W Gdańsku nie tylko dzwony biją? [Relacja z Międzynarodowego Dnia Muzyki – Mistrzowie organów z orkiestrą, 27.09.2024, Polska Filharmonia Bałtycka Gdańsk]
W ostatni piątek września, tydzień po niezwykle udanej inauguracji sezonu artystycznego 2024/2025, na gdańskiej Ołowiance mieliśmy okazję doświadczyć brzmienia instrumentu szczególnego dla tej instytucji. Organy intrygująco otworzyły dwunastą już edycję Międzynarodowego Konkursu im. J.P. Sweelincka… ale o tym i wspomnianej intrydze za moment.
Nie tylko carillony Gdańsk opiewa…
Stolica północnej Polski może szczycić się posiadaniem największej liczby dostępnych carillonów na jednego mieszkańca! Są to łącznie trzy egzemplarze, w tym jeden mobilny. Stał się ten instrument jedną z wizytówek kultury muzycznej regionu i miasta – poza codziennymi prezentacjami i recitalami lokalnych carillonistek i carillonistów, z potrzeby poszerzania literatury instrumentu, organizowane są m.in. zamówienia kompozytorskie dla najwybitniejszych polskich twórców i twórczyń (np. Pawła Mykietyna, Aleksandra Nowaka, Agaty Zubel czy Marty Ptaszyńskiej).
Co „obdzwanianie” miasta ma do organów? Otóż to, że są one równie ważną wizytówką. Co roku odbywają się w Gdańsku liczne wydarzenia z tym instrumentem: m.in. ORGANy PLUS+, Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej w Oliwie czy rzeczony konkurs organowy poświęcony Sweelinckowi. Zarówno od wykonawstwa organowego, jak i carillonowego opędzić się więc w Gdańsku nie można.
Konkurs o wieloletniej tradycji
Międzynarodowy Konkurs Organowy im. Jana Pieterszoona Sweelincka to wydarzenie kreowane cyklicznie co trzy lata od roku 1992. Adresatami turnieju są organiści do 32. roku życia, a przesłuchania składają się z trzech etapów w dwóch kategoriach: interpretacji i improwizacji. Według organizatorów konkurs stanowi jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń w swojej kategorii, a jego laureaci mogą rozpocząć swoje kariery w gwiazdorskim stylu. Jest w tym z pewnością ziarno prawdy – w składzie tegorocznej komisji zasiadł m.in. znakomity Tomasz Orlow (dzisiaj związany z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy) w kategorii improwizacji, a obok niego choćby Martin Sander oraz Naji Hakim. Prestiż tworzą jednak nie tylko konkursowe przesłuchania, ale i, rzecz jasna, koncerty.
Mistrzowie organów z orkiestrą
To właśnie powyżsi goście byli w centrum Międzynarodowego Dnia Muzyki. Wydarzenie podzielono, podobnie jak konkurs, na trzy etapy. W pierwszym wystąpił Martin Sander z dopracowanym, zróżnicowanym recitalem złożonym z utworów W. A. Mozarta, R. Schumanna oraz F. Mendelssohna. Dzieło Schumanna, powstałe oryginalnie na fortepian z dodatkowym manuałem pedałowym, świetnie sprawdziło się w organowej soczewce. Na transkrypcji zyskały przede wszystkim możliwości prowadzenia frazy i kreowania kolorystyki. Program Sandera jako całość przedstawił kompozycje nietypowe – spodziewać się można było choćby fugi Bacha, a zamiast tego otrzymaliśmy Mozarta i dwie transkrypcje.
Drugim etapem był występ wspomnianego Tomasza Orlowa w postaci rozbudowanej improwizacji na temat B-A-C-H. Wykonawca wyznaczył jasną formę kreacji, nazywając ją Improwizowaną Sonatą Symfoniczną. Grał dość długo, około 30 minut. W pełni wykorzystał możliwości rejestrów i brzmień instrumentu z Ołowianki, a jest to prawdziwy kolos – 95-głosowy instrument Kuhna. Prócz sprawności technicznej ważna okazała się kunsztowna harmonika oraz bezbłędne budowanie napięć i ich rozładowań. Wychodząc na przerwę, napotkać można było publiczność nucącą bachowski kryptogram. Pozazdrościć pozostaje studentom pana Tomasza.
Przed trzecim solistą na scenie zjawiła się Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod gościnną batutą dyrygenta o ostrym ruchu i twardej interpretacji – Mirosława Jacka Błaszczyka. Najpierw wykonano uwerturę Egmonta op. 84 Ludwiga van Beethovena. Pierwszy raz usłyszałem tak mocną wersję – bardzo mroczne, ciemne brzmienie bez uszczerbku dla czytelności materiału i instrumentacji. A więc jednak można pokazać coś nowego, wykonując sztampowy punkt repertuaru każdej orkiestry.
Po Beethovenie przyszedł czas na odrealnienie. Prowodyrem był organista, kompozytor i dyrygent pochodzenia francusko-libańskiego, sukcesor Olivera Messiaena na stanowisku tytularnego organisty paryskiej bazyliki Sacré-Cœur. Naji Hakim ukazał się w roli podwójnego agenta – kompozytora i solisty, wykonując swój V Koncert na organy, kotły i orkiestrę smyczkową. Ta intrygująca trzyczęściowa kompozycja okazała się bardzo zróżnicowana, bo od rozczulających tematów wyciągniętych z hollywoodzkiego melodramatu przechodziliśmy przez argentyńskie tango, po czym wylądowaliśmy na oszałamiających przebiegach organowych, z gęstymi rytmicznie zwrotami w niskich głosach kwintetu. Utwór był z pewnością akcentem świeżym. Dawno nie obcowałem z materią, która pokazuje taniec i neoromantyczną melodię w sposób bezpośredni, niezniekształcony – na moment można było się wręcz zatracić w jakiegoś rodzaju fantastycznym świecie, pośród pozytywnych, bardzo kolorowych zdarzeń.