Słońce, wino i muzyka - wspomnienia z Portugalii
Lokalna legenda głosi, że pewnego dnia zabłąkany niemiecki dyrygent nagle zobaczył na wzgórzu ruiny zamku. Wspiął się na szczyt wzgórza i zauroczony rozciągającym się widokiem postanowił stworzyć w tym miejscu festiwal muzyczny.
Miejscem tym jest Marvão, niewielka wioska usytuowana w regionie Alentejo na granicy Portugalii i Hiszpanii. Pochodzi ona z VIII wieku, ale już wcześniej znajdowały się tutaj rzymskie fortyfikacje. Dziś miejsce to jest prawie wyludnione. Zaledwie około dziewięćdziesięciu osób wciąż mieszka w obrębie średniowiecznej fortecy, ale latem przyjeżdża tutaj wielu turystów spragnionych słońca, lokalnego wina oraz muzyki. Dodam tylko, że nie jest łatwo tutaj się dostać, gdyż w tym regionie nie ma dobrego transportu publicznego. Turyści najczęściej muszą wynająć samochód i w upale przejechać około 250 km od najbliższego lotniska w Lizbonie. Jednak nie odstrasza to publiczności. Festiwal co roku sprzedaje około 15 000 biletów.
W tym roku już po raz dziesiąty odbywa się Festival Internacional de Música de Marvão. Początki tego wydarzenia były skromne. Zauroczony miejscem Christoph Poppen kupił tutaj dom i zaczął zapraszać zaprzyjaźnionych muzyków. Razem organizowali w okolicznych kościołach koncerty dla mieszkańców. Dziś festiwal to dziesięć dni wypełnionych występami, spotkaniami z artystami oraz innymi wydarzeniami, takimi jak wystawy lokalnych artystów oraz różnego rodzaju warsztaty. FIMM prezentuje bogaty program od muzyki kameralnej, poprzez symfoniczną, a kończąc na muzyce tradycyjnej i jazzie.
Główną atrakcją festiwalu była sceniczna produkcja „Die Entführung aus dem Serail” Mozarta. Przedstawienie odbywało się w ruinach zamku Marvão znajdującego się na ośmiusetmetrowej skale. Za reżyserię, scenografię oraz kostiumy odpowiadała Sabine Theunissen. Artystka świetnie rozplanowała ruch sceniczny. Ruiny zamku stały się pałacem Selima. Aktorzy wykorzystywali przestrzeń dziedzińca pałacowego, spacerowali po murach i basztach.
Reżyserka chętnie podkreśliła komiczne fragmenty libretta, aby pod płaszczem komedii przekazać refleksję nad patriarchalną strukturą społeczeństwa. Mężczyzn przedstawiła w przerysowany, wręcz groteskowy sposób: jako chwiejnych, humorzastych, a nawet zdolnych do przemocy. W przeciwieństwie do nich postacie kobiece były bardziej stabilne emocjonalnie i przewidywalne, jednak to one często padały ofiarą męskich kaprysów, a czasem po prostu brutalnej siły.
Theunissen wplotła w przedstawienie sporo nawiązań do Marvão i regionu. Kostiumy wzorowane były na lokalnym folklorze, a w zmienionych dialogach można było zauważyć odniesienia do lokalnej historii.
Wokalnie przedstawienie to skradli mężczyźni. Najlepiej wypadł Martin Mitterrutzner. Austriacki śpiewak brawurowo wykonał partię Belmonte. Jego głos brzmiał pewnie i naturalnie. Imponował eleganckim frazowaniem i prawdziwie czarującymi legatami. W roli Pedrillo wystąpił Patrick Grahl. To typowy mozartowski tenor, lekki głos o lirycznej barwie idealnie pasował do tej roli. Grahl śpiewał stylowo, ale także urzekał aktorstwem. Młody bas Yannick Spanier wykonał rolę Osmina z ogromnym zaangażowaniem i humorem. Z lekkością przechodził on od wysokich do niskich rejestrów, demonstrując swobodę, z jaką operował techniką wokalną
Kolońska Orkiestra Kameralna pod batutą Christopha Poppena grała wyjątkowo ekspresyjnie. Poppen stworzył bogatą w detale i wyrazistą narrację muzyczną, wyśmienicie operował dynamiką i tempami. Mozart pod jego batutą skrzył się od kolorów i rytmów. Miałem wrażenie, że orkiestra ma dobrą relację ze swoim szefem, a gra sprawia muzykom prawdziwą przyjemność.
Podczas mojego pobytu w Marvão udało mi się także posłuchać kilku koncertów kameralnych i jednego symfonicznego. Zapraszani są świetni artyści, a w programach dominuje muzyka XIX-wieczna. Jednak magia tego festiwalu z pewnością związana jest z miejscem. W nieco odizolowanej, malowniczej wiosce sonata Beethovena wykonana w starym kościele ma szczególną aurę.