Tej sztuce można zaufać [Dziewczynka ze skrzypcami w Teatrze Baj]
Teatralne bajanie to trudna sztuka, szczególnie wtedy, gdy adresatem jest dziecko. No i co zrobić z dorosłym (rodzicem), którego oczekiwania trudno oszacować. „Dziewczynce ze skrzypcami” w Teatrze Baj można zaufać. Spektakl przeprowadza zarówno widza młodego, jak i dorosłego przez bolesne doświadczenia uniwersalne, a czyni to z piękną wrażliwością.
Przyznaję, że tylko raz w życiu zabrałam swoje dzieci na spektakl im dedykowany. Gagi, smrodki dydaktyczne i plastikowość podawane były w stężeniu wywołującym irytację na pograniczu traumy. Wymazuję z pamięci…!
Po kilkunastu latach trafiam do Teatru Baj. Opis spektaklu „Dziewczynki ze skrzypcami” w reżyserii Ewy Piotrowskiej porusza struny mojej wrażliwości i intryguje podejmowanym tematem. Tytuł przedstawienia z jednej strony brzmi zwykle, jednocześnie kryje potencjał wyjątkowości – skrzypce bowiem to przedmiot topiczny, znany od starożytności. Projekt ponadto zrodzony jest z myśli twórców Teatru Baj w Warszawie i Det Norske Teatret w Oslo, więc ciekawi mnie, jak ta kooperatywa zadziała. Dodajmy jeszcze plakatowy obraz – fale morskie po prostu wciągają mnie. Sama nie wiem, czy słyszę je tuż przed, czy za drzwiami. Wszystko to sprawia, że idę na spektakl z wyostrzonym apetytem.
I – akcja. Mały pokój, właściwie nieumeblowany. Doskonała iluzja otwartych drzwi do kolejnego pomieszczenia, w którym rysuje się majacząco może stół, może regał… W pokoju panuje szaroniebieski półmrok, w fotelu siedzi jak w osłupieniu katatonicznym Mężczyzna (Andrzej Bocian) w mało schludnym, niebieskim outficie. Jest pogrążony w jakiejś pustce. To obraz człowieka dźwigającego depresyjne brzmię. Obok niego widzimy Dziewczynkę (Adriana Paprocka). Jej młode serce pełne jest wewnętrznej siły, entuzjazmu, pozytywności. Rysuje coś w powietrzu, chce rozweselić ojca, jednak na próżno. Mężczyzna bierze skrzypce, czule je dotyka, tuli do serca, następnie odkłada. Dziewczynka patrzy tak, jakby dzieliła jakąś historię z ojcem. Nie wiadomo, skąd są skrzypce, co się wydarzyło w tej rodzinie, gdzie jest matka Dziewczynki, czemu tu tak ponuro. Widz patrzy i nie rozumie. Może nie musi. Widz czuje i to chyba wystarczy. Ojciec zasypia. Zjawia się Czarna Postać jak wielka, bezkształtna magma (Oskar Lasota), wydająca sapiące złowrogo dźwięki. Krąży nad ojcem, otacza go czarnym płaszczem i wydaje z siebie kukłowy pomiot. Dziewczynka przyjmuje ten fakt do wiadomości, próbuje oswoić sytuację. W obecności Czarnej Postaci figluje po dziecięcemu z kukłą-ojcem, próbując nawiązać z nim kontakt. Nie wytrzymuje jednak napięcia. Widz też nie. Po pół godzinie spektaklowego czasu pada pierwsze słowo – „tato…!” Druga część przedstawienia to oniryczna (?) podróż Dziewczynki w poszukiwaniu, a raczej odzyskaniu straconego ojca. Poddawana ona zostaje rozmaitym próbom strachu, niedogodności. Jej serce jest nieustraszone. Ta mała posiada też wszystkomogące skrzypce, których dźwięk ucisza huczące wody, grzmoty piorunów, radzi sobie z potworami. Nie obędzie się jednak bez ofiary…
„Dziewczynka ze skrzypcami” jest nielekką powiastką filozoficzną. Dramaturgicznego „szycia” podjęła się Ingrid Weme Nilsen, a spektakl wyreżyserowała Ewa Piotrowska. To mistrzowski zespół! Jakkolwiek prezentowany temat ma uniwersalny wymiar, podkreślić trzeba, że twórczynie w wyraźny sposób wydobyły z materii tekstu norweską, mroczną wrażliwość. Fosse to minimalista słowa. Ingrid Nilsen uszanowała ten rys z nawiązką, bowiem w całym tekście dramatu pada tylko jedno słowo – TATA. „Ubóstwo” tekstu broni się jednak doskonale. W bolesnych doświadczeniach życiowych mówienie często sprawia trudność. Wtedy dialogi przenoszą się w inne sfery bycia przy sobie. I tak „Dziewczynka ze skrzypcami” to swoisty sceniczny „picture book”, gdzie napięcie między bohaterami jest w absolutnym centrum, a inkrustacja metaforą stanowi ważny komponent opowieści. Nilsen ponadto nie indywidualizuje swoich postaci przez nadanie im imion, pozostawia to odbiorcy. Ewa Piotrowska fenomenalnie natomiast implementuje Fosse’owski idiom dramaturgicznego „tu i teraz”, gdzie przestrzeń i czas przenikają się bezkształtnie. Reżyserka stosuje rozmaite leitmotivy. Kiedy Dziewczynka rusza w drogę, by przemierzać kolejny szlak górski, morski czy leśny, zawsze zakłada wygodne buty i zarzuca na plecy skrzypce. Jest też radio, które nastawiane jest niczym Krappowska taśma… Muzyka w spektaklu (Karoline Rising Næss) nierzadko przybiera postać motywów przewodnich punktujących sceny i sytuacje. Scenografia (Edyta Rzewuska) oraz projekcje wideo (Marek Rzewuski) to kolejny majstersztyk. Prostota norweskiej surowości krzyżuje się z tajemnicą, zawiesza sceniczne bajanie między realizmem Ibsenowskim a Strindbergowską „Grą snów”. Tercet aktorski doskonale wyczuwa tę tonację. Ich sceniczny ruch z baletową płynnością rozlewa przed widzem liryczne, nasycone metaforami strumienie.
Spektakl „Dziewczynka ze skrzypcami” porusza do głębi. Na temat dziecięcej dojrzałości i mądrości, które wystawiają miłość na próbę bojową, warto rozmawiać z młodymi. Jednak trzeba być bardzo delikatnym, czułym i ostrożnym, by strefa bezpieczeństwa dziecka miała mocne i silne granice. Potrzeby jest mądry rodzic, który trzyma za rękę.
Tylko czy on zawsze jest…?
23.04.2023
Teatr BAJ „Dziewczynka ze skrzypcami”
Spektakl powstaje w ramach projektu pod nazwą „Dziecko – Dorosły – leksykon wrażliwości”, realizowanego ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego (MF EOG) 2014-2021.
Autor: Jon Fosse
Reżyseria: Ewa Piotrowska
Dramaturgia: Ingrid Weme Nilsen