Cienie, które widać wśród słów [wiersze Ewy Jarockiej]
Ewa Jarocka to postać zupełnie nieszablonowa w polskiej literaturze. Językiem polskim posługuje się równie łatwo jak dziecko bawiące się plasteliną, a do tego ma odwagę mówienia o rzeczach ważnych bez ogródek. I to wciąż posługując się metaforą.
Choć urodziła się w 1980 r. we Wrocławiu, to jest absolwentką Studium Literacko-Artystycznego przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisarka, autorka trzech tomów poetyckich i dwóch mikropowieści. Nominowana do wrocławskiej nagrody kulturalnej „Gazety Wyborczej” wARTo 2017 i 2018, nagrodzona na XIII Festiwalu Złoty Środek Poezji w Kutnie i nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia 2021... A to zaledwie część sukcesów, które można by w życiorysie Jarockiej znaleźć.
W 2020 r. łódzkie Wydawnictwo Kwadratura wydało książkę poetycką Jarockiej „Cienie piszczących psów” i to właśnie ten tomik został nominowany w prestiżowym konkursie w Gdyni. Jeden z wierszy w książce to „Instynkty”. Czuć w nim kobiecą dumę, niezależność, swobodę wyrażania siebie. Jest w nim ponadto coś zwierzęcego, pierwotnego, dzikiego. Jest wielka, nieokiełznana potrzeba bycia sobą i czynienia ze sobą wszystkiego, do woli, bo tak…
instynkty
mam w domu złość
ze wzrokiem utkwionym w ciało.
moje ciało robi jej dobrze, to przecież mój dom,
mogę w nim robić wszystko, nawet latać
w snach i śnić kolejne sny nad latarniami. umiem
wtedy zachować spokój, bo gdybym się zezłościła,
musiałabym spaść i pod latarnią udawać, że się zabiłam.
więc nie martwiłam się, gdy spadałam, bo to się zdarza
w snach i moja piękność jest piękna jak kopiec
pełen ciarek, jak mrowienie w łopatce,
kiedy przechodzi burza i wiatr przewraca latarnię,
i to wygląda, jakbym na nią spadła, zabiła ją.
(„Instynkty” z tomiku „Cienie piszczących psów”, Ewa Jarocka, Wydawnictwo Kwadratura 2020)
Wobec tego nieco zaskakująca może się wydać interpretacja samej autorki, która skupia się przede wszystkim na naszkicowanym przez nią w tekście obrazie. O wierszu „Instynkty” poetka mówi wprost: „Nie wiem, czy w dzieciństwie miałam sny o lataniu, nie jestem tego pewna. Być może było tak, że tylko myślałam o nich na jawie. Im jestem starsza, tym więcej snów i rzeczy z życia mi się zlewa. Dlatego ten wiersz jest moją fantazją o doświadczeniu wielu ludzi, czyli snach o lataniu”. Zaznacza jednocześnie związany z nimi niepokój: „Tu jednak spadam na latarnię i to niepokoi. Pamiętam z dzieciństwa latarnie na naszym podwórku. Teraz zostały wymienione, są nowoczesne, a ja nie mam już snów o lataniu. Może dlatego przypuszczam, że nigdy ich nie miałam? To podwórko z latarniami było dla mnie rajem, zawsze mocno je przeżywałam i wydaje mi się, że jeśli będę pisała, napiszę o nim jeszcze wiele wierszy” – konkluduje.
W snach, o których wspomina autorka możemy odnaleźć coś uniwersalnego (mało kto przynajmniej raz w życiu nie śnił o lataniu!), w jej opowieści pozostają jednak niezwykle sugestywne. Nie każdy bowiem wie, że Ewa Jarocka to także fantastyczna malarka. Sztuki plastyczne dają jej twórczą wolność, wyzwalają spod kurateli intelektu. Może dlatego że są pozbawione nacechowań i znaczeń, którymi operuje język, kierujących nasze skojarzenia w konkretnych kierunkach (na co może też wpływać wychowanie w danym środowisku, kulturze). Być może malując, można poczuć się jak dziecko.
dzieciństwo
zjadłam kawałek lasu, smakował poziomkami.
potem chwaliłam się w szkole, że byłam bogiem,
lecz poskąpiłam sobie snu o elfach. i nie dodałam,
że karmiłam je okruchami chleba, a one śliniły się.
wtedy przyśniło mi się wejście smoka
do podziemnego schronu i kuzynka zmieniła
o mnie zdanie. wszystko przez moje dzieciństwo
toczące się równolegle do jej dzieciństwa. ania
zawsze mi zazdrościła. gdy leżałyśmy w łóżku
i nikt się temu nie dziwił, powtarzała: jakie ładne
sny. byłam bezlitosna, odwracałam się.
(„Dzieciństwo” z tomiku „Cienie piszczących psów”, Ewa Jarocka, Wydawnictwo Kwadratura 2020)
I w tym wierszu doszukamy się onirycznych inspiracji, ale nie tylko: „W wierszach często odnoszę się do swoich doświadczeń. Opisując je, bywa, że zaczynam od wyobrażenia sobie jakiegoś obrazu, tego mnie uczył na warsztatach w Studium Literacko-Artystycznym na UJ Roman Honet” – opowiada Ewa Jarocka. – „W tym wypadku myślałam o wakacjach u babci w Bielsku-Białej i kuzynce, z którą przeżywałam tamten czas. Ania z koleżanką wykorzystywały moją naiwność i wmawiały mi, że spotkały koło wzgórza Trzech Lipek w Starym Bielsku krasnoludki i karmiły je chlebem. Jak ja im zazdrościłam! Gdy tam wróciłyśmy, szukałam ich i czułam zawód, że ich nie zobaczyłam. Tak jest do dziś! W wierszu mówię o elfach, nie o krasnoludkach, bo tak mi pasowało, ale znów przeżywam przygodę w naszym bunkrze na Trzech Lipkach i dzieciństwo” – tłumaczy.
A więc obrazy… W wizjach, które przychodzą do autorki, tkwi moc. Wspomnienia, doświadczenia przepuszczone przez filtr twórczej wyobraźni. Literackiej, plastycznej. Łatwość językowa Jarockiej, subtelność jej zabaw logicznych w wierszach i bogata wyobraźnia urzekają. „Cienie piszczących psów” stają się metaforą nie tylko poetycką, lecz także wręcz wizualną…
ZOBACZ MALARSTWO EWY JAROCKIEJ W KLIPIE: