Master of the puppets [recenzja spektaklu „Balladyna” w Teatrze „Groteska”]

05.04.2024

„Zbrodnia to niesłychana, pani zabija pana” – powtarzałam sobie w myślach, idąc przez deszczowy Kraków do Teatru „Groteska” na spektakl „Balladyna”. I chociaż cytat z Mickiewicza nie ma nic wspólnego z dramatem Słowackiego, to przecież pewne wątki w romantycznych opowieściach się powtarzały. Są płomienne uczucia, jest egzaltacja w ich wyrażaniu, nadmiar i w końcu jest też zbrodnia, wielka rozpacz i zazwyczaj – jeszcze większe problemy. Nic więc dziwnego, że zdanie z Mickiewicza przykleiło się do mnie.

 

Na spektakl szłam – przyznaję szczerze – ze sporym bagażem sceptycyzmu. A to dlatego, że generalnie nie lubię teatru brzydkiego, bez-kostiumowego, bez-inscenizacyjnego i każącego sobie za dużo dowyobrażać. Idąc w deszczu, rozmyślałam o tym, jakże to mnie ta balladynowa zbrodnia w wykonaniu szarobrunatnych lalek będzie miała poruszyć, aż w końcu – przekroczyłam progi „Groteski”, za którymi przenosimy się do zupełnie innego świata. Wspinając się na kolejne piętra przepięknej kamienicy przy ul. Skarbowej 2 w Krakowie, mijamy gabloty z makietami scen do najróżniejszych opowieści. Widzimy smoki i rycerzy, orientalne księżniczki i dzielnych wojaków. Nad głowami w końcu dostrzegamy ogromnego dinozaura i nosorożca. Takie rzeczy mogą dziać się tylko w teatrze. Tylko tu ogromne, ciężkie zwierzę może wisieć lekko pod sufitem i zapraszać do świata bajki i wyobraźni. Wytrwałych spacerowiczów, którzy w przerwach przedstawień często przemierzają imponującą klatkę schodową Teatru, oraz widzów Sali Kopułowej na samej górze czeka lalkowa uczta. Zgromadzono tu najróżniejsze zabytkowe już lalki, maski i elementy kostiumów i inscenizacji. Wszystko to na wyciągnięcie ręki, a zarazem trudno oprzeć się wrażeniu, że gdy się tę rękę wyciągnie, te wszystkie postaci, zwierzęta, stwory i ubrania rozpłyną się w powietrzu jak sen.

 

Udobruchana „Groteskowym” wystrojem zasiadłam w Sali Kopułowej, która idealna jest do przedstawień wymagających bezpośredniej interakcji z widzem. Nad głowami, ukryta w gęstwinie materiału, chowa się charakterystyczna kopuła kamienicy, a całą salę spowija jakiś nieuchwytny mrok, cisza, tajemnica. I oto na obitą brzydką wykładziną scenę wchodzi dwóch brzydko ubranych aktorów. Zaczynają machać starą szmatą, z której – wydaje się – nikt nie wytrzepywał kurzu przez dziesiątki lat. Spektakl zaczyna się, a ducha romantyzmu trudno wyczuć. Zwłaszcza gdy spod szmaty wyłania się skrzypiący drewniany wóz. Westchnęłam ciężko, powtarzając w myśli, że naprawdę nie lubię brzydkiego teatru.

 

Niespodziewanie jednak magia zadziałała. Bo te szmaty, te szarobure kostiumy, te lalki bez koloru i nawet ten wóz okropny w każdej scenie, z każdym słowem nabierały barw, kształtów, nawet zapachów i faktury. „Balladyna” Bogdana Cioska to majstersztyk aktorski, który po 19 latach od premiery (!) niezmiennie gromadzi pełną salę i wciąż ponadczasowo wciąga i zachwyca.

„Ta drabina to schody do nieba

A ta miska nad schodami to księżyc

Tamten miecz

To zwyczajny pogrzebacz

A z garnków są hełmy rycerzy”

– napisała lata temu Joanna Kulmowa. Nie wystarczy jednak postawić w teatrze drabiny i wypuścić aktora w łachmanach, aby powstała sztuka. Trzeba tę drabinę i te łachmany ograć. Ogrzać. Opisać, omówić, opowiedzieć, okadzić, oświetlić.

 

Trójka aktorów na jedną „Balladynę” to wyzwanie ogromne. Wciągnięta w świat zakochanej Goplany i jej elfich sługów zapominałam czasami, że są to żywi ludzie, którzy do spamiętania mają nie tylko ogrom tekstu, ale także – albo przede wszystkim – ogrom postaci, które tworzą. Trójka aktorów tworzy bowiem charaktery lalkowe – te niby prawdziwe, niby ludzkie. Co więcej, jedną lalkę ogrywa czasem cała trójka, a lalka wydaje się ożywać i mówić z własnego lalkowego serca. Lalki przechodzą z rąk do rąk. Zawisają, stają bez ruchu, kładą się, a za nimi – ci, którzy nimi władają, którzy je tworzą swoimi głosami, emocjami, minami, temperamentem. Spychaj-Kubacka, Olszewski i Jasiński (jedyny z oryginalnej obsady) stają przed zadaniem arcytrudnym, przemieniając się z postaci w postać, czasem w sąsiadujących zdaniach. Żyją historią, którą przed nami odmalowują, jak dawni bajowie, którzy zabawiali słuchaczy historiami przy ognisku. Ich historia wciąga i jest zarazem aż do bólu zrozumiała. Ogromnie trudny, naszpikowany żartami, symbolami, niedomówieniami tekst Słowackiego ożywa i wpasowuje się w dzisiejsze czasy. Chce się tej opowieści jeszcze bardziej, bo w jakimś momencie spektaklu widz ma wrażenie, że może te lalki i ich władcy wyjaśnią nam największe zawiłości i tajemnice świata.

 

Utonęłam w „Balladynie” Teatru „Groteska” totalnie. Brzydota, którą mnie uderzono, w pierwszych chwilach zniknęła zupełnie w morzu piękna, miłości i gorących emocji, które wylewały się ze sceny wraz ze słowami i doskonałą grą aktorów, otulanymi i wyeksponowanymi doskonałą muzyką Pawła Moszumańskiego. W pewnym jednak momencie zauważyłam, że świat „nierealny”, świat Goplany i elfów, świat snu i magii jest bardziej „normalny”, moralny, zrozumiały niż ten ludzki. To wśród ludzi dochodzi do zbrodni, kłamstw, to ludzie nie pokazują emocji, nie potrafią kochać, są zimni i okrutni. I dopiero ci „ludzie” sterowani przez coś nierzeczywistego zaczynają przeżywać naprawdę, nabierają kolorów. Nie jest to oczywiście myśl odkrywcza, skoro w romantyzmie duchy, zjawy, mityczne stwory, natura były dla twórców tym, co nadawało sens przyziemnym sprawom. Jednak w wersji lalkowej, kiedy dane jest nam obserwować z boku, jak chochliki igrają z ludzkim losem, ten wniosek uderza ze zdwojoną siłą.

 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.