Przeszłość przyszłości, czyli jaki sens ma powrót do źródeł [rozmowa z Karolem Kociem]

27.04.2024

Na temat tłumaczeń Pisma Świętego z języka hebrajskiego wypowiada się Karol Koć – multilingwista oraz konserwator dzieł sztuki. Rozmawia Bartosz Buczyński.

Bartosz Buczyński: Z wykształcenia jesteś konserwatorem dzieł sztuki. Zajmujesz się ratowaniem tego, co pochodzi z przeszłości. Skąd zatem zainteresowanie kulturą żydowską?

 

Karol Koć: Moje zainteresowanie językiem hebrajskim łączy się głęboko z działaniem Stwórcy. Dzięki Niemu mogłem pierwszy raz w życiu odwiedzić Ziemię Świętą. Stanąłem wtedy przed drogą, której wcześniej nie znałem, a nawet o której nie miałem wcześniej pojęcia, że istnieje. Języki są dla mnie narzędziem do odkrywania świata, dowodem na to, że można otwierać wiele drzwi… Ja myślę, że człowiek nie jest jednowymiarowy i jednobarwny. Każdy ma od groma talentów, które są mu dane i zadane – jesteśmy zobowiązani je odkrywać. Mnie dane było przez działania Stwórcy pójść tą ścieżką, która łączy w sobie Jego wolę, a jednocześnie pozwala na dialog kultur.

 

W kwestiach technicznych: język hebrajski nie wydaje się prostym, chociażby ze względu na brak łacińskich znaków. Jak szybko udało Ci się go przyswoić?

 

Problem polega na tym, że nie można dzielić języków na łatwe i trudne, są języki szalenie niepodobne do tego, co wcześniej znaliśmy. Wszystko zależy od nas, czy jesteśmy zainteresowani rozbijaniem ich na atomy. Jeżeli chodzi o moją pierwszą rozmowę telefoniczną (po pół roku nauki), to odbyłem ją z hebrajskojęzycznym księdzem pochodzącym z Egiptu, odpowiedzialnym za hebrajskojęzyczną wspólnotę katolików w Jerozolimie. Zaś w samym Izraelu, który odwiedziłem, mówiłem wyłącznie po hebrajsku. Język hebrajski to przeogromny świat sam w sobie, zwłaszcza jeżeli uświadomi się sobie, że jest używany ciągiem – także w różnych formach przetrwalnikowych, tj. jidysz czy ladino – od ponad 3 tysięcy lat.

 

A będąc bardziej dociekliwym – co było trudniejsze: wymowa, pismo, a może gramatyka?

 

Nauka języka hebrajskiego była utrzymywana przeze mnie w tajemnicy, głównie z tego względu, aby nie spotkać się z komentarzami: „a po co ci to” albo „język hebrajski jest niemożliwy do nauczenia się”. Jeżeli robimy coś ważnego i cennego, do czego mamy jakiś talent, to jest to obszar tak wrażliwy, że dosłownie bardzo łatwo można podciąć nam skrzydła. Mówię to w kontekście ludzi, dla których język hebrajski wydaje się niepotrzebny lub zwyczajnie trudny do opanowania. Ja wiedziałem, że staję przed czymś, co dla wielu przeważnie stanowi rzecz absolutnie niemożliwą – czy ze względu na pismo, czy wymowę. Dla mnie to nie kwestia wyzwania lub poziomu „trudności”, tylko osobista ścieżka, zadanie od Stwórcy.

 

Znajomość języka, który liczy sobie tysiące lat, to według Ciebie umiejętność dla pasjonatów?

 

Nic nie było u mnie przypadkowe. Myślę o tym przede wszystkim w kontekście duchowości, gdzie Bóg „wabi na cukierki”. W moim przypadku zachętą była konserwacja dzieł sztuki, a później związany z nią wyjazd do Jerozolimy. Jeszcze przed samym myśleniem o wyjeździe do Jerozolimy rozpocząłem naukę hebrajskiego. Teraz z mojej perspektywy zupełnie inaczej tworzy się relacje z ludźmi, jeżeli zna się ich język na poziomie kulturowym. Nawet jeżeli liczy on sobie kilka tysięcy lat. W świecie, który zachłysnął się sztuczną inteligencją, nabierają znaczenia umiejętności miękkie, które pozwalają budować wartościowe relacje. Dlatego warto zastanowić się nie tylko nad użytecznością samego języka, ale również nad jego potencjałem w interakcjach z drugim człowiekiem.

 

To w sumie uprzedziłeś moje kolejne pytanie dotyczące celu, który sprawia, że z Twojej perspektywy warto zagłębiać się w tajniki języka hebrajskiego.

 

(śmiech)… tak… To może się rzeczywiście wydawać absurdalne, ale język hebrajski trzeba naprawdę bardzo, bardzo, BARDZO dobrze znać, aby ze sobą rozmawiać. Większość obywateli Izraela automatycznie przejdzie na angielski, jeżeli dostrzeże, że ktoś nie porusza się w ich języku płynnie. Myślę, że wynika to z aspektów historycznych i kulturowych – w kraju doświadczonym przez wojnę i Holocaust potrzebna jest szybka i konkretna forma komunikacji (bez owijania w bawełnę). Można to odczytać jako pewnego rodzaju bezczelność, ale im głębiej wbija się człowiek w kulturę Izraela, tym więcej zaczyna rozumieć, dlaczego pewne rzeczy funkcjonują tak, a nie inaczej.

 

I dzisiaj dzięki swojej pracy jesteś w stanie sięgać zarówno do aktualnych, jak i antycznych tekstów, w tym Biblii?

 

Tak, przede wszystkim jest to Tanach (hebr. תנ״ך), czyli „Prawo”, „Prorocy” oraz „Pisma”. W kulturze chrześcijańskiej księgi te określamy jako Stary Testament.

 

Czy dostrzegasz różnice między obowiązującym przekładem Pisma Świętego (Biblia Tysiąclecia) a tym, co jesteś w stanie dostrzec w oryginalnym tekście? Jakiego rodzaju są to różnice?

 

Jest to ogrom różnych obserwacji, które można mieć podczas czytania oryginału. (…) Należy zawsze pamiętać, że to jeden i ten sam język – bzdurą marketingową jest to, że język starożytny i współczesny to dwa osobne przypadki. Abyś miał dobry ogląd na sprawę – wygląda to mniej więcej tak, jak mamy w przypadku polszczyzny sprzed, powiedzmy, pięciu, sześciu wieków. Dla wykształconego Polaka, który rozwija się intelektualnie, uważam, że naturalną koleją rzeczy jest to, że będzie coraz bardziej poszerzał swoje słownictwo. Jego słownik rozwinie się więc o to, co nazywamy archaizmami. To samo dotyczy każdego innego języka. Dlatego Izraelczyk – niezależnie od kanonu, w którym jest wychowany – przeczyta sobie fragmenty Świętych Pism. Co do dokładności tłumaczeń oryginału: próbujemy tutaj używać współczesnych terminów do tłumaczeń wyrazów, które do dziś nie wiadomo, co oznaczają…

 

A co dokładnie masz na myśli?

 

Oznacza to, że do dziś jesteśmy w stanie tylko sugerować, co dane słowo znaczyło. Sami badacze językowi nie są w stanie uzgodnić znaczenia danego terminu. Nie bez powodu Talmud obejmuje 63 księgi, w tym Misznę, dokument, który uzupełniono o kilkadziesiąt ksiąg interpretacyjnych tworzących Gemarę (hebr. „dopełnienie, zakończenie”).

 

Możesz podeprzeć się tutaj jakimś przykładem, który pokazuje rozbieżności w tłumaczeniu z języka hebrajskiego na język polski?

Jest kilka przykładów, które podaję jako przykłady dyżurne. (…) 3 rozdział werset 17 Księgi Izajasza tłumaczono na tyle różnie, że zastanawiałem się, czy wynikało to z jakiejś konwencji czy pruderyjności. Tam nie do końca wiadomo, co oznacza ostatni czasownik: „(…) przeto Pan sprawi, że wyłysieją czaszki córek syjońskich, Pan obnaży ich skronie”. Najbliższe oryginałowi było „wyłysieją ich sromoty”, a obecnie spotykamy „obnaży ich nagość”. W oryginale napisane jest „spowoduje gnicie ich pochew”.

 

Bardzo dobitny przykład…

 

Nie chciałbym za bardzo wchodzić w dłuższą dyskusję, bo chodzi mi raczej o konkret, ale warto powiedzieć, że powyższy przykład ma związek z pewnego rodzaju powtórzeniami obecnymi w starożytnym tekście… Ta sama konstrukcja, ale wyrażona innymi słowami pojawia się wielokrotnie i na tej zasadzie wiemy (mając pewność co do znaczenia poprzedniego słowa), że kiedy pojawia się powtórzenie, to pozwala przypuszczać, co dane słowo w tym powtórzeniu mogło oznaczać. Ale tylko dlatego, że nie mamy innych źródeł ani punktów odniesienia. Stąd słowo „gnić” w oryginale możemy łączyć na przykład z jednym z rodzajów trądu.

 

Jeżeli chodzi o samego Ciebie – czy zainteresowanie językiem hebrajskim sprawia, że patrzysz na świat inaczej?

 

To wszystko bardzo wzbogaca, zmienia pojmowanie pewnych spraw. Myślę, że nabiera się – moim zdaniem – bardziej dyplomatycznego podejścia. Zwłaszcza wobec głosów mówiących – w oryginale jest tak, a przetłumaczono to tak. Wiedza daje większy dystans. Polemika rozmowy również jest inna, a do tego dochodzi kontekst religijny. Tekst biblijny czytany bez wiary – nawet jeśli w oryginale – pozostaje po prostu tekstem starożytnym.

 

Skoro język hebrajski (z racji tego, że używany jest tyle tysięcy lat) to pewnego rodzaju powrót do korzeni, to czy jest więc szansa na to, aby kształtować nim przyszłość?

 

Zawsze można na to spojrzeć w ten sposób, że po co próbować uczyć się języka, skoro wszystko można wrzucić w translator… Nawet sztuczna inteligencja robi to tak dobrze, że w sensie logicznym są to bardzo dobre tłumaczenia. Ja mówię tutaj natomiast o rozwijaniu relacji; dla człowieka wierzącego czytanie Pisma, czytanie Słowa, jest to budowanie relacji ze Stwórcą. Jeżeli jednak od znajomości języka hebrajskiego zależałoby zbawienie, to Stwórca zadbałby pewnie byśmy wszyscy ten język znali. Natomiast jeżeli chodzi o znajomość współcześnie używanego języka hebrajskiego – nie bez powodu na przykład służby wywiadowcze i kontrwywiadowcze na całym świecie potrzebują pracowników operatywnych w różnych językach. Bierze się to stąd, że rozmawiając w trzecim języku, czyli języku nieojczystym któregoś z rozmówców, nie jesteśmy w stanie przekazać całego bagażu związanego z tożsamością człowieka. Dlatego Polak rozmawiający z Włochem w języku angielskim będzie słyszał inne, a Włoch inne rzeczy w tej samej rozmowie, w sensie kulturowym. Oznacza to, że do budowania relacji potrzebne jest rozumienie tożsamości drugiego człowieka, a co za tym idzie – jego pierwszego języka i wynikającej z tego kultury. Bo w zderzeniu ze sztuczną inteligencją oraz zaawansowaniem technologicznym dotarliśmy do punktu, w którym widzimy, że tak naprawdę chodzi o kontakt i o relacje z drugim człowiekiem.

 

Korzystając z okazji – czy mógłbyś przekazać pozdrowienia czytelnikom Portalu w języku Starego Testamentu?

 

hakorim lecol shalom Drishat! דרישת שלום לכל הקוראים

Pozdrowienia dla wszystkich czytających!

 

Dziękuję za rozmowę!

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.