wchodził na górę, zna to uczucie triumfu i ekstazy, gdy znajdujemy się już na szczycie i sycimy duszę bajecznymi widokami.
Ten sam temat, ten sam obiekt – a ujęty został na tak różny sposób: są kubistyczne, geometryczne kształty (które przełamują barwami monochromatyczność eksponatów wystawy); są czarno-białe, ascetyczne fotografie Karłowicza; są wreszcie, inspirowane duchem Japonii, szkice tuszem. Co ciekawe, na zgromadzonych obrazach i zdjęciach prawie nie dostrzega się postaci ludzkich – za wyjątkiem pary narciarzy. Tak, jak jedna osoba może zostać opisana w rozmaity sposób przez kilkorga ludzi, tak samo i z górami. Niby te same Tatry, niby poznawane w podobnym okresie czasu – a jakie różnice w artystycznym utrwaleniu. Wystawie towarzyszą literackie ujęcia gór, fragmenty listów, pamiętników.
Tatry w ujęciu trzech Polaków jawią się jako obiekty nęcące, imponujące, ale i groźne – nie bez powodu. Dwóch artystów, których prace składają się na krakowską wystawę, zginęło w górach. Andrzej Wróblewski, urodzony 15 czerwca 1927 w Wilnie, zginął podczas wyprawy w Tatry 23 marca 1957. Mieczysław Karłowicz, dziś znany jako muzyk i dyrygent, także zginął tragicznie w Tatrach – 8 lutego 1909. Już samo oglądanie eksponatów wystawy „Tatry…” wywołuje tęsknotę za górską wędrówką, za tym wysiłkiem wspinaczki, nagrodzonym wspaniałymi widokami. Jednocześnie utrwalone widoki szczytów tatrzańskich same w sobie są pewnym rodzajem wyprawy, obcowania z przyrodą, przeżyciem i doznaniem.
*
Korzystałam z materiałów prasowych wystawy.
Wystawę „Tatry. Wróblewski. Karłowicz. Wyczółkowski” można oglądać w krakowskim Muzeum Manggha do 5. listopada 2023.