Nuty zamiast kul [prawykonanie II koncertu organowego Elżbiety Sikory w Filharmonii Łódzkiej]
Goście Filharmonii Łódzkiej mieli okazję uczestniczyć 3 czerwca 2022 r. w nietypowym koncercie symfonicznym. Orkiestra FŁ pod batutą Pawła Przytockiego wykonała aż trzy koncerty. Takie niecodzienne zestawienie dostarczyło licznie zgromadzonej widowni całą paletę emocji i wrażeń.
Wieczór rozpoczął się od Concerto grosso d-moll op. 6 nr 10 Georga Friedricha Haendla. To zapewne dla części widowni już osłuchane dzieło raczej niczym nie zaskoczyło, jednak okazało się spokojnym preludium do tego, co słuchacze mieli usłyszeć później. Tym, którzy wykorzystali okazję do uczestnictwa w spotkaniu z Elżbietą Sikorą przed koncertem, nie było jednak łatwo usiedzieć na miejscu w oczekiwaniu na gwóźdź programu- II Koncert organowy kompozytorki, który tego dnia miał swoją światową premierę. Zachęceni tą niepowtarzalną okazją, na widowni zgromadzili się nie tylko miłośnicy muzyki nowej, lecz także przedstawiciele środowisk akademickich i kompozytorzy.
W kameralnych warunkach, podczas rozmowy prowadzonej przez Piotra Matwiejczuka, Elżbieta Sikora opowiedziała o pracy nad utworem, swoich inspiracjach, a także odpowiadała na pytania publiczności. – Mam 79 lat, nie wezmę karabinu i nie pójdę na wojnę, mogę jedynie strzelać nutami – odniosła się artystka do komentowania bieżących wydarzeń politycznych w swoich utworach.
Nie zabrakło także pytania o to, na co zwrócić uwagę podczas słuchania nowego koncertu organowego. Kompozytorka poleciła nie skupiać się na szczegółach, nie analizować budowy ani nie przywiązywać szczególnej wagi do któregokolwiek z instrumentów – po prostu słuchać tak, jakbyśmy słuchali dźwięków z otoczenia.
Gdyby kierować się tą wskazówką, II Koncert organowy w pierwszej swojej części odzwierciedlał raczej hałaśliwe otoczenie, przywodzące na myśl tłoczne ulice, tłumy przeciskających się między sobą i dyskutujących ludzi, a do tego otoczonych przez głośne maszyny i pojazdy. Z tych ciasnych i głośnych okoliczności, w drugiej części słuchacz przedostaje się do znacznie większej przestrzeni, wypełnionej przez potężne współbrzmienia, które – niczym jak na górskich szlakach – odbijają się echem, narastają i rozprzestrzeniają się w powietrzu. Dynamizm i intensywność w tym utworze nie ustaje także w trzeciej części, gdzie organy wreszcie mają swoje przysłowiowe pięć minut, co solistka Mari Fukumoto doskonale wykorzystała. Japonka dała pokaz swoich umiejętności, demonstrując zarówno siłę, jak i zwinność w grze przypominającej gonitwę, zupełnie rozwiewając przy tym złudzenia publiczności co do tego, że organy to jedynie „ciężko” brzmiący instrument.
Ten wieczór w Filharmonii Łódzkiej zakończył się ukraińskim akcentem. I Koncert fortepianowy d-moll op. 15 Johannesa Brahmsa zabrzmiał w wykonaniu Denisa Zhdanova, pochodzącego z Ukrainy, co nabiera szczególnego znaczenia w kontekście daty występu. 3 czerwca bowiem minęło 100 dni od rozpoczęcia najazdu Rosjan na naszego wschodniego sąsiada. Wirtuozowska gra pianisty oraz gęsta partia orkiestry budowały napięcie aż do samego końca koncertu, sprawiając tym samym, że po wyjściu z budynku filharmonii miejski zgiełk piątkowego wieczoru okazał się dla publiczności w porównaniu do prezentowanego repertuaru jedynie drobnym szmerem.