Artystki w świecie social mediów [rozmowa z Zuzią i Julią Kafar]
O tym, co można uzyskać, działając w cyfrowym świecie, opowiadają siostry – Zuzia oraz Julia Kafar, założycielki i prowadzące konto muzyczne na Instagramie oraz TikToku. Rozmawia Bartosz Buczyński
Poruszacie się w świecie social mediów. Jak rozpoczęła się Wasza aktywność?
Julia: Może zaczniemy od tego, jak to się stało, że stworzyłyśmy TikToka, który jest bardzo powiązany z muzyką…
(cisza, po chwili głośny śmiech)
Julia: To jest nasz największy problem, bo nie wiemy, która z nas będzie mówić. Jestem nieco starsza i z rozpędu to ja chciałabym mówić pierwsza. Muzykę wpajali nam rodzice od samego początku. Nawet kiedy byłam „w brzuchu” mojej mamy, to „słyszałam”, jak śpiewa w różnych zespołach gospelowych. Zabierała mnie też ze sobą na różne koncerty. Pamiętam, że jak mama była w ciąży z Zuzią, to muzyka klasyczna często leciała w domu.
Zuzia: Nasze kołysanki to był Mozart (śmiech)
Julia: To nas bardzo rozwinęło muzycznie. Słuch i umiejętność harmonizowania wzięły się właśnie z tego, że ta muzyka była od samego początku. Nasi rodzice zresztą kochają muzykować, mają słuch muzyczny, grają na instrumentach. Na pewno od nich wzięła się muzyka, a potem my zaczęłyśmy śpiewać. Na początku sama dodawałam filmiki na TikToka, gdzie śpiewałam covery czy nagrywałam do różnych dźwięków. Kiedyś wstawiłyśmy filmik...
Zuzia (przerywa): Ja wiem, jak to się zaczęło! Ty robiłaś cover Billie Eilish, a ja leżałam na łóżku i nie było mnie widać. Zaczęłaś śpiewać, a ja dośpiewałam drugi głos. Po tym filmiku ludzie zaczęli pisać: „nagrywajcie razem”. Temat jednak ucichł na pewien czas. My też bardzo lubimy zespół LemOn, więc postanowiłyśmy nagrać TikToka z ich muzyką. I nie wiem, jakim cudem – to poszło. Nie spodziewałam się, że taki 15-sekundowy filmik mógłby uzyskać 100 tysięcy polubień. To było w listopadzie 2022 roku.
W pewnym momencie pojawiło się na Waszym internetowym koncie 400 tysięcy osób. Jakie były z tego korzyści? Stałyście się – na przykład – popularne?
Julia: Na pewno TikTok jest o wiele trudniejszą platformą, jeżeli chodzi o odnoszenie jakichś korzyści. Mówię tutaj o korzyściach finansowych. YouTube czy Instagram w ogóle nie przekładają się na TikToka. Korzyści z tego, że ktoś nas rozpozna, podejdzie, pogada, umilają bardzo dzień. Nie spotkałyśmy się z jakimś negatywnym odbiorem. Super jest to, że tyle osób udało się nam poznać. W pewnym momencie pojawiła się także możliwość zaśpiewania z zespołem Enej, którego jesteśmy fankami. Myślę, że największy plus to kontakty oraz spotkania. Widzimy, że to, co robimy, ma sens i podoba się ludziom.
A jak dużo czasu poświęcacie obecnie social mediom?
Zuzia: Teraz staramy się na pewno częściej nagrywać, bo przez ostatni rok Julia była bardzo zaangażowana na studiach. Filmiki pojawiały się raz w miesiącu, a w tegoroczne wakacje starałyśmy się nagrywać chociaż po kilka TikToków, już na zapas.
Czyli staracie się działać systematycznie?
Julia i Zuzia: Tak, staramy się!
Julia: Natomiast największa trudność jest w połączeniu dwóch głosów, śpiewu i gry na skrzypcach. Musimy przysiąść, chwilę poćwiczyć, czasem dosyć szybko przyswoić materiał. Często oprócz tego docelowego filmiku wstawiamy również „faile” (ang. fail – „nie udać się”, red.), czyli wersję pokazującą, ile razy nam coś nie wyszło. Nie ma więc mowy o tym, że nagramy trzy TikToki dziennie – to jest zwyczajnie niemożliwe. Niektórzy nagrywają codziennie, pokazując coś lub wypowiadając się na jakiś temat. To jest prostsze w ich przypadku niż u nas, gdzie dwie osoby muszą się ze sobą zgrać i harmonicznie, i wokalnie. Dodatkowo trzeba pilnować, aby pies nie zaszczekał przypadkiem w tle… (śmiech)
Czy spotykacie się z hejtem w Internecie?
Julia: Myślę, że Zuzia mogłaby więcej opowiedzieć na ten temat, bo uczęszcza jeszcze do liceum. Z mojej strony – w środowisku studenckim nie tak wiele osób interesuje się tym, kto co robi. Ja w ogóle nie spotkałam się z hejtem. Mam raczej kontakt z osobami, które gratulują, wyrażają aprobatę i życzą dalszych sukcesów.
Zuzia: Z hejtem nigdy nie miałam jakoś dużo do czynienia. Na samym początku, kiedy zaczynałyśmy nagrywać, wiele ludzi jeszcze nas nie dostrzegało. Dopiero po LemOnie więcej osób zaczęło nas rozpoznawać. Niektórzy znajomi z mojej szkoły podchodzili i mówili, że widzieli mnie na TikToku, a ja jeszcze się trochę wstydziłam i odpowiadałam: „O, super”. (śmiech) Teraz podchodzę do tego w ten sposób, że pytam, czy komuś się podobał filmik, czy był OK.
Julia: Pojawił się również kiedyś komentarz: „Moja babcia was ogląda, pozdrówcie ją!”. To jest takie słodkie i łączy pokolenia! Dodam też jeszcze o tym hejcie, że nie wiem, czy wynika to ze szczęścia, czy po prostu ludziom naprawdę podoba się to, co robimy, ale prawie nie odczuwamy tego hejtu. W komentarzach naprawdę trudno natrafić na coś negatywnego. Byłyśmy oczywiście na to nastawione, ale nic takiego się nie wydarzyło. Najtrudniejsza rzecz, która mi się przytrafia, to pewne prywatne wiadomości, na które po prostu nie reaguję, bo każdy z nas wie, jak brzmią – i to jest okropne.
Odniosłyście sukces i spotkałyście się ze swoimi idolami. Jak do tego doszło?
Zuzia: Zaczęło się od tego, że nagrałyśmy TikToka i ten filmik pozytywnie skomentował Enej. Kilka dni potem nagrałyśmy cover ich piosenki „Kamień z napisem LOVE” w odpowiedzi na ich komentarz. Niedługo później główny wokalista Eneja dograł się do nas i powstało takie nasze trio.
Julia: Skomentowałyśmy tego TikToka. Napisałyśmy, że to dla nas jak spełnienie marzeń, po czym dodałyśmy również ten filmik na Instagram. I tu po raz kolejny zespół zareagował, dodając polubienie. Zapytałam ich wtedy o ten koncert i okazało się, że to jest jak najbardziej realne. Zespół wysłał nam daty na końcówkę ich trasy koncertowej i…
Zuzia: …i zaczęło się w Krakowie! Zaprosili nas na niedzielny koncert i potem wysłali nam jeszcze kolejne daty wakacyjnych występów.
Julia: Myślę, że spodobała im się nowa energia, bo chłopaki zawsze grają w tym samym, znanym składzie i nagle pojawiłyśmy się my. Dzięki temu udało się nam zagrać kilka koncertów w czasie wakacji.
Jak widzicie siebie dalej? Czy można poznać Wasze plany na przyszłość?
Julia: Jeżeli chodzi o współpracę z Enejem, to na pewno naszym marzeniem jest wydać z nimi kiedyś jakąś piosenkę w przyszłości. Rozmawialiśmy o tym, żeby zagrać wspólnie na ich świątecznej trasie koncertowej, ale to wszystko jest jeszcze w bardzo wczesnej fazie. Cały czas mamy kontakt ze sobą, bardzo się polubiliśmy. Współpraca z Enejem jest dla nas bardzo ważna, ale nie chciałybyśmy się wyłącznie na tym zatrzymywać.
Czyli lista marzeń jest jeszcze długa?
Julia: Wydawanie autorskiej muzyki jest na pewno marzeniem, które już się realizuje. Czekałyśmy tylko na osobę, która by nam pomogła z produkcją. Obecnie jesteśmy w procesie produkcji naszej pierwszej piosenki, takiej siostrzanej, i bardzo prawdopodobne, że wkrótce się pojawi. Jesteśmy bardzo ciekawe reakcji. Zobaczymy. Chcemy po prostu robić to, co kochamy, i dlatego zaczęłyśmy od TikToka.
Zuzia: Nie chciałyśmy nigdy być influencerkami.
Julia: Naszym marzeniem było to, aby ten TikTok pomógł nam rozsławić to, co kochamy, czyli muzykę. Jeżeli będziemy mogły dzięki niemu koncertować, to jedno z marzeń właśnie się spełniło.
Co Was motywuje w internetowych działaniach? Chęć uzyskania jakiejś nagrody, osiągnięcia sukcesu? A może popularność? Czy po prostu muzyka?
Zuzia: Zależy nam na tym, aby ludzie mogli nas zobaczyć i usłyszeć na TikToku. Chcemy, by przez naszą muzykę byli szczęśliwi, mogli na nas liczyć. Często zresztą pytają, kiedy będzie kolejny filmik.
Julia: Poza tym chcemy pozostać rzetelne – dostałyśmy nawet kilka propozycji współprac, ale były one bardzo odległe od tego, co robimy.
Zuzia: Moja ulubiona to była reklama plastikowych choinek. (śmiech)
Julia: Nie czujemy tego na tyle, abyśmy przez swoje działania miały reklamować na przykład chipsy. Dlatego myślę, że tych współprac nie jest za wiele, bo nie do końca firmy wiedzą, w jaki sposób mogłyby wykorzystać fakt, że śpiewamy. Jeśli nadarzy się okazja, że jakaś marka będzie chciała z nami współpracować i będzie odpowiadała naszym wartościom, to nie mówimy nie. Na razie nic takiego się nie pojawiło, ale jesteśmy otwarte na wszystko.
Ważne pytanie – co sądzicie o autentyczności w social mediach i jak staracie się tę autentyczność zachować?
Zuzia: Wydaje mi się, że cały czas pokazujemy swoje prawdziwe oblicze, nie udajemy nikogo innego. Często wstawiamy nasze faile, aby ludzie zobaczyli, jaka to jest praca. Wszystkim zdarza się popełnić błąd. Często ludzie piszą w komentarzach, że nie zdają sobie sprawy, ile pracy trzeba w to wszystko włożyć. Uświadamiamy im, że to nie jest takie proste.
Julia: Ludzie najczęściej widzą sam efekt. W półminutowym filmiku nie pokaże się wszystkiego… My z tych niedociągnięć się śmiejemy. Nikt nie jest idealny. Chcemy być tymi autentycznymi osobami, chcemy być sobą. Na razie wydaje mi się, że nam się to udaje. Myślę, że brakuje tego w Internecie, brakuje autentyczności i bycia sobą. Myślę, że to coś, za co ludzie nas polubili, bo w końcu są jakieś dziewczyny, które robią, co kochają, i są zwyczajne. A poza tym im też czasem może coś po prostu nie wyjść.
Na zakończenie: jeżeli następny TikTok, to kogo i co?
Julia i Zuzia: (śmiech)
Julia: Edyta Górniak „Kolorowy wiatr”! Mamy to w planach, a to tylko z tego powodu, że polajkowała nam ostatnio post na Instagramie. Stąd poczułyśmy, że teraz musimy nagrać tę piosenkę. Nie ma innej opcji. Ogółem bardzo lubimy piosenki z bajek, chciałybyśmy więcej ich nagrywać. A więc okazja przyszła do nas sama!
Zatem do zobaczenia na TikToku i dziękuję za przesympatyczną rozmowę!