Tako rzecze rzeka [Wystawa prac Stanisława Baja Rzeka BUG River w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie]
Rzeki możemy postrzegać na wiele sposobów. Z punktu widzenia geograficznego rzeka to naturalny ciek wodny, płynący wyżłobionym pod wpływem erozji korytem, z perspektywy gospodarczej stanowi ona rezerwuar słodkiej wody oraz drogę transportu.
Dla okolicznych mieszkańców i turystów bliskość rzeki może być znakomitą okazją do wypoczynku na łonie natury, miejscem relaksu, wędkowania i rodzinnych spacerów albo przeciwnie – wiązać się może z groźbą podtopień, a nawet powodzi. Istnieje też płaszczyzna metaforyczna, na której rzeka staje się figurą upływającego czasu, zmienności ludzkiego losu oraz niepowstrzymanego biegu życia. Panta rei (grec. wszystko płynie) napisał Heraklit z Efezu i zapewne miał rację. Jak często jednak patrzymy na rzekę jako na byt obdarzony własną osobowością, indywidualnym charakterem i zmiennymi nastrojami? A tak właśnie zdaje się widzieć rzekę Bug Stanisław Baj.
Wierność rzeki, wierność rzece
Autor prac zgromadzonych na wystawie Rzeka BUG River to malarz pochodzący z położonych nad Bugiem Dołhobrodów. Edukację plastyczną odebrał w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, a po jej ukończeniu prowadził tam Pracownię Rysunku na Wydziale Malarstwa. Jego prace, obejmujące malarstwo, rysunek i grafikę, doczekały się ponad stu wystaw indywidualnych i tyle samo zbiorowych. Mimo iż od wielu lat mieszka w Warszawie, to właśnie rzekę dzieciństwa uczynił jednym z głównych tematów swojej artystycznej działalności. Jak sam przyznaje, z Bugiem czuje się związany w sposób wyjątkowy:
Przez te wszystkie lata podróżowałem wzdłuż jej brzegu i wydawało mi się, że przypomina zieloną i chłodną krew, która płynie wskroś mojego życia. Że je ożywia. I że pejzaż najmłodszych lat jest jedyną dostępną nam wiecznością. I że zawsze tam powracamy, ilekroć opuszczają nas siły.
O czym rzeka opowiada
Ile razy można malować tę samą rzekę, to samo jej zakole i ten sam pejzaż dookoła i nie popaść w rutynę i znużenie? Bajowi zdaje się to jednak nie grozić. Malarz zresztą wcale się tego nie obawia. Bug przez niego malowany, czy raczej portretowany, staje się źródłem niewyczerpanej (jak rzeka) inspiracji. Ukazany w dziesiątkach odsłon barw i odcieni; raz tak realistyczny, że niemal czuje się na palcach dotyk przepływającej chłodnej wody, innym razem abstrakcyjny, nieledwie graficzny, za każdym razem odmienny, przywołujący inne emocje, odsłania wciąż nowe oblicze. Bywa, że skrzy się od radości, tonie w melancholijnej mgle lub zmienia w czarną, nieprzeniknioną powierzchnię. Jest smutny, zadumany, niechętny, przyjazny, swojski i daleki, gadatliwy i niezgłębiony. Za każdym razem inny, a jednocześnie niezmienny niczym oś życia prowadząca do jego rdzenia.
Stałość zmienności
Artysta zresztą z pełną świadomością posługuje się siłą zwielokrotnienia, co potwierdzają jego słowa: „Nie boję się powtórzeń. Może za którymś razem warstwy czasu rozstąpią się na tyle, że odsłoni się najgłębszy, pierwotny sens zdarzeń”. Właśnie dążenie do odkrycia owego najbardziej ukrytego, wewnętrznego źródła, z którego płynie znaczenie wszystkiego, co się wokół dzieje, tego, co przemija, oraz tego, co trwa, zdaje się siłą napędową twórczości Baja. Rzeka zatrzymana w spojrzeniu człowieka i człowiek patrzący na rzekę stają naprzeciw siebie jako lustrzane odbicia. Pozornie różne, a przecież nierozerwalnie splecione wcielenia tego samego sensu i tej samej Tajemnicy.