Urok zapomnianych polskich miniatur [płyta RÊVERIE Anny Wróbel i Małgorzaty Marczyk]

15.05.2023
płyta RÊVERIE Anny Wróbel i Małgorzaty Marczy, DUX

Anna Wróbel znana jest z pasji, z jaką odkrywa utwory polskich kompozytorów – bardziej znanych i tych, którzy zupełnie zatarli się w zbiorowej pamięci. Jak sama pisze, zgadza się z tezą muzykologa, Józefa Reissa, głoszącą, że „polska muzyka jest najpiękniejsza”. Płyta RÊVERIE wydawnictwa DUX jest kolejnym krokiem na ścieżce jej muzycznych odkryć.

Jest to pozycja wartościowa i to z kilku powodów. Dlatego w dopełnieniu wywiadu, jaki przeprowadziłam z Anną Wróbel kilka miesięcy temu, z przyjemnością dzielę się wrażeniami po wysłuchaniu tego dopracowanego i naprawdę przyjemnego w odbiorze krążka.

 

Wydawnictwo DUX od lat sprzyja odkrywcom, pozwala wykonawcom realizować nagrania nie tylko światowych hitów, które zawsze przyciągną słuchaczy, ale też kompozycji nieznanych. Trochę w tym ryzyka, a jeszcze więcej satysfakcji, gdy okazuje się, że zaginione dzieła mają szansę powrócić do łask słuchaczy i wykonawców, są po prostu piękne i zniknęły z obiegowego repertuaru zupełnie niesłusznie. Podobnie rzecz wygląda w kwestii miniatur prezentowanych na płycie RÊVERIE. Żadnej z nich nie słyszałam wcześniej i sądzę, że dotyczy to większości melomanów. A czy chcę do nich wrócić? Tak, sądzę też, że niejeden wiolonczelista po ich wysłuchaniu zacznie szukać nut, by włączyć przynajmniej niektóre utwory do swojego repertuaru.

 

Prezentowane kompozycje posiadają pewne cechy wspólne. Większość ma charakter wirtuozowski przy jednoczesnej dużej dozie liryki. Wszystkie mają też, mniej lub bardziej słyszalne, polskie zabarwienie, melodykę z nutką nostalgii – nawet jeśli, zgodnie z dziewiętnastowieczną modą, zostały opatrzone francuskim tytułem. Fantazja na temat z opery „Legenda Bałtyku” op. 28 Feliksa Nowowiejskiego to dzieło nieukończone, które swą ostateczną formę zyskało dzięki współczesnemu opracowaniu prof. Krzysztofa Sperskiego. Oprócz lirycznego tematu słyszymy też w końcówce raźnego oberka – ponoć dziewiętnastowieczni krytycy nie byli zachwyceni wykorzystywaniem ludowych motywów i zarzucali kompozytorowi stosowanie chwytów „pod publiczkę”. Temat z wariacjami Aleksandra Wielhorskiego, zmarłego w wieku zaledwie 19 lat arystokraty, powstał prawdopodobnie dla jego brata, który był znanym i lubianym wiolonczelistą. To kompozycja subtelna, nieco melancholijna, pod koniec ożywiona wirtuozowskimi pasażami. Romans op. 9 Emanuela Kani, kompozytora i pianisty z Opolszczyzny, to utwór, w którym wyraźnie słyszalne są jego fascynacje twórczością Fryderyka Chopina, nie można mu też odmówić talentu melodycznego. Mazurek op.1 Ignacego Meyera to niezwykłe odkrycie – przez lata wydawało się, że poza jedną miniaturą fortepianową zaginął cały dorobek wybitnego wiolonczelisty, którego karierę przerwała częsta w jego czasach choroba, gruźlica. Mazurek jest bardzo mazurowy, zadzierzysty, przeplatany lirycznymi tematami, a skala trudności technicznych daje pojęcie o biegłości, jaką posiadł jego utalentowany twórca. La Desirée. Morceau de Salon op. 46 Stanisława Szczepanowskiego to utwór pogodny, w tonie salonowego walca. Był zapewne grywany przez samego kompozytora, który w pewnym okresie zarabiał na życie tłuczeniem kamieni przy drodze, ale grywał też w Paryżu na gitarze podczas imienin Mickiewicza. Rêverie du Soir op. 3 Maurycego Karasowskiego to kolejna piękna melodia, pozbawiona tym razem elementów popisowych, powstała w latach młodzieńczych wiolonczelisty, kompozytora i autora pierwszej biografii Fryderyka Chopina. Melodia op. 3 Zygmunta Noskowskiego to jedna z kompozycji na tej płycie, której twórcy przedstawiać nie trzeba. Była też utworem dość często wykonywanym przez wiolonczelistę Józefa Goebelta, z którym autor grywał w triu jako skrzypek (podobno niezbyt utalentowany, co można mu wybaczyć, biorąc pod uwagę inne jego zasługi). Romans op. 40 Władysława Żeleńskiego cechuje przepiękna melodia i harmonia oraz rozbudowana dramaturgia utworu. Jest to prawdziwy romans – słodycz z odrobiną niepokoju w doskonale wyważonych proporcjach. Kolejnym utworem jest Elegia op. 40 Haliny Krzyżanowskiej, jedynej kobiety w gronie prezentowanych na płycie kompozytorów. Urodzona i całe życie mieszkająca we Francji w duszy była całkowicie oddana swej nieznanej ojczyźnie. Jej styl charakteryzują piękne melodie, wyrafinowane kontrapunkty i ciekawe harmonie – to najbardziej współcześnie brzmiąca pozycja w tym albumie. Zachwycona twórczością kompozytorki Anna Wróbel poświęciła jej – wraz z innymi muzykami – osobną płytę. Album RÊVERIE wieńczy wspaniały, bardzo polski w charakterze Mazurek koncertowy op. 47 Władysława Aloiza. Wirtuoz wiolonczeli z pochodzenia był właściwie Czechem, ale ponieważ posługiwał się polsko brzmiącym nazwiskiem i koncertował często w Warszawie, gdzie był zawsze entuzjastycznie witany, zasłużył na zaproszenie do grona kompozytorów polskich.

Wymienione powyżej utwory ukazują swój urok w pełni dzięki nieco staromodnej stylistyce gry Anny Wróbel. Ciepła barwa wiolonczeli, miejscami wylewna wibracja, śmiałe glissanda i swobodne operowanie czasem w obrębie motywu i frazy – te ostatnie również w wykonaniu pianistki Małgorzaty Marczyk – to wymarzone atrybuty interpretacji tych dzieł. Artystki kreują klimat dziewiętnastowiecznego salonu. Tutaj najbardziej zasadne wydaje się oddanie głosu Annie Wróbel, która sama pisze tak: „Mam też nadzieję, że dobrany repertuar pozwoli Państwu przenieść się w czasie i przy odtwarzaniu tej płyty będą Państwo mogli sobie wyobrazić, że siedzą na sofie w stylu biedermeier, piją kawę z pięknych porcelanowych filiżanek, paloną w palarni przy ulicy Senatorskiej, za oknem widać ulice, po których pędzą dorożki, panie w długich sukniach i ozdobnych kapeluszach, panowie zaś we frakach i cylindrach, a o zmierzchu latarnicy zapalają gazowe latarnie. W tle słychać muzykę, najpiękniejszą, bo polską i wiolonczelową!”. Postulat ten w moim przypadku został spełniony, muzyka płynie przyjemnie, melodie wpadają błyskawicznie w ucho, a elementy wirtuozowskie, choć zauważalne, nie przytłaczają całości interpretacji. Nieco „przykurzona” barwa fortepianu też gra istotną rolę. Jest to w moim odczuciu płyta niemal relaksacyjna.

 

Muszę na koniec jeszcze wspomnieć o urokliwym opisie popełnionym przez Annę Wróbel i zamieszczonym w dołączonej do płyty książeczce. Stanowi on istotną część tego wydawnictwa, bez której obcowanie z muzyką, choć również może być przyjemne, będzie jednak niepełne. Jest to próbka pióra artystki, która skończyła studia muzykologiczne i jest autorką pierwszej w Polsce monografii poświęconej polskim wiolonczelistom XIX wieku: „Cudowny to instrument wiolonczella!”. Zawarte w książeczce płytowej pełne humoru krótkie anegdotki o każdym z twórców sprawiają, że przykurzone postacie stają przed słuchaczem jak żywe.

 

Z czystym sumieniem polecam więc płytę miłośnikom wiolonczeli, którzy nade wszystko cenią jej walor liryczny. A także wszystkim, którzy są zmęczeni pędem współczesnego świata i marzą o przeniesieniu się choć na chwilę do innej epoki. Którzy nie chcą analizować skomplikowanych struktur rytmicznych i harmonicznych, doszukiwać się sensu w atonalnych melodiach awangardowej muzyki współczesnej, a jednocześnie czują lekki przesyt „znanym i lubianym” repertuarem romantycznym, stale obecnym w salach koncertowych. Być może w przyszłości doczekamy kolejnych odkryć zaginionych dzieł – znając pasję poszukiwawczą Anny Wróbel, czekam już na następny album.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.