Inauguracja z przytupem [relacja z rozpoczęcia 80. sezonu Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie]
Filharmonia Krakowska na rozpoczęcie sezonu zaproponowała swoim gościom odważnie zestawiony program, zaskakującą kolejność dzieł i wywołującą dyskusje niespodziankę w trakcie koncertu, a to dopiero wstęp do jubileuszowego 80. sezonu Filharmonii Krakowskiej.
Filharmonia Krakowska podczas koncertu inaugurującego zaproponowała melomanom dwa balety: Święto wiosny Igora Strawińskiego oraz Harnasie Karola Szymanowskiego – patrona instytucji.
Zestawienie dwóch baletów w ciągu jednego wieczoru jest dość zaskakujące. Zazwyczaj programy koncertów mają wspólny mianownik, ale są urozmaicone gatunkowo, dlatego w tym przypadku warto przyjrzeć się bliżej koncepcji organizatorów. Dlaczego mielibyśmy porównywać te dzieła?
Na początku warto zwrócić uwagę na paryskie premiery obu dzieł. W przypadku Święta wiosny był to słynny skandal – utwór rozjuszył zbitą z tropu tak nowatorskim utworem publikę. Instrumenty grały w zupełnie granicznych rejestrach, co powodowało celowe odkształcanie ich barwy, zaś tradycyjne pojmowanie melodii zostało niemal zupełnie wyparte na rzecz myślenia rytmem. Reakcja publiczności była tak intensywna, że po dziś dzień koncert jest opisywany, jakby miały tam wybuchnąć zamieszki. W przypadku Harnasiów sytuacja była już jednoznacznie pozytywna dla kompozytora. Paryż okazał się być miejscem wielkiego sukcesu Szymanowskiego, balet spotkał się tam z olbrzymim entuzjazmem.
Powstanie obydwu kompozycji można postrzegać jako kluczowe dla historii muzyki – w przypadku Harnasiów dotyczy to konkretnie muzyki polskiej, zaś balet Strawińskiego to globalny fenomen. Są one emblematyczne dla rozpoczynającego się w muzyce modernizmu, gdzie artyści często starali się poprowadzić romantyczną ekspresję do jej absolutnego limitu. Powstające w ten sposób dzieło często przybierało histeryczny, szaleńczy charakter. Zjawisko ciemnej strony najwyższych artystycznych uniesień jest dosyć charakterystyczne dla tych czasów. Problematyka ta, około 10 lat po omawianych premierach, została dobitnie zaadresowana przez Thomasa Manna w Czarodziejskiej górze.
Warstwa znaczeniowa tych dwóch baletów ma wspólne elementy. Oba dzieła przedstawiają pewnego rodzaju zwrot w kierunku dzikości. W Harnasiach dzieje się to przez miłość młodej góralki do groźnego zbójcy, można by argumentować, symbolizującego tajemniczy, mroczny i pierwotny świat kryjący się poza ramami naszej ucywilizowanej myśli. Ta sama eksploracja dzikości ma miejsce w Święcie wiosny, gdzie jednak w całej materii dzieła króluje krwiożercza natura. Interesujący okazał się być nie tylko sam program koncertu, ale również sposób, w jaki został on podany.
Co ciekawe, na tegorocznym koncercie balet Harnasie został wykonany jako drugi – pomimo zarówno struktury, jak i kontekstu historycznego utworów implikujących odwrotny układ. Balet Strawińskiego przytłacza swoją siłą ekspresji oraz dynamiką. Słynie on z bardzo wysokiego poziomu trudności, do tego jego reputacja oraz przełomowość nadają mu charakter głównego dania. W wykonaniu podczas wspomnianego wieczoru nieco zachowawcze Święto wiosny, zdaje się, robiło narracyjne miejsce dla znacznie jednak głośniejszych Harnasiów.
Podjęto kontrowersyjną decyzję, aby wprowadzić na scenę autentyczną góralską kapelę (w ludowych strojach), która między częściami Harnasiów grała tradycyjne melodie, cytowane w następnie wykonywanych przez orkiestrę i chór częściach baletu. Ten zabieg wzbudził ogromne emocje wśród słuchaczy. Według niektórych miał szkodliwy wpływ na przebieg formy dzieła. Wprowadzanie dodatkowego materiału dźwiękowego pomiędzy kolejne ogniwa baletu w pewnym stopniu utrudniało płynne wzrastanie i opadanie energii w czasie prowadzenia utworu. Niewątpliwie stanowiło to dodatkowe wyzwanie dla dyrygenta. Inni słuchacze uważali, że skoczne góralskie granie stanowiło rodzaj „nieoddechów”, co pozwalało na stworzenie oryginalnej formy koncertu, gdzie monumentalne, ciężkie orkiestrowe czy oratoryjne tutti były przeplatane ze znacznie cichszą, bo mniejszą obsadowo, szybką i energiczną muzyką kapeli. Fantazyjny zabieg, być może nie do zaakceptowania w nagraniu, podczas tak wyjątkowego wydarzenia, jakim jest rozpoczęcie sezonu jubileuszowego, zagwarantował niezapomniane wrażenia. I tu do sukcesu tego ryzykownego projektu przyczynił się głównie dyrygent, szef artystyczny instytucji – Alexander Humala, który „pocięte” Harnasie poprowadził na tyle skutecznie, by porwać publiczność w efektownych, oratoryjnych kulminacjach.
Wygląda na to, że koncert inauguracyjny to wstęp do intensywnego, ale i odkrywczego sezonu artystycznego. Przyglądając się programowi, widzimy, że jubileuszowy czas rozplanowany jest pod kątem szukania nowych kierunków działalności. Czekają nas ambitny repertuar, nowe przestrzenie koncertowe, współpraca z licznymi festiwalami oraz gościnne występy wielu wspaniałych muzyków. Z ciekawością będziemy śledzić te wydarzenia i relacjonować je naszym Czytelnikom.