Nieoczywista podróż [nowa płyta Kurpińskiego i Nowaka: Polish Journey]
Wydana przez DUX płyta „Polish Journey” zawiera utwory Chopina, Panufnika i Pendereckiego. Decyzja, żeby nagrać dzieła tych dwóch ostatnich kompozytorów, jak przyznawał Łukasz Krupiński w wywiadzie dla radiowej Dwójki, podyktowana została, przynajmniej w części, względami osobistymi. A Chopin, od którego sonaty i poloneza rozpoczyna się album? Wiadomo – bez Chopina ani rusz, zwłaszcza w podróż przez polską muzykę.
Raczej nie należy w doborze materiału na album „Polish Journey” Łukasza Krupińskiego (fortepian) i Kacpra Nowaka (wiolonczela) dopatrywać się jakiejś złożonej wizji mającej wydobyć ukryte wpływy, zaskakujące współbrzmienia czy nieoczekiwane powiązania pomiędzy zarejestrowanymi utworami. Słuchając tego wydawnictwa, wyruszymy raczej w swobodną i pozbawioną sztywno zdefiniowanego celu podróż rozciągniętą pomiędzy nieoczywistymi wyborami repertuarowymi – nieoczywistymi z wyjątkiem Chopina rzecz jasna. Bo chociaż jego Sonata g-moll na fortepian i wiolonczelę – ostatnie opusowane dzieło genialnego kompozytora – była przez dłuższy czas marginalizowana, to obecnie uważana jest za arcydzieło, w którym badacze dopatrują się wielu innowacji rozwijanych dopiero później i przez innych już kompozytorów (Brahms, Czajkowski, Mahler). Krupiński i Nowak rozpoczynają więc od tego, co – przynajmniej dzisiaj – znane i uznane. Dobry to zapewne punkt wyjścia.
Sonata g-moll op. 65 Chopina jest formalnie złożona, chociaż oparta na melodiach nieskomplikowanych. Ten momentami kantylenowy, a chwilami pełen dramatyzmu dialog między fortepianem a wiolonczelą jest prowadzony przez Krupińskiego i Nowaka sprawnie, ze świetnym, głębokim brzmieniem oraz wyczuciem pełnym delikatności. Brakuje może w tym nagraniu zdecydowania i napięcia, bardziej wyrazistego wydobycia kontrastów pomiędzy poszczególnymi partiami, zdecydowanej artykulacji, przez co całość wypada łagodnie, ale nieco płasko.
W kolejnym kroku „Polish Journey” wiedzie nas przez nieomal skoczne rejestry Poloneza C-dur op. 3 – Poloneza, którego sam Chopin chyba niezbyt wysoko cenił, bo pisał o nim w jednym ze swych listów, że „nic nie ma prócz błyskotek dla salonu, dla dam”. Jakkolwiek lekki i pełen efektów, to utwór ten potrafi sprawić wiele przyjemności, wpada w ucho i skrzy się swoim urokiem – tak też jest w wykonaniu zamieszczonym na płycie wydanej przez DUX.
Dalej podróż kreowana przez dźwięki fortepianu Krupińskiego i wiolonczeli Nowaka wiedzie na tereny bardziej tajemnicze. „Dreamscape” autorstwa Andrzeja Panufnika rozsnuwa niepokojącą aurę, przenikniętą zarazem melancholią, smutkiem, ale też nieoczywistym pięknem. W wykonaniu zamieszczonym na płycie „Polish Journey” w tej kompozycji oprócz mrocznych rejestrów odnaleźć można także swoistą łagodność i spokój, jaki rozświetla głęboki pomruk wiolonczeli Nowaka. Druga, bardzo zwięzła, kompozycja Panufnika, która została nagrana na potrzeby tego albumu, została napisana w 1976 roku do słów angielskiego poety Sir Philipa Sidneya. Zarówno ten utwór, czyli „Love song”, jak i „Dreamscape” stanowią dość nieoczywisty wybór repertuarowy, bo w oryginale przeznaczone były na głos (mezzosopran) i fortepian. Te dzieła powstały pod wpływem znajomości Camilli i Andrzeja Panufników z pianistą Peterem Dickinsonem i jego siostrą mezzosopranistką Meriel Dickinson. To właśnie z myślą o niej Panufnik napisał te dwa utwory. W wypadku „Love Song” transkrypcja na wiolonczelę i fortepian zmienia nieco charakter tej kompozycji, ale Krupiński i Nowak świetnie oddają nostalgiczny ton tej prostej pieśni za pomocą głosu swoich instrumentów.
Płytę „Polish Journey” zamyka krótka Sonata na skrzypce i fortepian Krzysztofa Pendereckiego w transkrypcji (na wiolonczelę i fortepian) Marcina Zdunika. Ten utwór jest o tyle ciekawy, że wskazuje na wczesne inspiracje kompozytora. To intrygujące świadectwo pewnego etapu rozwoju artysty, który w swojej późniejszej karierze tworzył tak różne utwory, jak „Tren Ofiarom Hiroszimy” czy „Polskie Requiem”. Łukasz Krupiński w wywiadzie przeprowadzonym przez Jakuba Kuklę na antenie radiowej Dwójki przyznawał odnośnie do nagrania Sonaty w transkrypcji Marcina Zdunika, że:
„To dla wiolonczeli pewne wyzwanie, zagrać partię skrzypiec, ale Kacprowi pięknie to wyszło. To ciekawe odkrycie, bo można pokazać na tym instrumencie trochę inne kolory i rubaszny styl, który profesor Penderecki bardzo lubił. Jesteśmy więc zadowoleni z doboru programu”.
Warto dodać, że w wersji na wiolonczelę i fortepian Sonata Pendereckiego nie była wcześniej nagrywana.
Płyta „Polish Journey”, która ukazała się nakładem wytwórni DUX, zabiera słuchaczki i słuchaczy w nieoczywistą podróż przez mniej lub bardziej znane dzieła polskiej muzyki. Nie jest to z pewnością wyprawa mająca zarysować szeroką, kompleksową, historyczną perspektywę, ale raczej godzinna wycieczka przez miejsca, które potrafią oczarować lub chociaż sprawić odrobinę przyjemności.