Artur Koza: Stworzyliśmy dla ludzi muzyczną przestrzeń
Chórmistrz Filharmonii Łódzkiej, Artur Koza, opowiada o nadchodzącym sezonie pełnym wyjątkowych współprac i projektów, które łączą profesjonalistów z pasjonatami. Rozmawia Igor Torbicki.
Które koncerty z nadchodzącego sezonu by Pan wyróżnił?
Mamy wiele ciekawych koncertów oratoryjnych. Pierwszym z nich będzie listopadowy benefis Joanny Woś, kiedy to zagramy koncertową wersję Króla Rogera Karola Szymanowskiego. Oryginalna opera jest wystawiana w wielu inscenizacjach, natomiast w wydaniu koncertowym pojawia się bardzo rzadko. Pamiętam, że wykonywałem ten utwór jeszcze jako chórzysta, dobre kilka lat temu w Narodowym Forum Muzyki. To miłe wspomnienie, więc tym bardziej się cieszę, że zagramy go w Łodzi. Obsada solistów będzie mistrzowska, więc zachęcam do wysłuchania.
Chwilę potem, w grudniu, będę miał przyjemność poprowadzić kantatę Święty Mikołaj op. 42 Benjamina Brittena. Nie wydaje mi się, żeby była kiedykolwiek wykonywana w Łodzi, a jest to utwór wyjątkowy. W ogóle brytyjska muzyka chóralna jest mi bardzo bliska i chętnie włączam ją do swoich koncertów.
Utwór Brittena jest niesamowicie barwny, napisany na dwa fortepiany, perkusję, organy, orkiestrę smyczkową, chór, chór dziecięcy i jednego solistę – tytułowego Świętego Mikołaja. Będziemy mieli przyjemność współpracować z chórem Szkoły Muzycznej im. Henryka Wieniawskiego w Łodzi, tym bardziej więc sądzę, że będzie to okazja wyjątkowa. Koncert jest 5 grudnia, czyli dzień przed mikołajkami.
A w styczniu coś, co niedawno graliśmy – Planety Gustava Holsta, ale zestawione z Glorią Francisa Poulenca (zatem będzie to drugi utwór tego kompozytora w sezonie). Cieszę się, bo nasz chór po raz pierwszy wystąpi pod batutą maestro Michała Nesterowicza. Bardzo liczę na tę współpracę. Luty również zapowiada się ciekawie ze względu na Misa a Buenos Aires Martina Palmeriego, w której części stałe mszy opierają się na motywach różnych tang. A solistką na lutowym koncercie będzie laureatka drugiego miejsca w Konkursie Moniuszkowskim – kolejny powód, by wybrać się do Filharmonii.
Ze swojej strony oczywiście będę bardzo serdecznie zapraszał do Filharmonii także w kwietniu, gdy odbędzie się jedyny chóralny koncert a cappella w sezonie. Na tapet weźmiemy twórczość Szekspira – wszystkie utwory, które wykonamy, napisano do jego tekstów. Do udziału w koncercie zaprosiliśmy także aktora, który będzie je wcześniej recytował. Usłyszymy zatem splot literacko-muzyczny.
Finał naszego sezonu to pewna klamra, bo zaczęliśmy go od Stabat Mater, a skończymy Pieśniami przemijania Krzysztofa Pendereckiego, czyli VIII Symfonią.
Dotychczas Chór Filharmonii Łódzkiej mógł się pochwalić, poza interesującymi programami na swoim terenie, także świetnymi współpracami – między innymi z Polską Filharmonią Bałtycką podczas II Symfonii Zmartwychwstanie Gustava Mahlera. Jak wyglądają plany współprac w nadchodzącym sezonie?
Tak się składa, że znowu pojedziemy do Gdańska, tym razem w marcu – będzie to jubileusz na Ołowiance z III Symfonią Mahlera w programie. Cały zespół dzień później wykona ten utwór ponownie, ale tym razem w Filharmonii Łódzkiej. Ale zajrzymy też poza Gdańsk. Innym, również bardzo ciekawym, projektem będzie współwykonanie XIII Symfonii Babi Jar Dymitra Szostakowicza. Sekcja basów Chóru FŁ połączy siły z basami Chóru Filharmonii Narodowej i z Chórem Męskim Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, co zaowocuje dwoma koncertami w FN w lutym. Usłyszeć na żywo chór złożony z 50-60 basów to coś naprawdę wyjątkowego.
A co usłyszymy w kategorii projektów edukacyjnych? Czy będzie kontynuowana CZYŻby Orkiestra?
Tak! W tym roku mieliśmy pilotaż tego programu i wyszło to naprawdę świetnie. Uważam, że znaleźliśmy niszę – zespół dla osób, które potrafią grać na instrumentach, ale nie są profesjonalnymi muzykami. Takich, które gdzieś w życiu doświadczyły edukacji muzycznej, ale zawodowo zajmują się zupełnie czymś innym.
Na samym początku nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Zrobiliśmy otwarte przesłuchania, aby zorientować się, z jakiego poziomu będziemy startować. Ku mojemu zdziwieniu kandydaci wybrali bardzo zaawansowane utwory, np. Kaprysy Paganiniego… Pamiętajmy, że są to osoby, które często nie grały przez wiele lat, a zdecydowały się przygotować specjalnie na to przesłuchanie.
Stworzyliśmy dla tych ludzi muzyczną przestrzeń. Raz w tygodniu przychodzą do Filharmonii na trzygodzinną próbę. Radość i optymizm, jaki wszyscy czerpiemy z tego projektu, przerosła moje oczekiwania. W minionym sezonie stworzyliśmy zespół niemal 30 fantastycznych osób – mieliśmy pełną orkiestrę smyczkową. Mieliśmy pełną orkiestrę smyczkową. Z dużym powodzeniem udało nam się wykonać dwa koncerty. Bardzo się cieszę, że w nadchodzącym sezonie będziemy kontynuować nasze spotkania, wykonując muzykę z pasją i ogromną miłością.
A zatem – od pracy u podstaw aż do Symfonii Pendereckiego. Trzymamy kciuki za udany sezon!