Pięćdziesięciolatek [Presto na 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni]

05.10.2025

Pięćdziesięciolatek. Jest dumny ze swojego wieku. Stara się być otwarty na to, co nowe i świeże, ale bez przesady, bo najbezpieczniej czuje się jednak w starych i sprawdzonych tematach. Jest towarzyski i nadal lubi balować do rana. Często wraca myślami do przeszłości, chyba dlatego, że jeszcze boi się przemiany pokoleniowej.

Jest lubiany i podziwiany, a do tego bardzo dobry z niego gospodarz. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych jest już pięćdziesięciolatkiem. Takim, który opowiada niezliczone ciekawostki i anegdoty, był świadkiem wielu istotnych wydarzeń w historii polskiego filmu.

 

50. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych na cały wrześniowy tydzień zwrócił wzrok polskiej społeczności filmowej i miłośników kina w kierunku Gdyni. I chociaż w tej edycji trudno było trafić na film, który zostałby w pamięci widza na dłużej, to w powietrzu dało się odczuć, że każdy z festiwalowiczów cieszy się, że może być świadkiem okrągłego jubileuszu tego wydarzenia. Organizatorzy zadbali o rozbudowany program wydarzeń towarzyszących – ciekawe panele, rozmowy, wystawy (w tym wystawa „Na fali czasu” pod patronatem Presto) i spotkania branżowe. Było z kim porozmawiać, było kogo posłuchać. A to właśnie w tych rozmowach często rodzą się pierwsze pomysły na filmy, które będziemy oglądać w Gdyni w kolejnych latach.

 

Czego chcemy od polskiego kina?

 

Jeśli twórcy filmowi przyjechali w tym roku na Festiwal w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: „Co widzowie chcą oglądać na ekranie?”, to przypuszczam, że jej nie znaleźli. Może w obecnych czasach jedynym słusznym podejściem jest start z pozycji: „Co ja chcę pokazać na ekranie?”, z ogromną nadzieją, że to się przyjmie we współczesnym polskim kinie. W rozmowach kuluarowych dało się słyszeć tak skrajne opinie dotyczące prezentowanych filmów, że pod koniec dnia w głowie pozostawała jedynie myśl, iż chyba sami do końca nie wiemy, czego chcemy. Sam konkurs główny tegorocznego festiwalu wyglądał trochę jak loteria „wygeneruj sobie film”, w której kategorie mogłyby brzmieć tak: Obraz patologii polskich rodzin, Z kronik państwa kościelnego, Przemocowiec na ekranie, Przeciętny film biograficzny nieprzeciętnej postaci.

 

Publiczność i jury konkursu doszli do porozumienia w kwestii najlepszego filmu Festiwalu. Werdykt sugeruje, że ludzie potrzebują dziś więcej pozytywnych treści na ekranie, ale równocześnie nie wnosi zbyt wiele w kontekście rozwoju polskiego kina. Ministranci to film, który właściwie wszyscy już widzieliśmy – lżejsza wersja Bożego Ciała z udziałem nowego pokolenia aktorów. Łatwo rozbawia, równie łatwo o nim zapomnimy.

 

Bardzo cieszy nagroda dla Emi Buchwald za reżyserię, bo pokazuje, że w tym festiwalowym pięćdziesięciolatku wciąż jest miejsce na dopuszczenie młodego, świeżego spojrzenia. Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej pozostaje bez przypisanej kategorii w mojej festiwalowej loterii. To film prezentujący nową jakość. Jest czuły, kieruje się empatią i nie próbuje na siłę szukać winy w przeszłości dla wszystkich współczesnych problemów. Szuka rozwiązań. I między innymi dlatego wraca z Festiwalu z czterema nagrodami (wciąż za mało!).

 

Zaskakuje brak nagród dla filmu Dom dobry Wojciecha Smarzowskiego i tylko jedna nagroda dla Brata Macieja Sobieszczańskiego. To filmy trudne, wbijające w fotel i wysysające niemal każdą dobrą myśl z głowy. Najchętniej – dla własnego zdrowia – człowiek by ich w ogóle nie oglądał. Właśnie z tych samych powodów są to jednak filmy bardzo potrzebne. Żeby się zatrzymać, zastanowić i zmierzyć z problemem.

 

Ciekawą propozycją konkursu „Perspektywy” był film Północ Południe w reżyserii Sebastiana Pańczyka. To hybryda musicalu, filmu biograficznego i teledysku, z gościnnym udziałem znanych twarzy polskiego świata filmowego, poprowadzona zgrabną, muzyczną narracją Quebonafide. Bardzo szczere, trudne i autentyczne teksty wybrzmiewają w teatralnym, chwilami wręcz przesadzonym kontekście (jak na musicalowy rozmach przystało). Wokół tego projektu dodatkowo zbudowano otoczkę unikalności, ponieważ pierwotnie film nie był przeznaczony do szerokiej dystrybucji. W efekcie widz otrzymuje produkcję inną niż wszystkie – zaskakującą dla dojrzałego odbiorcy, a zarazem ekscytującą dla osób, które choć w niewielkim stopniu znają postać Jakuba Grabowskiego (Quebo).

 

A kto? Festiwal!

 

To był bardzo intensywny tydzień, po którym mam jeszcze jedną refleksję: miło jest brać udział w Festiwalu, na którym łatwo dostrzec efekty pracy grupy zmotywowanych i profesjonalnych osób, które włożyły dużo serca i wysiłku w to, aby uczestnicy nie musieli martwić się o nic poza salą kinową i własnym odbiorem tego, co dzieje się na ekranie.

 

Podczas ceremonii zamknięcia Festiwalu ze sceny padały postulaty: róbmy filmy odważne, róbmy filmy radykalne. Podpisuję się pod tymi życzeniami i mam nadzieję, że kolejne edycje Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych pokażą, że kryzys wieku średniego nie istnieje, a zamiast tego życie zaczyna się po pięćdziesiątce.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.