Miasto, muzyka, tradycja i współczesność [Festiwal w Poczdamie]

10.07.2023
„L'Huomo”; Voss, Krasnikova, Otto, Feyerabend, Ladurner, Mathmann, Ytier, BY Stefan Gloede, Musikfestspiele Potsdam Sanssouci

Często melomani, chcąc zobaczyć przedstawienie operowe lub koncert w Niemczech, wybierają Berlin. Trochę w cieniu tej metropolii jest Poczdam, który jednak ma bardzo bogatą ofertę muzyczną, a jej kulminacją jest coroczny Die Musikfestspiele Potsdam Sanssouci.

 

Poczdam założony był w X wieku przez Słowian, jednak dopiero w XVII i XVIII wieku miasto to stało się magnesem dla międzynarodowych rzemieślników, ale także artystów i naukowców. Muzyczne czasy świetności przypadają na okres władzy Fryderyka Wielkiego, który sam był muzykiem, kompozytorem i autorem librett. Król ten promował muzykę i zamawiał muzykę oraz zapraszał do Poczdamu najważniejszych kompozytorów i artystów epoki, między innymi Jana Sebastiana Bacha. Koncerty odbywały się w kompleksie pałacowym Sanssouci oraz ogrodach.

 

Od osiemdziesięciu lat Festiwal Potsdam Sanssouci, przywołując tradycje zapoczątkowane przez Fryderyka Wielkiego, prezentuje muzykę dawną. Jadąc do Poczdamu, wiedziałem, że nie będę uczestniczył po prostu w serii koncertów, ale festiwal ten jest celebracją miejsca. Wydarzenia odbywają się w historycznych budynkach, ale także na świeżym powietrzu, nad jeziorem, w parkach i ogrodach. Przy piwie, leżąc na trawie, można posłuchać na przykład francuskiego jazzu inspirowanego muzyką dawną lub wybrać się na muzyczną wycieczkę rowerową. Tutaj muzyka jest integralną częścią miejsc, w których jest wykonywana. Wszystko to odbywa się w jednym z najbardziej zielonych miast Europy, otoczonym jeziorami i pełnym architektonicznych perełek.

Open Air Alter Markt, BY Stefang Gloede, Musikfestspiele Potsdam Sanssouci

 

Przyjazd tutaj w czerwcu jest prawdziwą przyjemnością ze względu na festiwal, ale także piękne otoczenie. Rokokowe pałace stają się scenografią dla koncertów muzyki dawnej. W tym roku tematem przewodnim festiwalu jest przyjaźń. Prezentowane są utwory, które były efektem bliskich znajomości między artystami oraz inspirowane ideą przyjaźni. Być może przyjaźń jest odpowiedzią na presję dnia codziennego albo przynajmniej może być ucieczką, chwilową ulgą od polityki, ekonomii i globalnych wyzwań. Przyjaźń w sztuce i poprzez sztukę to piękna idea, która inspirowała ludzi od starożytności.

 

Jedną z najbliższych przyjaciółek Fryderyka Wielkiego była jego siostra, Wilhelmina z Bayreuth. Oboje byli artystami i kochali muzykę. Jako dowód tego powinowactwa dusz Wilhelmina zamówiła dla brata u Andrei Bernasconiego operę „L’Huomo”. Libretto napisała sama monarchini. Dzieło to zaprezentowano w niewielkim rokokowym dworskim teatrze, który mieści się w jednym ze skrzydeł Neues Palais. „L’Huomo” było zaprezentowane po raz pierwszy w naszych czasach. Zapewne nie jest to wielkie dzieło i nie wejdzie do kanonicznego repertuaru operowego, ale bezsprzecznie jest to wysokiej klasy kompozycja. Sama historia jest niezbyt fascynującą oświeceniową przypowieścią o miłości, zdradzie i wybaczaniu, ale nie to jest najważniejsze. Muzyka Bernasconiego jest bardzo rytmiczna, chwilami nawet taneczna i łatwo wpada w ucho. W stylu Bernasconiego łączą się włoskie i francuskie wpływy. Niektóre arie są niezwykle wirtuozerskie, to znów inne brzmią jak lekkie piosenki. Pojawiają się też wplecione fragmenty wokalne zapożyczone od innych kompozytorów, np. Hassa.

„L'Huomo”; Voss, Krasnikova, Otto, Feyerabend, Ladurner, Mathmann, Ytier, BY Stefan Gloede, Musikfestspiele Potsdam Sanssouci

 

Pod batutą Dorothee Oberlinger zespół Ensemble 1700 miał bogate i ekspresyjne brzmienie. Oberlinger sprawiła, że „L’Huomo” było pełne energii i żywiołowe. Jej interpretacja była żywiołowa, ale zarazem klarowna. Produkcja Nilsa Niemanna przybliża nam konwencję epoki. Ta barokowa fantazja jest po prostu czarującą muzyczną zabawą. Reżyser nie próbuje na siłę dodawać znaczeń ani prowadzić alternatywnej narracji. Kostiumy zrobione były na przykładzie rysunków pochodzących od Bibieny, który zaprojektował oryginały w 1754 roku na premierowe przedstawienie. Spośród śpiewaków największe wrażenie zrobili Francesca Benitez jako Dobry Duch i Florian Götz jako Zły Duch. Ich głosy brzmiały wyraziście i naturalnie. Benitez imponowała kunsztownymi koloraturami. Takie przedstawienie to swoisty test dla publiczności. Na ile barokowa estetyka, poetyka i filozofia zawarte w tej operze mogą wciąż rezonować u współczesnego widza? Przyznam, że generalnie nie przepadam za takimi historycznymi rekonstrukcjami przedstawień, ale obejrzenie „L’Huomo” było dużą przyjemnością.

 

Wyjątkowym koncertem kameralnym był występ Dorothee Oberlinger oraz Edina Karamazova w Neue Kammern. Miałem tutaj możliwość usłyszeć utwory Johanna Sebastiana Bacha na flet i lutnie oraz „Vivace alla francese” – hołd złożony Bachowi przez jego przyjaciela Johanna Joachima Quantza. Słuchając tego koncertu, czułem, że Oberlinger i Karamazov to też muzyczni przyjaciele, którzy świetnie się rozumieją i odpowiadają sobie na każdy muzyczny gest.

Dorothee Oberlinger, Edin Karamazov, Ovidgalerie, Neue Kammern Sanssouci, BY Stefan Gloede, Musikfestspiel Potsdam Sanssouci

 

Ważną częścią każdego festiwalu są debaty społeczne. W tym roku jednym z tematów była muzyka a kolonializm. Odbył się wykład poświęcony temu zagadnieniu, ale kulminacją był koncert „Szlaki Niewolnicze”. Projekt pod kierownictwem Jordiego Savalla prezentował muzykę z Europy, ale także z Kuby, Meksyku, Brazylii, Mali, Kolumbii i Gwinei. Na scenie zbudowanej na głównym placu w Poczdamie pojawiali się artyści z wyżej wspomnianych krajów, ale był też narrator, który czytał fragmenty listów z epoki i przepisy prawne regulujące handel niewolnikami. Koncert ten zgromadził największą widownię, zapewne ze względu na mieszankę muzyki klasycznej, tradycyjnej i folklorystycznej. Istotny był tutaj przekaz – za złotą erę sztuki w Europie w znacznej mierze zapłacili swoją pracą niewolnicy. Koncert zakończył się przywołaniem George’a Floyda i ruchu Black Lives Matter jako współczesnego dziedzictwa kolonializmu.

 

Projekt Savalla pokazuje, że Festiwal w Poczdamie nie jest zamknięty w wieży z kości słoniowej, gdzie artyści jedynie skupiają się na jakości własnych interpretacji. To festiwal, który wychodzi do współczesnych odbiorców. Oferuje muzykę, ale też włącza się w istotne debaty. Myślę, że potrzebujemy takich wydarzeń muzycznych, które zejdą z piedestału sztuki dla sztuki i dostrzegą współczesnego widza ograniczonego przez historię, z lękami o przyszłość i nadzieją na teraźniejszość. Die Musikfestspiele Potsdam Sanssouci nie oferuje czystej estetyki, ale jest to projekt wychodzący z tradycyjnych sal koncertowych i skłaniający do pytań o otaczającą nas przestrzeń, tę fizyczną, jak i tę symboliczną.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.