Maj w Krakowie [tydzień sztuki współczesnej Krakers i wydarzenia w krakowskiej Akademii Muzycznej]

23.05.2023

Zanim zaczął padać wielodniowy deszcz, w moim mieście odbyło się kilka bardzo ciekawych wydarzeń artystycznych. Równocześnie z tygodniem sztuki współczesnej Krakers rozpoczęły się w krakowskiej Akademii Muzycznej VII Dni Jana Nepomucena Bobrowicza, organizowane przez Katedrę Gitary i Harfy oraz Koło Naukowe Gitarzystów tejże uczelni. Tym razem hasłem przewodnim spotkań była gitarowa muzyka hiszpańska w wielu bardzo ciekawych odsłonach. Natomiast pianiści swoją sesję naukową oraz koncerty poświęcili muzyce brazylijskiej.

VII Dni Jana Nepomucena Bobrowicza rozpoczęto dwoma wykładami naukowymi. Pierwszy wygłosiła dr Anna Wiktoria Swoboda, absolwentka klasy lutni w Akademii Muzycznej w Krakowie pod kierunkiem Jerzego Żaka oraz w Niemczech u prof. Rolfa Lislevanda. Szczególnym zamiłowaniem darzy muzykę solową XVII i XVIII wieku. Nie zdawałam sobie sprawy, że pomiędzy lutnią a gitarą było tyle ciekawych instrumentów! I tyle różnych tabulatur, w których bez nut zapisywano muzykę! Dawne instrumenty strunowe szarpane, takie jak lutnia, teorba czy gitara barokowa, cieszyły się w Europie doby renesansu i baroku ogromną popularnością i uznaniem. Ich dźwięki rozbrzmiewały w królewskich pałacach, komnatach książęcych oraz domach szlachty i mieszczan, którzy byli świadomi, iż nic tak nie dodaje splendoru jak szlachetna muzyka. Nadwornym muzykiem króla polskiego i jednocześnie elektora saksońskiego, Augusta Mocnego był najsłynniejszy lutnista XVIII wieku – Silvius Leopold Weiss. Mogliśmy usłyszeć jego muzykę już tego samego dnia na wieczornym recitalu, gdzie dawną i współczesną muzykę iberoamerykańską i hiszpańską grał Campbell Diamond z Australii. Kolejny wykład dotyczył filozofii muzyki flamenco, której wiele zagadnień wyjaśnił Michał Czachowski. Następnego dnia, poza odbywającymi się codziennie lekcjami mistrzowskimi oraz prezentacją instrumentów lutniczych i związaną z nimi konferencją, mogliśmy wysłuchać wykładu włoskiego profesora Carlo Marchione. Było to bardzo ciekawe spotkanie dla gitarzystów, ponieważ dotyczyło polirytmii i polimetrii oraz domyślnych zmian metrum.

 

Gwiazdą wieczoru był tego dnia mistrz gitary barokowej Xavier Díaz-Latorre. Jest to artysta o ogromnym doświadczeniu w interpretacji muzyki dawnej. Posiada własny zespół wokalno-instrumentalny Laberintos Ingeniosos, który specjalizuje się w wykonawstwie muzyki hiszpańskiego Złotego Wieku (okres około 1500–1681). Jest członkiem renomowanych orkiestr i zespołów kameralnych, m.in. prowadzonych przez Jordiego Savalla – Hesperion XXI, La Capella Reial de Catalunya i Le Concert de Nations.

 

Ostatni, niedzielny wieczór VII Dni Bobrowicza wypełniła głównie muzyka hiszpańska w wykonaniu Gabriela Bianco z Francji, który jest uważany za jednego z najlepszych współczesnych gitarzystów klasycznych. Druga część wieczoru należała do znakomitego Kupiński Duo. Ewa Jabłczyńska i Dariusz Kupiński to duet łączący pasję, wyjątkową muzykalność oraz technikę gry na najwyższym poziomie. Niebywała głębia interpretacji, jakość dźwięku, finezja oraz wysublimowane aranżacje sprawiły, że Kupiński Guitar Duo to dziś jeden z najbardziej docenianych duetów gitarowych. Poza Fantazją op. 54 Fernando Sora artyści w sposób nieprawdopodobnie piękny, z wielkim smakiem i delikatnością wykonali walce i mazurki Fryderyka Chopina we własnej aranżacji na dwie gitary. Dlaczego Chopin na Dniach Bobrowicza? Dlatego, że to właśnie krakowski XIX-wieczny gitarzysta Jan Nepomucen Bobrowicz jako pierwszy dokonał transkrypcji utworów Chopina na gitarę klasyczną. Na zakończenie duet w sposób absolutnie wirtuozowski wykonał słynne La Vida Breve i Danza Ritual del Fuego Manuela de Falla.

 

Następnego dnia, w poniedziałek również w słynnej Floriance – pięknej, zabytkowej sali o wyśmienitej akustyce – odbył się kolejny koncert, tym razem prezentujący muzykę Brazylii, bardzo ciekawą, chociaż mało znaną. Muzyka ta zawiera w sobie niezliczone wpływy zewnętrznych kultur, które odegrały ważną rolę w kształtowaniu tego kraju przez portugalskich kolonizatorów, sprowadzających tam niewolników z Afryki. Pianiści – Mauricy Martin i Alexandre Zamith, profesorowie fortepianu z brazylijskiego Uniwersytetu UNICAMP – zaprezentowali utwory fortepianowe artystów swego kraju. Poza utworami Heitora Villi-Lobosa mogliśmy wysłuchać kompozycji kilku mniej znanych, współczesnych kompozytorów, takich jak Edino Krieger, Oscar Lorenzo Fernandez, José Antonio de Almeida Prado czy Marco Padilha. Pianiści wspaniale się uzupełniali, grając utwory na cztery ręce. Doskonali byli również jako soliści. Dzień następny należał do pedagogów i studentów, którzy zaprezentowali swoje podejście do klasycznej muzyki brazylijskiej. Zabrzmiała m.in. muzyka Heitora Villi-Lobosa, jego Bachianas brasileiras no. 4 oraz przepiękne utwory charakterystyczne dla dzieci Prole do bebê, takie jak: Lalka z porcelany czy Karaluszek z papieru. Na zakończenia prof. Milena Kędra wykonała wraz ze swoim uczniem utwór Ronaldo Miranda na cztery ręce Variações sérias. Koncertom towarzyszyła sesja naukowa Inspiracje brazylijskie w muzyce fortepianowej.

Maria Samborska, Rolka filmu

W tym samym czasie tuż obok słynnej Florianki, w Galerii Pryzmat odbył się wernisaż wystawy malarstwa Marii Samborskiej. Wystawa wpisuje się w cykl wydarzeń Krakowskiego Tygodnia Sztuki Krakers.

 

Obserwuję tę artystkę od wielu lat i ciągle zadziwia mnie nowymi poszukiwaniami w dość ujednoliconym, dojrzałym stylu malarskim. Przyglądam się czterem obrazom, przedstawiającym Mojry. Były one greckimi boginiami życia i śmierci, znały przyszłość ludzi i bogów. Przędły i przecinały nić ludzkiego życia. Być może dlatego na czterech obrazach (a boginie były trzy?), zatytułowanych 4 sekundy, oprócz uchwycenia przesunięcia się światła na namalowanej postaci w ciągu 4 sekund artystka dodała cienki, złoty pasek – nić, czyli symbol istnienia człowieka. To, co poziome, jest ludzkie, a to, co pionowe – boskie, dlatego na przeciwległej ścianie widzimy obrazy z namalowanymi złotymi nićmi w poprzek obrazów zatytułowanych Wdechy i wydechy, które odwracają kompozycję (postaci klęczą u góry obrazów), to również symbol, który ma zachęcić do pracy nad sobą.

 

Znalazłszy w domowych zakamarkach pudło z naświetlonymi rolkami celuloidowych filmów, Maria postanowiła namalować ich portrety, co stało się bardzo ciekawym przedsięwzięciem, gdyż rolki same układały się w pierścienie, a poszczególne, odcięte, półprzeźroczyste klatki filmu przypominały pióra lub fragmenty kalki technicznej. Znaczenie tych form jest głębsze, niżby się wydawało. Jest to zapis chwili, która już nie wróci, gdyż nikt już nie używa aparatów analogowych. Piękna, mądra wystawa, z oszczędną kolorystyką. Duże formaty wespół ze złotymi miniaturami obrazują nam przebogaty świat przemyśleń Marii Samborskiej.

 

XII edycja Krakersa odbywa się w tym roku pod hasłem „Sztuka zawsze zwycięża”, co odsyła nas do działań grupy Fluxus, która pod koniec XX w. patronowała działaniom wielu dziedzin sztuki i artystom o różnych postawach. Charakterystyczne było przekraczanie wąskich specjalności, specyficzny humor oraz dystans do tradycyjnej sztuki. Sztuka w Krakowie zwycięża między innymi dzięki niewielkim, ale rozpoznawalnym miejscom – prywatnym pracowniom, wręcz pokojom w mieszkaniach, podwórkom czy strychom.

Mariola Warzusiak, Kamil Stańczak - Sowy

Krakersowych wystaw jest mnóstwo. Mało kto jest w stanie zobaczyć wszystkie w czasie tego jednego, majowego tygodnia. Drugą, na którą udało mi się dotrzeć, jest wystawa „Farba i Rdza” w galerii Aparthotelu „Lwowska 1”.

 

Dwoje artystów – malarz i rzeźbiarka – bardzo dobrze wpisujących się w temat tegorocznego tygodnia sztuki. Przepraszam, artystów jest trzech. Rzeźbiarce – Marioli Wawrzusiak towarzyszy reżyser – Rafał Małecki, autor filmu Rdza. Jest to intymny portret artystki, która wraz z wiernym psem przemierza tereny poprzemysłowe w poszukiwaniu złomu, który wykorzystuje do swojej sztuki. W procesie spawania powstają niepokojące rzeźby zwierząt, androidów i dzieci dotkniętych wojną. Mariola swą nieodpartą potrzebę tworzenia realizuje pomimo dokuczliwej choroby rąk. Swoją miłość do przyrody oraz akceptacje świata zatopiła w metalowych sowach, które zagnieździły się w hotelowym patio. Siedzą na trawniku, ale też fruwają między budynkami, wisząc na stalowych linach. Naprzeciwko dzieł Marioli staje Kamil Stańczak, malarz prezentujący swój cykl magneso-obrazów. Tu także są sowy! Największa frunie nad lasem, kierując się w stronę monotonnego trylu lub echo-odbicia. Wiemy to dzięki zaznaczonemu na obrazie czerwonemu symbolowi rozchodzącej się fali dźwiękowej. Niektóre obrazy mają magnesy wprawiające w ruch nie tylko sowy, lecz również fragmenty innych obrazów! Kamil pokazał też kilka świetnie malowanych, surrealistycznych portretów oraz cały atlas trujących grzybów – „ozdobników”! Są grzyby toczone z drewna dodane do obrazów i są pięknie malowane. Dla mnie najpiękniejsze na tej wystawie są towarzyszące portretom pejzaże, z kapitalnie malowanymi górami, gdzie szpachelka zaledwie muska farbą płótno, a aerograf tworzy mgłę. Uwielbiam też orzęsione jeziorka, wylewające się z ram dzięki zabawie z kształtem podobrazia. Wielka przygoda artystyczna!

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.