Budynki nieistniejące [wystawa fotografii Czesława Olszewskiego: Miastowidzenie]
Wyobraź sobie taki wtorek albo taką środę. Spacer przez park, zupa z pokrzyw i lawendowa kawa w kawiarni, trzy wystawy i wszystkie niemal przy tej samej ulicy. Jestem w pracy.
A wśród wspomnianych wystaw taka, która przenosi Cię do Polski lat 30. – do Warszawy, Gdyni, Ciechocinka... A także do Krakowa. Na wystawie fotografii Czesława Olszewskiego (1894–1969) w Domu Spotkań z Historią zaprezentowano jego 95 zdjęć wykonanych głównie kilka lat przed II wojną światową. Przedmiotem zainteresowania fotografa była architektura modernistyczna. Mamy zatem tu kilka fascynujących wątków – fotografię, architekturę, modernizm, szczególny moment w historii polskich miast, gdy to kraj odbuwowywał się po I wojnie światowej i pragnął dorównać pod względem rozwoju innym europejskim metropoliom.
Jak czytamy we wstępie do wystawy autorstwa Marty Leśniakowskiej, jednej z kuratorek ekspozycji (obok Tomasza Kubaczyka): „(...) Wszystkie realizacje z okresu II Rzeczypospolitej, zaliczane do czołowych osiągnięć architektury polskiej, są dziełem młodych architektów, modernistów, twórców tzw. warszawskiej szkoły architektury”. Dlatego zdjęcia Olszewskiego to zarówno „deklaracja pokoleniowa”, „autobiografia wizualna”, jak i „fotografia archeologiczna”. Wiele z uchwyconych przez fotografa budynków zostało zburzonych w czasie wojny, jak np. Salon Polskiego Fiata przy ul. Królewskiej 13a (obecnie pl. Piłsudskiego) w Warszawie, zaprojektowany przez Edwarda Seydenbeutela, czy pawilon przy pałacu Brühla, zaprojektowany przez Bohdana Pniewskiego. Na zdjęciach Olszewskiego oglądamy świat sprzed zagłady, pełen nadziei i aspiracji, zamieszkany przez Polaków śmiało kroczących ku przyszłości.
Twórczość Czesława Olszewskiego może być też o tyle ciekawa, że pozwala lepiej zrozumieć fotografię architektury jako taką. To krótkie opowieści o tym, jak Olszewski widzi konstrukcje, bryły, kształty, wzory, faktury, a przede wszystkim grę światła, to jego „Miastowidzenie”, stąd też tytuł całej wystawy.
Leśniakowska pisze, że Olszewski „doprowadzał obraz fotograficzny niemal do granic abstrakcji, lecz nigdy tej granicy nie przekraczał”, choć ja nie odebrałam jego prac równie mocno, nie są one dla mnie aż tak fascynujące formalnie (może wyłączając kompozycję zdjęcia ukazującego Muzeum Narodowego i jego odbicie w wodzie) – dla mnie to głównie trafne obserwacje, szczególnie wartościowe jako zapis minionego czasu. Aczkolwiek warto zauważyć, że artysta fotografował budynki w ostrym świetle letniego słońca, uzyskując głęboki kontrast czarno-białego światłocienia, w rezultacie podziwiamy modernistyczną „kulturę bieli”, opartą na grze brył i światła.
„Jednocześnie estetyka tego cyklu bliska jest antyekspresjonistycznej i antypiktorialnej Nowej Rzeczywistości opartej na koncepcji Alberta Rengera-Patzscha, fotografa Bauhausu, który za dobrą praktykę uznawał traktowanie aparatu jako narzędzia służącego pokazywaniu rzeczywistości tak, by została ona zauważona i doceniona przez widza” – pisze Marta Leśniakowska.
Dzięki fotografiom Olszewskiego możemy także zauważyć i docenić ówczesne starania o podniesienie jakości budownictwa mieszkaniowego i zapewnienie każdemu godnych warunków do mieszkania. Wizję nowego, lepszego życia możemy odnaleźć np. w zdjęciu kamienicy Karola Bertonego przy ul. Dynasy 6 (realizacja: 1938 r.), zaprojektowanej przez Stefana Tworkowskiego, czy kamienicy Depczykowej przy al. Niepodległości 156 w Warszawie (realizacja: lata 1936–1937), zaprojektowanej przez Jadwigę i Janusza Ostrowskich. Jednak szczególnie intrygująco prezentują się fotografie willi (m.in. piękna willa Stanisława Jurkiewicza przy ul. Kieleckiej 33a w Warszawie, zaprojektowana przez Romualda Gutta, z projektem ogrodu autorstwa Aliny Scholtz), które stanowiły ideał symbiozy nowoczesnej architektury z zielenią miejską; popularne wówczas były m.in. tarasy na dachach, zielone patia, kilkupoziomowy ogród stapiający się pnączami z architekturą; mało tego, zdarzały się i kolumny wykonane z pni drzew, co było zgoła niecodziennym widokiem w nowoczesnej stylistyce całego budynku. Niektórych z pewnością zainteresują też fotografie modnych wtedy uzdrowisk, imponującego Domu Wedla z basenem czy budynków użyteczności publicznej i ulic pozwalających wyobrazić sobie życie ówczesnych mieszkańców stolicy czy innych miast – to właśnie te fotografie zbliżają nas do nich najbardziej, pozwalają odbyć podróż w czasie i stanąć z nimi niemal twarzą w twarz. I nie tylko podróż do lat 30., bo w ramach ekspozycji pokazano i fotografie z lat 50., już, oczywiście, bardziej socrealistyczne w duchu z uwagi na fotografowane obiekty, takie jak Nowa Huta, miasto robotnicze w Krakowie, zaprojektowane przez Tadeusza Ptaszyckiego.
Czesław Olszewski czujnie patrzy przed siebie na zamieszczonym w ramach ekspozycji portrecie wykonanym podczas jego pobytu w Ciechocinku. Był współzałożycielem Syndykatu Fotoreporterów Rzeczypospolitej Polskiej, wykładowcą, autorem zdjęć do takich pism architektonicznych, jak „Arkady” czy „Architektura i Budownictwo”. Wśród fotografowanych przez niego budowli znajdziemy z kolei projekty modernistów, takich jak: Romuald Gutt, Juliusz Żórawski czy wspomniany Bohdan Pniewski. Jego fotografie były wystawiane m.in. w Muzeum Narodowym w Warszawie. W czasie wojny działał w konspiracji, wytwarzając fałszywe dokumenty dla polskiego państwa podziemnego. Prezentowane w ramach omawianej tu wystawy prace pochodzą ze zbiorów Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk.
Cóż... Na długo zostanie mi w pamięci fotografia nieistniejącego już przystanku tramwajowego na pl. Wilsona, który, wydawało mi się, że znam jak własną kieszeń.
***
Miastowidzenie. Fotografie Czesława Olszewskiego | wystawa
17.03.2022 - 25.09.2022
Dom Spotkań z Historią
ul. Karowa 20, 00-324 Warszawa