Pustelnik uwrażliwiający świat [wystawa „Imaginarium natury" w Muzeum Manggha]
Wchodzę w ciemność, wyłaniam się w świetle. A właściwie wyłaniają się przede mną obrazy natury, istne imaginarium. Namacalny dowód na wrażliwość ludzkiego oka, czułość ręki artysty. Zapis chwil ulotnych, hołd dla dzieła tworzenia, poświęcenia i precyzji. „Imaginarium natury” w krakowskiej Mandze to wystawa Watanabe Seiteia (1851–1918), która zatrzymuje na dłużej i niczym rozkwitły kwiat nie chce wypuścić z objęć swego upojnego zapachu – czaru kolorów i kształtów.
Seitei to jeden z tych japońskich artystów, którzy po swojej śmierci przez lata pozostawali zapomniani, pomimo że za swojego życia byli w Japonii i na Zachodzie powszechnie znani (notabene cenił go m.in. Stanisław Witkiewicz). Był uczniem malarza portrecisty, Kikuchiego Yōsaia, (1788–1878) oraz malarza i twórcy przedmiotów z laki, Zeshina Shibaty (1807–1891). Niemniej Watanabe Seitei stworzył swój własny, rozpoznawalny styl wizualny. W 1978 roku na Wystawie Światowej w Paryżu otrzymał nawet brązowy medal za obraz „Gołębie przy świątyni Sensō-ji w Asakusie” (obecnie w Freer Collection w Waszyngtonie). Znawcy wypowiadali się o twórczości artysty, wskazując na siłę kolorystyki (przede wszystkim „czerń laki, pogodny błękit nieba i głęboka czerwień”, powtarzając za Kiyokatą Kaburagą) i specyficzną mieszankę konserwatyzmu i rewolucji, które można w jego pracach odnaleźć. Wśród malowanych przez niego krajobrazów, scen rodzajowych i dzieł o tematyce przyrodniczej szczególnie urzekają obrazy ptaków i kwiatów (kachõ-ga), czego doskonały dowód stanowi omawiana tu ekspozycja, która gości od kilku miesięcy w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie.
Gdy patrzy się na przedstawienia kobiet, a także drzew, żółwi, owadów czy ryb (bo jednak znajdziemy tu daleko więcej niż tylko ptaki i kwiaty!) autorstwa Seiteia, zachwyca delikatność konturów, wrażliwość na piękno, umiłowanie każdego przejawu życia. Bo jak pisał przytaczany na wystawie Edmund de Goncourt w 1877 roku w swoich „Dziennikach”: „Nigdzie nie czci się stworzenia i rzeczy stworzonej, choćby najmniejszej, tak jak w Japonii”. Na przedstawieniach Seiteia zwraca więc uwagę wszystko, każdy detal – listki tworzące koronę drzewa, rybie łuski, zarys ptasich piór, księżycowa poświata. Ulegamy iluzji, że obserwujemy nieznaczny ruch, że życie rodzi się, toczy i przemija na naszych oczach, że tych istnień wokół nas jest niezliczona ilość, o ile tylko uważnie się im przypatrzymy – ponad głowami, pod stopami, gdzieś wokół. Oczywiście to nie malarstwo Vermeera czy Bruegela, aby szczegół stanowił o doskonałości dzieła. Nie są to też obrazy impresjonistów intrygujące grą świateł. Nie ma tu też bynajmniej eksperymentów formalnych. Wszystko jest za to subtelne kolorystycznie, minimalistyczne w formie, a jednocześnie to sztuka uważności i miłości do wszelkich stworzeń wyrażona kreską, barwą, kształtem. Seitei potrafił wydobyć piękno z otaczających go drobiazgów przyrody ożywionej, zauroczyć nimi odbiorcę, poruszyć i uwrażliwić go na niuanse codzienności. Miłując tak bardzo ciszę-„nieciszę” natury, po ze wszech miar aktywnym kulturalnie okresie życia (m.in. w pewnym momencie zaangażował się w dekorację wnętrz Pałacu Akasake, dawnej siedziby następcy cesarskiego tronu), Seitei wybrał odosobnienie i u progu XX wieku pozostawał wycofany, wiodąc życie pustelnika. Na szczęście jego twórczość wciąż pozostaje dostępna.
Prezentowane na ekspozycji prace pochodzą m.in. z kolekcji Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego (cztery malowidła z 1891 roku – „Kwiaty i ptaki czterech pór roku”, jak we wstępie do wystawy podaje odpowiadająca za jej ideę, scenariusz i aranżację Anna Król) oraz z kolekcji Raymonda Milewskiego, profesora botaniki ze Stanów Zjednoczonych, który w 2022 roku przekazał muzeum kolekcję dzieł Seiteia i japońskich twórców z kręgu kachõ-ga. Jest to największa kolekcja prac tego artysty na świecie, obejmuje barwne drzeworyty, książki ilustrowane i czterdzieści malowideł. A przecież na wystawie czekają nas także inne niespodzianki, jak np. instalacja współczesnego krakowskiego artysty Olgierda Chmielewskiego „Ephemera” z 2022 roku.