Rok mikroinspiracji [relacja z zakończenia sezonu w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku]

01.07.2024
Georg Tchichinadze

Sezon artystyczny 2023/24 w Filharmonii Bałtyckiej na gdańskiej Ołowiance zakończył się przy brzmieniach wielkiej symfoniki Gustava Mahlera. Tym razem padło na „piątkę”, która została zestawiona z mniej charyzmatycznym IX Koncertem fortepianowym Es-dur KV 271 Wolfganga Amadeusza Mozarta, za to w wykonaniu Szymona Nehringa. Ale zacznijmy od początku…

 

W minionym już sezonie gdańska publiczność mogła doświadczyć wielu zróżnicowanych programów koncertowych. Przedzieraliśmy się przez barok, jazz, klasyków wiedeńskich, symfonie Beethovena, Mozarta. Znalazło się także miejsce na kilku kompozytorów rosyjskich (Mussorgsky, Tchaikovsky) oraz polskich (m.in. Karłowicz, Ptaszyńska), lecz największym zaskoczeniem była mnogość pozycji kompozytorów brytyjskich oraz francuskich (nie tylko przedstawicieli impresjonizmu!).

 

Wśród tegorocznych faworytów, w moim odczuciu, na liście przebojów pojawił się II Koncert skrzypcowy Philippa Glassa oraz Serenada na tenor, waltornię i smyczki op. 31 Benjamina Brittena pod batutą Maestro Daniela Smitha. Faworytem publiczności (sugerując się owacjami i frekwencją) pozostały pozycje ze świata „gigantów”: Requiem Verdiego, wieczór poświęcony ariom operowym w ramach Gdańskiego Festiwalu Muzycznego, duet panów Jakowiczów czy imprezy prezentujące pozycje muzyki tej bardziej popularnej – film, piosenki. Repertuar PFB dopasowany jest najczęściej do tego rodzaju potrzeb, co wcale mnie nie dziwi, lecz mam wrażenie, że czasami staje się on aż nazbyt „bezpieczny”.

Z obsady orkiestry po raz kolejny celebrować mogą sukces soliści z sekcji dętej blaszanej – Michał Szczerba (waltornia) oraz Tatsushi Fujioka (trąbka), których obecność w różnych odsłonach (także z opisywanego wieczoru) podnosi wartość zespołu na mapie Europy.

Duch Mahlerowskiej melodyki był wywoływany w tym miejscu w latach 2008–2012 za sprawą ówczesnego dyrektora artystycznego PFB – zmarłego w roku 2022 Kaia Bumanna. Maestro wykonywał wtedy z gdańskimi filharmonikami sukcesywnie kolejne numery symfonii. Można zatem stwierdzić, że kompozytor zadomowił się tutaj na dobre i do dziś wykonanie jego utworów stanowi pewnego rodzaju ceremonialne wydarzenie. Tak stało się również w miniony piątek.

 

Sala na Ołowiance wypełniła się po brzegi publicznością w szerokim przedziale wiekowym (bardzo budujący jest widok osób młodych!). Koncert otworzył prowadzący Konrad Mielnik, animator trójmiejskiej kultury oraz szef Gdańskiego Festiwalu Muzycznego, który i w tym roku nie zawiódł.

Szymon Nehring

 

Szymon Nehring, wychowanek Stefana Wojtasa i Borisa Bermana, wielokrotny laureat prestiżowych międzynarodowych konkursów pianistycznych, był gwiazdą pierwszej części koncertu. Wykonywał on wraz z orkiestrą Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod batutą jej dyrektora artystycznego Georga Tchichinadze IX Koncert fortepianowy Es-dur KV 271. Realizowane kadencje były odkompozytorskie. Kompozycja została wykonana bardzo precyzyjnie. Solista różnicował dynamikę po same jej skrajności. Najlepiej wypadła część pierwsza i druga. Interpretacja trzeciej była potraktowana bez podobnego polotu, nadal w pełni gustowna i elegancka.

Nehring otrzymał bardzo długie owacje, a na bis wykonał „minutowy” Walc Des-dur Fryderyka Chopina w interpretacji wyraźnie salonowej, bardzo otwartej. Osobiście tego typu podejście do muzyki kompozytora uważam za odświeżające i aktualne.

Wykonanie koncertu Mozarta zrobiło na mnie wrażenie dziecięcej prostoty, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nieczęsto można posłuchać świetnie wykonanego, zgodnego z duchem epoki, nienadinterpretowanego koncertu doby klasycyzmu.

Druga część wydarzenia stanęła pod znakiem wielkiej emocji i pełni wyrazu, ale także treningu cardio dla wszystkich wykonawców – zabrzmiała V Symfonia Gustava Mahlera.

Interpretacja pierwszej części dzieła mnie zaskoczyła. Idąc za różnymi tendencjami wykonawczymi symfoniki Mahlera, spodziewać by się można częstych zmian agogicznych oraz dynamicznych. Tymczasem muzyka zaprezentowana przez maestro Tchichinadze była stabilna, konsekwentna, niesamowicie stanowcza i opamiętana, utrzymana w stałym charakterze, niepróbująca tworzyć przerysowanej scenerii. Był to tytułowy marsz. W części drugiej najbardziej zaakcentowana była różnorodność dynamiczna oraz bardzo szeroka panorama brzmieniowa (a to przy takiej obsadzie zasiadającej na scenie Sali koncertowej PFB, uwzględniając wszelkie niedoskonałości akustyczne, jest nieczęstym zdarzeniem).

Polska Filharmonia Bałtycka pod batutą Georga Tchichinadze

 

Część trzecia Scherzo była niezwykle lekka, smutno-gorzka, nieco rustykalna. Słynne Adagietto było ekspresyjnie lekko przerysowane – co jednak zarzutem być nie może, bo jego sensualność, napięcie i smutek mogły bez większego problemu powodować wysokie emocje u odbiorcy. Dobrane tempo nie było nazbyt przeciągnięte ani zapędzone.

 

Finał stracił jakby na mocy. Pomimo tacetu w grupie dętej i perkusji najmocniejsze momenty były już za nimi. Pot pozostawiony na pierwszych trzech częściach wpłynął zdecydowanie na ostatnie nuty. Niemniej jednak uważam, że część piąta stanęła na poziomie powierzonego zadania i zamknęła sezon artystyczny PFB godnie.

Ujęcie tej symfonii przez Tchichinadze było pełne pasji, fizycznego zaangażowania w wywoływanie ducha Mahlera. Pomimo „gorącego serca” przez muzykę przemawiała „zimna głowa” i wspomnienia przeszłości.

Jedynym mankamentem tegorocznego zakończenia jest duża przepaść jakościowa między wykonywanymi utworami. Przed tak monumentalną kompozycją symfoniczną zaprezentowany został nieczęsto grywany koncert Mozarta – a nieczęsto grywany jest dlatego, że nie jest on szczególnie atrakcyjny. Dobór zaproszonego solisty oczywiście podniósł znacząco jakość pierwszej części koncertu, pozostaje jednak kwestia czasu.

Publiczność, jak wynika z moich obserwacji, coraz trudniej znosi tego rodzaju „maraton”. Tak pokaźne dzieło jak V Symfonia Mahlera (około 70 minut muzyki) połączone zostało w programie z kompozycją ponad 30-minutową i dodaną 20-minutową przerwą. Koncert trwał ponad dwie godziny, co dla części publiczności było wyzwaniem.

Filharmonicy PFB stanęli jednak na wysokości zadania. Po tym sezonie artystycznym – pełnym mikroinspiracji i fascynacji – z niecierpliwością wyczekuję następnych propozycji koncertowych tej instytucji.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.