Ostry Dyżur Literacki – kilka miesięcy badań nad literackimi potrzebami dzieci [wywiad z Agnieszką Karp-Szymańską – Dyrektorką Międzypokoleniowego Festiwalu Literatury Dziecięcej – Ojce i Dziatki]
Literatura dziecięca opanowała całą Polskę, a to dzięki Międzypokoleniowemu Festiwalowi Literatury Dziecięcej – Ojce i Dziatki. W maju odbyły się spotkania w Warszawie i Radomiu, w czerwcu – we Wrocławiu. Jeśli w lipcu wybieracie się nad morze, koniecznie sprawdźcie program edycji w Gdyni i Sopocie, a w nowy rok szkolny z literaturą dla dzieci w każdym wieku wejdziemy w Katowicach i Lublinie. Dlaczego warto, o co chodzi, czego można się spodziewać – o tym rozmawiamy z Agnieszką Karp-Szymańską, dyrektorką tej międzypokoleniowej i międzymiastowej imprezy czytelniczej.
Iśka Marchwica, PrestoPortal.pl: Festiwal Literatury – brzmi trochę nieprawdopodobnie. Czy literatura może być „festiwalowa”? Bo „festiwal” kojarzy się z jakimiś fajerwerkami, atrakcjami, ludźmi biegającymi w różnych kierunkach, muzyką i generalnie tym, że jest głośno. A literatura – raczej odwrotnie…
Agnieszka Karp-Szymańska, Dyrektorka Międzypokoleniowego Festiwalu Literatury Dziecięcej – Ojce i Dziatki: Festiwal to przede wszystkim święto. W tym wypadku święto literatury i wszystkich tych, którzy kochają książki. To ogromne emocje związane ze spotkaniami z ulubionymi pisarzami i pisarkami, z tworzeniem pod okiem znakomitych ilustratorów, ale to też zaskoczenie i oczarowanie niezwykłą formą, bo na festiwalach działania często są przeskalowane – właśnie po to, by zwracały uwagę. Dla osób chętnie czytających to po prostu atrakcyjne „fajerwerki wykonawcze”, jednak dla tych, którzy do książki wciąż nie są przekonani, może to być most lub zaproszenie. Najważniejszą funkcją festiwali powinno być budowanie coraz szerszej publiczności, w naszym wypadku – uwzględniając osoby nieczytające.
Za nami edycje w Warszawie i Radomiu, we Wrocławiu, niedługo Gdynia z Sopotem. Co okazało się hitem tych już zrealizowanych spotkań i na co szczególnie polecacie zwrócić uwagę podczas kolejnych?
Każda edycja jest inna, bardzo rzadko przenosimy punkty programu z miasta do miasta, bo nasza publiczność często za nami podąża. Zwłaszcza w miesiącach letnich. Wydarzenia są projektowane z uwzględnieniem charakteru przestrzeni, wartości ważnych dla naszych partnerów instytucjonalnych. To często miejsca o znaczeniu społecznym i historycznym. Każde wydarzenie jest innym przeżyciem, bo każde jest skrojone, uwzględniając potrzeby innego dziecka. Na pewno do historii przejdzie spacer przyrodniczy z Adamem Wajrakiem w centrum Warszawy, właśnie dlatego, że nikt nie spodziewałby się obserwacji ptaków w takim miejscu. Nikt oprócz przyrodnika, który zna ich zwyczaje. Niezwykle miłym akcentem była gra i spotkanie w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego zorganizowane z okazji Dnia Matki, w zupełnie kameralnej atmosferze, gdzie uczestnicy, siedząc na trawie i poduszkach, słuchali czytania Justyny Bednarek. Dla nas ogromną radością był sukces, jaki osiągnęło spotkanie z Brandonem Mullem we Wrocławiu. Dedykowane było grupom szkolnym, a zgromadziło przeszło 500 osób, z czego ponad połowę publiczności stanowiły osoby indywidualne absolutnie w każdym wieku. To było z pewnością najbardziej międzypokoleniowe spotkanie, jakie zorganizowaliśmy, a do tego – sądząc po godzinie spotkania – były to też największe wagary literackie w historii Wrocławia. W najbliższych tygodniach rozpoczniemy promocję edycji nadmorskich. Tam silne emocje budzą spotkania literackie podczas prawdziwego rejsu. Książki są tak dobrane, by fabuła niejako znajdowała swoje przedłużenie podczas rejsu.
Hasłem festiwalu jest „literatura dziecięca”, ale nie brakuje punktów skierowanych do bibliotekarzy, znawców literatury, rodziców.
Literatura dziecięca jest oczywiście tematem festiwalu, w dodatku właśnie w ujęciu międzypokoleniowym i rodzinnym. Głównym założeniem festiwalu jest łączenie pokoleń poprzez książki. Naturalnym jest więc kontekst historycznoliteracki, sentymentalny. Festiwal pełni funkcję rekomendacyjną, nie tylko organizuje panele dyskusyjne, wykłady i szkolenia, ale także takie inicjatywy jak wystawa „Wrażliwe jak dziecko”, która poprzez prace znakomitych polskich ilustratorów przybliża problemy współczesnych dzieci. Ilustracje, pierwotnie zrealizowane dla magazynu „Newsweek psychologia dziecka”, przykuwają uwagę. Na dole każdej z nich jest zamieszczony QR kod z linkiem do artykułu psychologicznego, który może pomóc. Od początku działamy w ścisłej współpracy z psychologami. W zespole mamy wieloletnie doświadczenie, wykształcenie dydaktyczne oraz literaturoznawcze, więc nasze inicjatywy skierowane do rodziców i edukatorów to zwyczajne dzielenie się wiedzą.
Co przyświeca Wam przy konstruowaniu programu – głównie wydawnicze nowości czy ogólnie pojęta zachęta do czytania? Czy w ogóle książka jest w stanie wygrać z nową technologią?
Sporo opowiedziałam o tym wcześniej. Festiwal ma bardzo wiele wytycznych programowych, które określają pewne ramy. Bardzo staramy się o równowagę pomiędzy znakomitymi nowościami wydawniczymi a klasyką, która nie powinna być zapomniana. Wracamy do książek, które miały swoje premiery jakiś czas temu, jeśli dobrze korespondują z programem. Nie zależy nam na tym, by dziecko śledziło nowości wydawnicze, tylko by pokochało czytanie. To jest coś, co odróżnia, a przynajmniej powinno odróżniać, festiwale literackie dla dorosłych od tych dziecięcych. W programie jest duża równowaga pomiędzy trzema grupami wiekowymi dzieci, pomiędzy spotkaniami literackimi oraz artystycznymi.
W programach znalazły się też wystawy. To bardzo ciekawe przedłużenie tematu literatury.
W każdej edycji wpletliśmy wystawy – czasami są to niedrogie, ale piękne przedruki ilustracji artystów, a czasami rozbudowane instalacje interaktywne, w których dzieci są współtwórcami. Organizujemy też duże wystawy oryginalnych prac. Zawsze jasno określamy, co chcemy danym elementem programu osiągnąć. Bywa, że wystawie towarzyszą dodatkowe wydarzenia artystyczne, jak projekcje multimedialne lub mappingi. Zawsze tworzymy ścieżki z zadaniami dla dzieci. Kreta Pacowska wiele lat temu określiła książkę jako „pierwszą galerię sztuki”. To jest nam bardzo bliskie. Książka zachwyca, porusza, inspiruje. Składa się z tekstu i ilustracji i tylko gdy oba te składniki są znakomite – jest godna rekomendacji. Poza formą ilustracja jest indywidualną narracją, która dookreśla fabułę, która uczy budować nowe fabuły, która uczy koncentracji, budzi i potęguje emocje. Nie prezentujemy na festiwalu książek z dobrą fabułą, ale z niskiej jakości ilustracjami. Ilustracja jest dla nas bardzo ważna. Jest to oczywiste, że za jej pośrednictwem rekomendujemy kontakt z książką.
Czy podczas tych minionych weekendów ktoś Panią zaskoczył?
To trudne pytanie. Nasi goście mnie nie zaskakują, bo buduję z nimi lub dla nich scenariusze spotkań. To nasz obowiązek jako organizatorów, by przygotować taką formę spotkania, by pokazać dzieciom walory książki. Zdecydowanie to doświadczenie powinno być zaplanowane i kontrolowane. To raczej my zaskakujemy.
Podczas organizowanych warsztatów zachęcacie uczestników do puszczania wodzy fantazji, do opisywania swoich marzeń. A jakie są Wasze, twórców festiwalu, opiekunów książek i idei czytelnictwa?
Chciałabym, by wszyscy promotorzy czytelnictwa i kultury zawsze byli otoczeni ludźmi, którzy ich nie tylko inspirują, ale przede wszystkim wspierają. Byśmy my jako środowisko nauczyli się współpracować, korzystać wzajemnie z zaplecza wzajemnych umiejętności i kompetencji. By w centrum naszego myślenia zawsze były potrzeby dziecka, nic innego. I by ktoś dostrzegł problem, że wiele znakomitych jednostek nie wytrzymuje trudnych warunków pracy, stresu, niestabilności zatrudnienia, niezdrowych, wyniszczających relacji. Uciekają z ideologicznej, zaangażowanej pracy, by ratować zdrowie. Marzę, by powstał dla nich program wsparcia.
A jak pamięta Pani siebie jako młodego czytelnika? Jakaś książka wytyczyła Pani drogę zainteresowań literackich?
W moim dzieciństwie nie było wiele książek, te, które były, były otoczone szacunkiem, traktowane jako klucz do lepszego życia. Dzieciom polecam czytać książki zgodne z ich zainteresowaniami i potrzebami, a jako że zwykle dzieci nie znają znakomitych książek, które mogą im przypaść do gustu, najchętniej wkładam fartuszek Ostrego Dyżuru Literackiego i po rozmowie oraz poznaniu tych potrzeb zapisuje im rekomendacje na recepcie. Ta akcja ma już przeszło 10 lat i wciąż działa.
Program Festiwalu Ojce i Dziatki znajdziecie TUTAJ
wywiad przeprowadzony w czerwcu 2023