Pół wieku fioletu – spotkanie z Ewą Michalską-Gawron
Z Ewą Michalską-Gawron w ramach przygotowań do Święta Saskiej Kępy 27 maja 2023 rozmawiała Agata Bisko z Promu Kultury Saska Kępa.
– Z domieszką niebieskiego, ale też wpadający w amarant. Tylko nie bordo! – mówi pani Ewa, mrużąc oczy od słońca. Za chwilę założy fioletowe okulary słoneczne, w odcieniu pasującym do fioletowego żakietu, który sama uszyła oraz własnoręcznie rzeźbionej fioletowej biżuterii. Stoimy w jej ogródku podziwiając fioletowe kule kwiatów czosnku.
Pani Ewa Michalska-Gawron, artystka, absolwentka wydziału rzeźby i tkaniny ASP, dobrze znana mieszkańcom Saskiej Kępy jako – nie obraża się za to określenie – Fioletowa Pani. Saskokępianie zatrzymują ją na ulicy, żeby zamienić parę słów, skomplementować strój i zadać pytanie, którego nie zadać nie sposób.
– Dlaczego fiolet?
W odpowiedzi pani Ewa bierze do ręki małą szarą karteczkę z odręcznym pismem. Trzyma ją na biurku w otwartej na ogródek klimatycznej pracowni. Trudno skupić się na treści notatki wśród niezliczonych komódek, szufladek, puzderek i przyborów utrzymanych w odpowiedniej gamie kolorystycznej. Pani Ewa odczytuje tytuł: fiolet magiczny. Dalej – właściwości barwy.
Pierwsza zaleta: przywraca równowagę, odpędza obsesje i lęki. Dobrze wpływa na układ nerwowy.
– Fiolet wpadł mi w oko na początku lat siedemdziesiątych i tak zostało. Zawsze byłam nieśmiała, trochę wycofana. Myślę, że fiolet dał mi swoją siłę. Jestem mu wierna do dziś – mówi spokojnym, stonowanym głosem, powoli dobierając słowa. Wygląda na to, że kolor-amulet działa.
Kolejna cecha: odpowiada za rozwijanie intuicji i kreatywności, pobudza wyobraźnię. Uspokaja i uwrażliwia na piękno.
Pani Ewa ufa swojej intuicji. To pomaga poradzić sobie z wyzwaniami codzienności. O kreatywności najlepiej mówią jej dzieła sztuki i projekty. Żakiet z fantazyjnym ptakiem misternie wyszytym nicią w odcieniach przechodzących od śliwki do fuksji. Pierścionki i kolczyki w kształcie ptaków wyrzeźbione z drewna gruszy i ubarwione połyskującym fioletowym lakierem do paznokci. Haftowane poszewki na poduszki, patchworkowe pokrowce na krzesła.
– Teraz jest łatwiej. Kiedy zaczęła się moja fascynacja, niewiele było w sklepach. Wymyśliłam, żeby farbować tkaniny tuszem do stempli, ale wszystko się brudziło. Mieszałam też barwniki czerwony z niebieskim. Powinny dać razem fiolet, a nie wiedzieć czemu wychodził szary. Jak wszystko w tamtych czasach…
Czytamy dalej: to dobry kolor do wnętrza, wpływa na ludzi pozytywnie.
Fioletowy daszek, furtka, doniczki i kwiaty intrygują – kto tu może mieszkać? W domu na rogu dwóch niewielkich uliczek Saskiej Kępy mała Ewunia bawiła się jako dziecko, by jako dorosła kobieta zamieszkać z mężem. Fiolet wita gościa już w drzwiach wejściowych, a z każdym krokiem wchodzący coraz głębiej zanurza się w kolor. Fotel, kanapa, krzesła, przemalowane komody i szafki kuchenne, framugi, wzór malunku na ścianie, obrus, talerzyki, serwetki – łatwiej wymienić elementy wnętrza w innych barwach. Przed wszystkim jej drewniane rzeźby muśnięte gdzieniegdzie tylko fioletem, kwiat z brązu i kolekcja koników należąca do zmarłego niedawno męża Piotra Gawrona. Przedpokój wypełniają rzeźby drewnianych postaci, które wyszły spod jego dłuta.
– Jeszcze tak niedawno… – zawiesza się głos. Pod powieką umalowaną purpurowym cieniem szkli się łza. Obecność męża, znanego artysty czuje się nie tylko w opowieściach pani Ewy.
– To mojej mamy, to taty, a to mąż namalował – Ewa Michalska-Gawron pokazuje kolekcję obrazów nad kanapą. Żartujemy, że na niej nie wzbogacą się galerie sztuki. Nawet malowidło wnuczka znalazło swoje miejsce na ścianie. Dziecko wiedziało, po jakie kredki sięgnąć – dominuje lawenda i fuksja. A jak najważniejszy w jej życiu, mężczyzna czuł się w takim niecodziennym otoczeniu? Namawiał na więcej fioletu.
– Mąż lubił otwierać moją szafę na oścież, wołając gości: patrzcie na to! – śmieje się pani Ewa.
Być może odpowiedź na to pytanie, kryje się w jednym zdaniu, którym z dystansem i humorem podsumował swoje małżeństwo, pracę i miejsce na ziemi: „ożeniłem się z dziewczyną z Saskiej Kępy i to mój największy sukces”.
I w końcu: fiolet to kolor wróżek i czarów.
Życie to nie bajka – zwykliśmy mówić. A może jednak? Artystka Ewa Michalska-Gawron zbudowała swój dom z wyobraźni, poczucia bezpieczeństwa i pasji. Aż nie chce się opuszczać tej magicznej krainy, gdy za drzwiami czyha przyziemność.
– Proszę pamiętać o fioletach! – rzuca na pożegnanie, opierając się o klamkę z ptakiem od lawendowej furtki. Nie ma obawy. Są przygody, które pamięta się na zawsze.