Szarość mówi więcej niż róż [o filmie "Jutro będzie nasze"]

05.07.2024
Kadr z filmu "Jutro będzie nasze", reż. Paola Cortellesi

Jutro będzie nasze to fenomenalny debiut reżyserski włoskiej aktorki Paoli Cortellesi. Z pozoru oglądałam historię, jaką kino pokazywało już wielokrotnie. Znam przecież wiele filmowych bohaterek, które żyjąc w okowach przemocowego związku i w ramach społecznych uwarunkowań, postanawiają w końcu zawalczyć o swoją godność. Okazuje się jednak, że można tę historię opowiedzieć zupełnie inaczej niż dotąd.

 

„Otwórzcie okna odrodzonemu słońcu, nadeszła wiosna!” – zapowiada radosny głos w piosence Aprite le finestre, która rozbrzmiewa w pierwszych minutach filmu. Ten pogodny nastrój mija w momencie, w którym orientujemy się, że codzienność Delii (w tej roli Paola Cortellesi) wcale nie jest tak optymistyczna, jak można by sądzić po widoku za oknem. Poranek rozpoczyna się od przyjęcia ciosu w policzek od męża Ivana, potem jest kłótnia synów przy śniadaniu, spojrzenie córki Marcelli pełne wyrzutów i docinki złośliwego teścia Ottorina. W ciągu dnia – dorywcza praca za zaniżoną płacę, zakupy na targu i przelotne rozmowy z sąsiadkami. Po powrocie – popołudniowa domowa rutyna, na którą składają się dalsze kłótnie, lekceważące słowa i uderzenia. Nastaje wieczór, noc – a po niej dzień następny, taki sam jak poprzednie i zapewne taki sam jak wszystkie kolejne…

 

Zdawać by się mogło, że Delia pogodziła się ze swoim losem. Przecież nie ma dokąd uciec. To znaczy – może i miałaby dokąd i z kim (zakochany Nino czeka na nią już 30 lat), ale czy to rozwiązałoby jej problemy? Zaręczyny córki stają się jednak katalizatorem, który doprowadza do gwałtownych zmian w postawie kobiety. Nikt się ich nie spodziewał – ani Delia, ani jej mąż, a już na pewno nie ja.

 

Wciąż uciszana przez męża i teścia, przyzwyczajona do tego, że w domu nie może mieć własnego zdania i że każde jej słowo jest traktowane z pogardą – Delia odzyskuje głos, mimo sprzeciwów Ivana i wbrew własnym lękom i wątpliwościom. Rozwiązanie, na które się decyduje, być może nie zmieni jej losu z dnia na dzień, ale stanie się początkiem przemian, mających znaczenie również dla kolejnych pokoleń kobiet – w tym dla jej córki.

 

„Jest jeszcze jutro” – mówi z entuzjazmem Delia, gdy uświadamia sobie, że nie wszystko stracone (tak zresztą brzmi tłumaczenie oryginalnego tytułu filmu – C’è ancora domani). To prawda. Przecież jutro też jest dzień – a wtedy był to dzień wyjątkowy w historii Włoch i dla samych Włoszek. Aby to zrozumieć, warto w trakcie seansu uważnie przyglądać się plakatom widocznym na murach kamienic – napisy i daty na nich widoczne są bardzo znaczące. Odkryjemy dzięki temu, że kwestia „głosu kobiet” jest w filmie kluczowa, choć wszystko wyjaśnia się dopiero w finale, który dzięki starannym zabiegom fabularnym okazał się dla mnie dużym zaskoczeniem.

 

Rezygnacja z oczywistego rozwiązania jest według mnie odważnym zabiegiem, dzięki któremu film Paoli Cortellesi zyskuje na oryginalności. Nietypowe jest też podejście do scen przemocy. Wyglądają one jak taniec dwojga zakochanych, którzy na przemian zbliżają się do siebie i gwałtownie oddalają – tyle że ta gwałtowność nie wynika z ustalonych figur tanecznych, lecz z brutalności mężczyzny. Sekwencje te mają wręcz „magiczny” charakter, bo siniaki na ciele Delii znikają w niewyjaśniony sposób. I jeszcze piosenki – włoskie piosenki, do których Delia i Ivan wykonują makabryczne „miłosne” tańce. Nie ma tu mowy o romantyzacji czy estetyzacji przemocy. Przeciwnie – drastyczny kontrast pomiędzy tym, co oglądałam na ekranie, a tym, czego faktycznie doświadczała kobieta, powodował we mnie ogromne wzburzenie.

 

Choć Jutro będzie nasze skupia się na trudnym wątku rodziny (zaczerpniętym zresztą ze wspomnień babci reżyserki) i ówczesnej sytuacji społecznej kobiet, to nie mogę pozbyć się wrażenia, że równie istotnym tematem jest urok codziennego życia w powojennym Rzymie – z jego jasnymi i ciemnymi stronami. Czarno-białe ujęcia rzymskich uliczek, targu, placów, podwórek, kamienic i czuły sposób portretowania ich mieszkańców zdradzają jakąś niewypowiedzianą tęsknotę i melancholię. Odniosłam wrażenie, że szarość w tym przypadku nie jest wykorzystana po to, by pozbawić świat barw, lecz by wyostrzyć jego odcienie – które mogą być równie piękne i równie ciekawe, co paleta najróżniejszych kolorów.

 

Dzięki błyskotliwym i nierzadko zabawnym dialogom, żywiołowej grze Paoli Cortellesi i umiejętnie rozłożonym akcentom politycznym i społecznym Jutro będzie nasze to opowieść pełna emocji i nadziei; mówiąca donośnym głosem o krzywdach i prawach kobiet, a jednocześnie pozbawiona banału i nachalnego moralizowania. Dochodzę do wniosku, że przy tym filmie – choć czarno-białym – bardzo blado wypada róż, w jakim tonęły ożywione lalki Grety Gerwig w Barbie.

 

 

 

Jutro będzie nasze (C’è ancora domani), Włochy 2023

Reżyseria: Paola Cortellesi

Scenariusz: Paola Cortellesi, Furio Andreotti, Giulia Calenda

Zdjęcia: Lele Marchitelli

Muzyka: Davide Leone

Obsada: Delia – Paola Cortellesi, Ivano – Valerio Mastandrea, Marcella – Romana Maggiora Vergano, Ottorino – Giorgio Colangeli, Marisa – Emanuela Fanelli

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.