Architektura zaangażowana [rozmowa z Jakubem Szczęsnym]

04.07.2024
Jakub Szczęsny

Architektura to nie tylko projektowanie budynków, a architekt – choć nie jest to jego główną rolą – może, a nawet powinien myśleć o swojej pracy w szerszym kontekście. O socjo-designie z Jakubem Szczęsnym, architektem zaangażowanym w projekty społeczne, twórcą Domu Kereta w Warszawie, doradcą artystycznym firmy PAGED MEBLE rozmawia Karolina Sawicka.
Wystawę Jakub Szczęsny. Polskie Projekty Polscy Projektanci można oglądać w Instytucie Dizjanu w Kielcach w dniach 4.07 - 1.12.2024 r.

Czym jest socjo-design?

Według mnie chodzi tu o projektowanie dla społeczności, a nie dla pojedynczych użytkowników. W pewnym sensie już projektowanie domu jednorodzinnego, w które zazwyczaj zaangażowana jest przynajmniej dorosła część rodziny (a coraz częściej też dzieci!), jest miniaturą takiego procesu. Mamy w nim przeciwstawne interesy i zapatrywania, ale też potrzeby, które łączą przyszłych mieszkańców. W wypadku projektowania dla większych grup jest oczywiście trudniej. Nierzadko dochodzenie do wizji tego, co chcielibyśmy im zaoferować, wymaga mediacji między bardzo zróżnicowanymi podgrupami o różnym charakterze. Te grupy łączy – poza byciem homo sapiens – przede wszystkim geografia (czyli to, że mieszkają w tym samym miejscu), ale dzieli prawie wszystko. Chociażby dlatego, że różnie wyobrażają sobie swoją przyszłość, ale też przyszłość jakiegoś miejsca. Mają różne style życia, inaczej rozumieją swoją rolę w używaniu przestrzeni czy korzystaniu z obiektów, które łączą sztukę i architekturę z byciem infrastrukturą publiczną. I właśnie tak się dzieje w wypadku instalacji w przestrzeniach publicznych.

 

Patrząc na Pana projekty, trudno nie zapytać o rolę architektury i samego architekta w społeczeństwie. Weźmy chociaż choćby słynny Dom Kereta w Warszawie. Choć nazywa się go domem, to nie spełnia formalnych warunków dla pomieszczeń mieszkalnych. Jednak mieszkają tam artyści, choć szerokość budynku to tylko od 70 do 122 cm… Połączył Pan w dość zaskakujący sposób sztukę z użytkowością, jednocześnie sprawiając, że osoba użytkująca staje się częścią instalacji artystycznej, a sam architekt – artystą. Stąd pytanie: czym zazwyczaj zajmuje się architekt, a czym powinien się zajmować? Napisał Pan zresztą książkę o przewrotnym (chyba?) tytule Witaj w świecie bez architektów.

 

Jak najbardziej, ten tytuł jest prowokacją i ma zaprosić do refleksji na temat roli czytelników i „zwykłych ludzi” w tworzeniu własnego otoczenia, w tym skorup chroniących nas przed światem zewnętrznym zwanych budynkami. Bo w końcu na świecie tylko od 2% do 10% budynków to efekt projektowania przez dyplomowanych architektów. Reszta to działanie inżynierów różnych specjalności i budowniczych zawodowych. Architekci są dziś w trudnej sytuacji, zwłaszcza w Polsce. Moim zdaniem coraz trudniej jest tu wykonywać ten zawód. Obserwujemy powolne obniżanie standardów naszej pracy. Do tego dokłada się puchnąca jak piana ilość biurokracji wynikającej z obowiązywania i ciągłych zmian coraz to nowych norm krajowych i unijnych. Do tego trzeba dodać dezorientację urzędników, którzy muszą sobie radzić ze źle napisanymi planami miejscowymi i upolitycznieniem urzędów. Ale też, mam wrażenie, wzrasta prestiż zawodu architekta i zwiększa się liczba profili – funkcji, które możemy obejmować. Od regularnego projektanta, poprzez menadżera, administratora, programatora aktywności, mediatora, na byciu wykładowcą i popularyzatorem kończąc. Już w ramach samego projektowania pojawia się coraz więcej wyzwań, szczególnie tych związanych z katastrofą klimatyczną. Zmuszają nas one do zadania sobie podstawowych pytań, np.: czy chcemy nadal projektować budynki, które mają niski sens społeczny i przyczyniają się do niszczenia klimatu…

Jakb Szczęsny

 

W ten sposób dochodzimy do kolejnego zagadnienia: design a społeczeństwo. Czy można za pomocą architektury stworzyć „szczęśliwe miasto”?

 

Architektura jest ważna, ale jest tylko kawałkiem układanki. Postawą jest konsekwentnie przeprowadzona wizja i prawo czy regulacje, na które zgodzi się większość zainteresowanych. Ktoś za tę wizję musi też wziąć odpowiedzialność i doprowadzić do jej realizacji, a potem monitorowania i korygowania. Dlatego taki proces „uszczęśliwiania” wymaga edukacji wszystkich interesariuszy i ich świadomego udziału. W końcu chodzi o codzienność, w której prawdopodobnie zrezygnujemy z czegoś na rzecz czegoś innego, ważniejszego ze społecznego punktu widzenia.

 

Na przykład z czego?

 

Na przykład z wygody używania SUV-a na rzecz roweru czy napędzanego wodorem autobusu będącego częścią niezwykle elastycznej siatki połączeń, która skutecznie nam tego SUV-a zastąpi. Problem w tym, że za bardzo koncentrujemy się na miastach, a przecież ciągle – nawet przy depopulacji – prawie połowa ludzkiej populacji mieszka w mniejszych ośrodkach, a tam rozwiązania miejskie często nie będą działać. Napięcie między miejską i nie-miejską logiką widzimy teraz chociażby przy okazji protestów rolników. Zapomnieliśmy o wsi i małych miasteczkach i zamknęliśmy się w bąblu wielkomiejskości z cappuccino w rękach. Tarcie między tymi dwoma światami będzie się pogłębiać również z powodu powiększającej się populacji miast, którą trzeba będzie wyżywić mimo globalnie pogarszającego się stanu gleby w wyniku susz i nagłych, intensywnych opadów. Namawiam do rozłożenia naszej uwagi na „obie nóżki”!

 

Czy mógłby Pan podać jakiś przykład odnośnie do wsi i małych miasteczek? Na co powinniśmy zwrócić uwagę?

 

W wypadku małych ośrodków podstawowym tematem wpływającym na jakość życia jest dostęp do infrastruktury, zaczynając od dobrze zorganizowanego i taniego transportu publicznego. Takiego, który połączy ważne punkty w miasteczku, ale też połączy to miasteczko lub wieś z resztą świata. I to nie na zasadzie autobusu kursującego tylko raz dziennie. To dotyczy też elastyczności rozwiązań. Na przykład nie musimy do skomunikowania wioski z najbliższym miastem używać całego pociągu, tylko wystarczy, jak w Czechach, szynowóz. To jest problem w wielu miejscach w Europie, skazujący mieszkańców małych ośrodków na indywidualną komunikację kołową. Z tego tematu wziął się np. protest Żółtych Kamizelek we Francji – ludziom skazanym na własne auta (przez wykluczenie komunikacyjne) prezydent Macron zapowiedział, że będą płacić dużo więcej za benzynę, w ramach finansowania zielonej tranzycji kraju.

Jakub Szczęsny, The Benches

 

Fakt, to nielogiczne i niesprawiedliwe…

 

Do tego mamy kwestię lokalnych miejsc pracy, dostępu do infrastruktury zdrowotnej, edukacyjnej i kulturalnej. To są podstawowe rzeczy wpływające na dobrostan. Nie musimy mieć zaraz absurdalnie dużych obiektów, wystarczy dobrze rozplanowana siatka niewielkich ośrodków. Niedługo problemem stanie się brak wody, już teraz paląca jest kwestia niezależności albo przynajmniej elastyczności energetycznej. Do tego dochodzi polityka tworzenia interakcji społecznych i próby przyciągania nowych mieszkańców, jak to np. robi Pelplin niedaleko Gdańska. W Pelplinie wykonywana jest obecnie cała strategia polepszania jakości życia pod kątem wszystkich grup mieszkańców, z parami w wieku produkcyjnym na czele.

 

Czyli miasto przyjazne ludziom, zachęcające do zamieszkania lub pozostania w nim. No właśnie, w ten sposób doszliśmy do kolejnego pytania: jaka jest idea festiwalu Synchronicity?

 

Festiwal zaczęliśmy z Bogną Świątkowską z Fundacji Bęc Zmiana głównie po to, żeby mieszkańcom Warszawy, ale też jej władzom, pokazywać tematy do refleksji związane na przykład z koniecznością dostarczenia efektywnie zaprojektowanych mieszkań komunalnych. Ten temat staje się coraz ważniejszy wobec drastycznego wzrostu cen i biednienia klasy średniej – nie tylko zresztą w Polsce. Druga motywacja to wskazanie, jakimi cechami charakteryzuje się Warszawa, które można rozwijać i używać również w promowaniu miasta. Bo w końcu Warszawa to nie tylko Szopen, Getto i Powstanie Warszawskie. Ten profil – szukanie mocnych stron – wynikał z mojego zainteresowania marketingiem miejskim oraz z lat pracy w reklamie, do czego poniekąd wróciłem, doradzając Pagedowi.

 

To teraz czas na kolejne pojęcia z pogranicza architektury i socjologii: czy mógłby Pan wyjaśnić pojęcia Simple House oraz Freedom Houses?

 

To dwie z kilku firm prefabrykacyjnych, z którymi współpracowałem – jedna z Konstancina, druga z Gdańska. Simple House współtworzyłem od 2013, projektując dla tej marki całe portfolio produktowe, czyli różnej wielkości i różnych form domy i domki. Od rekreacyjnych 35 m2 po 150-metrowe domy jednorodzinne z garażem. Simple House zresztą wprowadza do dziś kolejne projekty, które im zaproponowałem jeszcze przed covidem. W 2013 nikt w Polsce nie brał na poważnie prefabrykacji drewnianej opartej o szkielet, czyli tzw. kanadyjczyka. Tego typu projekty były raczej dedykowane na eksport. My „uszyliśmy” domy dla Polaków, głównie z klasy średniej i średniej wyższej, proponując proste bryły, małe, ale efektywne. Do tego ustawne powierzchnie projektowane pod systemy mebli większych wytwórców w typie Ikea. Jednocześnie dążyliśmy do tego, by domy były dyskretnymi formami, łatwymi do „zniknięcia” w krajobrazie chaotycznych polskich przedmieść.

 

Czyli ideą był dom osiągalny dla (prawie) każdego i nieszpecący krajobrazu? Na koniec chciałam zapytać: co jest głównym przesłaniem wystawy Jakub Szczęsny. Polskie Projekty Polscy Projektanci  którą niedawno jeszcze mogliśmy oglądać w Muzeum Miasta Gdyni, a którą obecnie możemy zobaczyć w Muzeum Dizajnu w Kielcach? Co chciał Pan przekazać widzom?

 

To, że architektura może mieć różne oblicza, a czasem może też być narzędziem dla projektów artystycznych i społecznych. I to, że w naszych szarych codziennościach i niepewnych przyszłościach wspólne działania i w ogóle sprawczość mogą wprowadzić nieoczekiwany kolor i radość. Bo w końcu każdy z nas jest architektem i budowniczym swojego losu.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.