Remedium na łzy. Dlaczego słuchamy Arvo Pärta?
Otulone leśnym krajobrazem Arvo Pärt Centre można porównać do Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. W obu króluje kult sztuki, swoisty eskapizm i uwiecznienie swojego patrona. Jednak nie każdy kompozytor, nawet wybitny, doczekuje się wzniesienia tak monumentalnych pomników.
Aby takowe powstały, niezbędne jest prawdziwe uznanie i uwielbienie. Jakaś jednocząca siła, która uznaje geniusz za coś obiektywnego, przezwyciężającego ludzką słabość. Sylwetki patronów rzeczonych ośrodków nie są wszak wolne od krytyki: wyostrzone uszy zgodnie stawiają twórczości Pärta i Pendereckiego zarzuty powtarzalności czy rezygnacji z nurkowania w zdobyczach nowoczesności. Mimo to, katalogi obu kompozytorów uznawane są w swych ojczyznach za jedne z najważniejszych we współczesnej kulturze muzycznej.
Skupmy się na estońskim twórcy. Dane nie kłamią: tylko w listopadzie 2025, według danych Arvo Pärt Centre, dzieła tego kompozytora zostaną wykonane na 122 (słownie: stu dwudziestu dwóch) koncertach. Wtrąciłbym przed tą liczbą słowo „minimum” – trudno przypuszczać, by dane Centrum uwzględniały wszystkie publiczne wykonania na całym świecie. Najchętniej wykonywane dzieło to Fratres – jeden z najsłynniejszych przykładów stylu kompozytorskiego Pärta o nazwie tintinnabuli, odwołującego się do brzmienia małych dzwonków.
Pärt systematycznie poszerzał wykonawczą wszechstronność tego utworu, osobiście tworząc lub autoryzując coraz to nowe aranżacje. W gąszczu możliwych do wykonania wersji umknąć potrafi fakt, że w tej pierwotnej próżno szukać uwielbianych przez publiczność, wariacyjnych partii solowych. ”Oryginalne” Fratres powstało bowiem w 1977 roku jako trzyczęściowa forma o niezdefiniowanej instrumentacji, prawykonana przez estoński zespół muzyki dawnej Hortus Musicus. Dopiero trzy lata później, na zamówienie Salzburger Festspiele, Arvo Pärt dokonał rewizji utworu – to właśnie wtedy zaistniała w nim partia solowa. Wskutek tego zmienił się charakter dzieła, w porównaniu z oryginałem zyskując niemal ekstrawertyczną energię. Zachował jednak kontemplacyjność, jedną z najważniejszych cech twórczości estońskiego mistyka.
Z perspektywy instrumentalnej w katalogu Pärta na pierwszy plan wysuwa się nie tylko rzeczone Fratres, ale i Für Alina na fortepian solo (pierwszy utwór w stylu tintinnabuli) czy Spiegel im Spiegel na skrzypce i fortepian. Twórczość kompozytora wykracza jednak daleko poza instrumentalistykę, obejmując również pokaźną ilość sakralnych dzieł wokalno-instrumentalnych – a te bodaj najdokładniej przybliżają nam wewnętrzny świat i wrażliwość Arvo Parta. Słyszymy w nich kontemplację, niewielką ilość ruchu, “kłębienie się” prostego materiału muzycznego (nierzadko według ściśle określonych zasad matematycznych)... A co z wątkiem religijności?
Jak słusznie zwraca uwagę Michał Zdunik, muzyka Arvo Pärta nie reprezentuje jednoznacznie rozumianej religijności – zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę wydarzenia z życia duchowego kompozytora. Ten porzucił bowiem luteranizm na rzecz prawosławia, jednocześnie pełnymi garściami czerpiąc z chrześcijańskiej tradycji muzycznej. “Niekonsekwencja? Rozchwianie? Chyba nie, raczej prawdziwe skupienie się na najgłębszej podstawie, wspólnej dla całego chrześcijaństwa” – pisze Zdunik w Ruchu Muzycznym. Sądzę, że zjawisko to może w istocie swej być jeszcze szersze.
To, co od dekad udaje się Pärtowi uchwycić, zdaje się wykraczać poza ramy jakiejkolwiek religijności (choć korzysta z dorobku wielu z nich). Zgodzić się można, że religijność jest jedną z możliwych ścieżek zaspokojenia potrzeby duchowej, ale zdecydowanie nie jedyną. Muzyka estońskiego kompozytora zdaje się balansować na granicy wyrażania ogólnochrześcijańskiej religijności, a także ogólnoludzkiej, właściwie sekularnej kontemplacji. Nie mamy wszak do czynienia z kompozytorem uprawiającym duchowy ekshibicjonizm ani piszącym dla konkretnej grupy wyznaniowej. Śmiem twierdzić, że w twórczości Pärta pytanie o precedencję pomiędzy tintinnabuli jako wyborem estetycznym a warstwą duchową nie jest jeszcze zamknięte.
Niewiele utworów wyraża powyższy balans lepiej, niż Salve Regina, które wraz z Fratres usłyszeć będzie można podczas tegorocznej odsłony festiwalu Eufonie. Jednak nie tylko Pärtem żyje estońska muzyka, pełna niezliczonych barw i inspiracji.
Międzynarodowy Festiwal Muzyki Europy Środkowoschodniej Eufonie
30.11.2025 godz 18:00
Filharmonia Narodowa | Warszawa
PROGRAM:
Frano Parać (ur. 1948)
Dona nobis pacem
na chór mieszany [5’]
słowa: tekst liturgiczny
(1993)
Arvo Pärt (ur. 1935)
Fratres
wersja na wiolonczelę, smyczki i instrumenty perkusyjne [11’]
(1977)
Salve Regina
wersja na chór mieszany, smyczki i czelestę [12’]
słowa: antyfona maryjna
(2001)
*** przerwa [20’]
Berislav Šipuš (ur. 1958)
Pasja (Pasija) [43’]
na solistów, narratora, chór mieszany i zespół instrumentalny
libretto: Berislav Šipuš – na podstawie fragmentów poezji Vesny Krmpotić, Seada Alića, Jurego Kaštelana, Antuna Branki Šimića i Vlado Gotovaca
(2020)
Introit
Navještenje
Molitva
Osuda
Isus pada prvi put
Isus susreće majku
Šimun pomaže Isusu
Isus govori Šimunu
Veronika pruža rubac Isusu
Isus pada drugi put
Isus tješi žene Jeruzalema
Isus pada treći put. Svlačenje
Pribijanje na križ
Smrt na križu
Skidanje s križa
Grob
______
WYKONAWCY:
Chór i Orkiestra Radia i Telewizji Chorwackiej
Tomislav Fačini
dyrygent, dyrektor chóru
Monika Cerovčec
sopran
Martina Gojčeta Silić
mezzosopran
Roko Radovan
tenor
Marko Špehar
bas
Sreten Mokrović
narrator
Lana-Lucija Horvatić
wiolonczela