Odkrywamy muzyczne wszechświaty [rozmowa z Sylwią Fabiańczyk-Makuch, dyrygentką Chóru Politechniki Morskiej w Szczecinie]

26.07.2023
Chór Politechniki Morskiej w Szczecinie

O miłości do muzyki, satysfakcji z występów i więziach na całe życie, które niesie śpiewanie w chórze, opowiada dyrygentka, założycielka i kierowniczka Chóru Politechniki Morskiej w Szczecinie – Sylwia Fabiańczyk-Makuch.

Barbara Rogala: Rozmawiamy przy okazji 20-lecia istnienia Chóru Politechniki Morskiej w Szczecinie (długo znanego pod nazwą Chór Akademii Morskiej w Szczecinie) oraz 10-lecia jego flagowego projektu „Wspólne Brzmienia”. Dziś chór to duży zespół z licznymi sukcesami, ale jakie były jego początki?

 

Sylwia Fabiańczyk-Makuch: 20 lat temu, kiedy zakładałam chór, to był swego rodzaju eksperyment. Zespół powstawał w uczelni bez żadnych tradycji śpiewaczych. Uczyliśmy się podstaw na prostych utworach: emisji głosu, czytania nut, prawidłowej rytmiki, jednolitości i spójności barwy. Chór mieszany powstał dopiero po sześciu miesiącach naszej działalności, ponieważ pierwszy skład liczył około 30 dziewczyn. To nietypowe jak na uczelnię morską, ale tak było! Dopiero po sześciu miesiącach dołączyli też panowie.

Budowanie zespołu od podstaw zajęło mi kilka lat. Ze względu na to, że studenci obciążeni byli dużą liczbą zajęć oraz praktykami morskimi, zaczęłam przyjmować do chóru osoby spoza uczelni. Z roku na rok zespół rósł i rozwijał swoje umiejętności. Zaczynaliśmy od aranżowanych przeze mnie szant, a obecnie wykonujemy ambitną, współczesną literaturę chóralną. Dziś odżegnujemy się już od repertuaru szantowego, choć wiadomo – trudno jest odwrócić się zupełnie od własnych korzeni.

Nasz pierwszy poważny koncert odbył się dopiero z okazji 5-lecia istnienia chóru w Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Wykonaliśmy wtedy m.in. skomponowane specjalnie dla nas dzieło Marka Jasińskiego pt. „Psalm 107 morski”. Wtedy zamarzyłam, żeby wypłynąć na głębokie wody, przyspieszyliśmy tempo pracy i zaczęliśmy odnosić znaczące sukcesy na krajowych i międzynarodowych festiwalach.

 

Gdy zbierałam materiały do rozmowy, uderzyło mnie, że wielu chórzystów wskazywało, że bycie w tym zespole wpłynęło decydująco na ich życie – znaleźli tu partnerów życiowych, zdecydowali o pozostaniu w Szczecinie lub w tej pasji znaleźli sens swojego życia. Jak to się udało?

 

Tak, to jest właśnie fenomen tego zespołu: radość i entuzjazm z postępów i nieustannego rozwoju, atmosfera zrozumienia i wzajemnego wsparcia, również w trudnych chwilach. Mówiąc o tym, czuję się jak matka olbrzymiej, ponad stuosobowej rodziny. Jesteśmy różnorodni – są tu studenci, młodzież, osoby dorosłe, reprezentanci przeróżnych zawodów i zainteresowań. To, co nas łączy, to wspólna pasja, miłość do muzyki oraz wspaniała atmosfera, która jest dla nas bardzo ważna. Lubimy ze sobą przebywać, nie tylko podczas prób i koncertów. Kultywujemy własne zwyczaje i tradycje – jak chrzty chóralne, które urastają do rangi przygotowywanych tygodniami przedstawień. Aby przyjąć nową grupę chórzystów, wybrani członkowie zespołu opracowują ambitne scenariusze tematyczne. Potem wcielamy się w różne, nierzadko abstrakcyjne postaci, nie zaniedbując kostiumów i makijażu. Królują też inne tradycje – jak choćby śpiewanie „Sto lat” naszym chórzystom w dniu urodzin. Zwyczaj trwa, mimo że jest nas coraz więcej. Istniejemy 20 lat – to dużo i mało, ale uwielbiamy nasze wewnętrzne żarty i rytuały, które nas integrują oraz zbliżają do siebie.

 

W jaki sposób śpiewanie w chórze wpływa na rozwój człowieka?

 

Każdy chórzysta pewnie inaczej odpowie na to pytanie. Według mnie śpiewanie w chórze przynosi wyłącznie profity – wspiera rozwój osobisty, uczy wyrażać swoje emocje, a także rozwija kreatywność, świadomość ciała, pomaga uwierzyć w siebie i swoje umiejętności, otwiera na nowe wyzwania. Poza tym współpraca z innymi członkami grupy rozwija umiejętności pracy zespołowej, uczy odpowiedzialności i empatii oraz zdolności do komunikacji interpersonalnej, buduje poczucie przynależności. A co ważne, podczas śpiewu uwalniane są endorfiny, hormony szczęścia, które zmniejszają stres, poprawiają nastrój i ogólne samopoczucie. Uwielbiam odkrywać talenty, a potencjał w chórze jest ogromny. Każdy ma coś do zaoferowania, niektórzy sprawdzają się jako wspaniali organizatorzy, tłumacze lub inspektorzy, inni świetnie integrują grupę czy odnajdują się w roli chóralnych kronikarzy lub bibliotekarzy. Z takim doświadczeniem łatwiej później w dorosłym życiu odnaleźć się społecznie i zawodowo.

 

Co jeszcze może przyciągać do przygody z chórem?

 

Są to na pewno ciekawe projekty artystyczne: zagraniczne festiwale, podróże, współpraca z cenionymi wykonawcami, a także oryginalne teledyski, których mamy już w dorobku szesnaście. Część chórzystów uwielbia pracować nad detalami i przygotowywać się do konkursów chóralnych, inni preferują duże dzieła oratoryjno-kantatowe, których również w repertuarze mamy sporo. W zeszłym roku na zakończenie sezonu artystycznego Filharmonii w Szczecinie wykonaliśmy na przykład monumentalne „Sea Symphony” Ralpha Vaughana Williamsa, które wywiera ogromne wrażenie na melomanach i samych muzykach.

Zupełnie innym, ale bardzo wyjątkowym wydarzeniem dla mojej młodzieży był występ u boku plejady znakomitych artystów podczas największej polskiej akcji charytatywnej „Razem z Ukrainą”, transmitowanej do 50 krajów świata. Nasza wspaniała chórzystka z Chersonia, Daria Psekho, zaśpiewała tam z Krzysztofem Zalewskim oraz chórem a cappella piosenkę „Dziwny jest ten świat”.

Ale chyba najbardziej atrakcyjnym magnesem przyciągającym do chóru jest nasz autorski projekt „Wspólne brzmienia”, w którym eksperymentujemy, łącząc muzykę chóralną z innymi gatunkami muzycznymi. Synergia i fuzja odmiennych stylów muzycznych oraz nowe aranżacje utworów od 10 lat zaskakują publiczność, a nierzadko samych uczestniczących w projekcie artystów, a nam przynoszą mnóstwo satysfakcji i radości. Do tej pory zaprosiliśmy do udziału takich artystów jak: zespół Voo Voo, Spięty, zespół Organek (z którym obecnie jesteśmy w trasie koncertowej), zespół Fisz Emade Tworzywo, Grzegorz Turnau i Artur Andrus, Dorota Miśkiewicz, zespół Mikromusic, Smolik i Skubas, Kayah i zespół Kroke, Grupa MoCarta i Ireneusz Krosny, Kuba Badach oraz artyści z Ameryki Południowej.

 

To bardzo różnorodny repertuar – od szant przez pop do Vaughana Williamsa. Jakiego rodzaju muzykę najchętniej dziś wykonujecie?

 

Czujemy się dobrze zarówno w utworach a cappella, dziełach oratoryjnych, jak i projektach rockowych czy hip-hopowych. Ta różnorodność i zamiłowanie do różnych form sztuki towarzyszą mi od dzieciństwa, dlatego cieszę się, że udaje mi się zarażać nimi młodych ludzi. Od kilku lat koncentrujemy się na interpretowaniu muzyki współczesnej, z naciskiem na utwory inspirowane tematyką marynistyczną. Nasza biblioteka chóralna zawiera obecnie kilkadziesiąt utworów dedykowanych oraz premierowo wykonanych przez Chór Politechniki Morskiej w Szczecinie. Piszą dla nas znakomici polscy kompozytorzy: Miłosz Bembinow, Anna Rocławska-Musiałczyk, Zuzanna Falkowska, Zuzanna Koziej, Katarzyna Danel, Marek Jasiński, Bartosz Kowalski, Jacek Sykulski, Marek Raczyński, Janusz Stalmierski. Utwory są niezwykle zróżnicowane pod względem stylistyki, technik kompozytorskich oraz indywidualnych koncepcji. Nasz ostatni, dziewiąty album „The Sound of the Sea” został w tym roku nominowany do nagrody Fryderyk w kategorii album roku – muzyka chóralna, z czego jesteśmy bardzo dumni.

 

W jakim więc kierunku pasja do muzyki pokieruje zespołem w przyszłości?

 

Z konkretnych planów: w lipcu wybieramy się do Włoch, gdzie weźmiemy udział w festiwalu muzycznym z 60-letnią tradycją. Towarzyszyć mu będzie trasa koncertowa, ale mam nadzieję, że znajdziemy również czas na odpoczynek. Jesień też będzie bogata w wydarzenia artystyczne. W październiku premierowo wykonamy specjalnie dla nas skomponowane wokalno-instrumentalne dzieło Jacka Sykulskiego, w listopadzie w Filharmonii w Szczecinie zabrzmi „Requiem dla mojego przyjaciela” Zbigniewa Preisnera, planujemy też cykl koncertów z okazji jubileuszu 20-lecia istnienia zespołu, zapełnia się też nasz kalendarz na przyszły rok.

W dłuższej perspektywie będziemy na pewno kontynuować nasz projekt „Wspólne Brzmienia”. Za każdym razem to inne wszechświaty muzyczne oraz nowe zaskoczenia i efekty. Pomysłów generalnie nie brakuje. Sama się zastanawiam, co się tu jeszcze wydarzy.

Sylwia Fabiańczyk-Makuch

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.