Zmysłowość i metafizyka [płyta Muzyka Kobiet XXI wieku]
Kiedy mówimy „kompozytor”, podświadomie myślimy – mężczyzna. Ten stereotyp pokutował przez wieki i w sumie trwa do dziś, choć powoli słabnie. Kobiety próbujące komponować dzieła muzyczne były uważane za gorsze, mniej zdolne, a ich kompozycje często w ogóle nie były wykonywane. Na szczęście te czasy odchodzą już w niepamięć i coraz więcej pań nie tylko studiuje kompozycję, lecz także odważnie prezentuje swoje utwory szerszej publiczności.
Płyta, którą prezentujemy, jest właśnie taką prezentacją zdolności kompozytorskich trzech pań żyjących współcześnie, które zadedykowały ją wszystkim kobietom, których twórczość została zapomniana lub całkowicie niepoznana. Jest to o tyle ważne, że przecież utwór muzyczny w swojej kompozycji pozbawiony jest płci. Muzyka jest zmysłowa, na wskroś metafizyczna i jako taka powinna być odbierana i tworzona, bez podziałów.
Od razu powiem, że jest to płyta fascynująca. Utwory, utrzymane w formie bardzo kameralnej, bo przeznaczone do wykonania przez kwartet smyczkowy, są dokładnie przemyślane co do aranżacji i brzmienia poszczególnych instrumentów. A znajdujemy tutaj aż cztery takie dzieła.
Płytę otwiera kompozycja Anny Ignatowicz-Glińskiej „Praeter”. Muzyka ta powstała do multimedialnego spektaklu w 2012 r., ale funkcjonuje także jako utwór autonomiczny. Łacińskie „praeter” oznacza „oprócz”. Daje nam więc to pewien program. Dowolność konotacji jest tutaj jak najbardziej dopuszczalna. „Pra” – czyli przed i „eter” – czyli powietrze ukazuje nam obraz powiązany z przyrodą, żywiołem, naturą, także ludzką. Świetnie brzmi tutaj kwartet, szczególnie w drugiej części utworu, która mnie od razu skojarzyła się z „Trenem Ofiarom Hiroszimy” – Krzysztofa Pendereckiego.
Drugi utwór to kompozycja Weroniki Ratusińskiej-Zamuszko „Agnus Dei”. To bardzo ciekawe nawiązanie do formy liturgicznej poprzedzającej w Kościele katolickim moment udzielania komunii świętej. Kompozytorka przewidziała ten utwór na głos biały, żeński i męski z towarzyszeniem kwartetu. Znajdujemy tu nawiązanie do melodii ludowej z Podlasia, która nadaje całemu utworowi bardzo naturalną formę. Głos podparty instrumentami brzmi jak błagalne wołanie do Boga o zmiłowanie. Bardzo ciekawie mogłaby wybrzmieć ta pieśń podczas sprawowania liturgii.
Kolejny utwór też jest autorstwa Weroniki Ratusińskiej-Zamuszko. II kwartet smyczkowy nosi podtytuł „Ostatnie chwile”. Inspiracją były wiersze więźniarek obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. To kompozycja niezwykle przejmująca. Warstwa muzyczna od razu sugeruje lament. Jakby zapowiada nieuchronną tragedię. Mocno dysonujące motywy działają bardzo sugestywnie na zmysły słuchacza. Dzieło jest podzielone na trzy części, nazwane tu chwilami – jakby chwilami z obozowego życia: I – „Chwila buntu” – słyszymy to w każdej nucie. Niezgodę na sytuację, próbę buntu, wreszcie bezsilność. II – „Chwila pożegnania” – melodia pełna smutku, rezygnacji prowadzącej do ostatniej chwili. III – „Pacierz obozowy”. Modlitwa kogoś, kto utracił resztki nadziei, kto wie, że zostaje mu już tylko pacierz i powierzenie się Bogu.
Nie ukrywam, że słuchałem tego utworu z wielkimi emocjami, mając w pamięci ciotkę mojej mamy, która wprawdzie przeżyła wojnę, jednak jej wspomnienia z obozu były dokumentacją właśnie takich chwil, o których mówi prezentowany na płycie utwór.
Ostatnia kompozycja, dzieło Justyny Kowalskiej-Lasoń, nosi tytuł „A Light exists in Spring”. Tytuł został zaczerpnięty z wiersza Emily Dickinson, żyjącej w XIX-wiecznej Anglii. Stała się ona sławna dzięki swojej poezji długo po śmierci, bo dopiero w 1950 r. pojawił się tom jej poezji pokazujący, jak nieprzeciętną była poetką, co nie mieściło się w głowie mężczyzn za jej życia.
Bardzo ciekawie wykorzystane jest tu instrumentarium kwartetu. Spokojne glissanda smyczków przywołują jakby sielankowy oddech tytułowej wiosny. Pełny spokoju i rozkojarzenia. Jednak po chwili zmienia się w wiosenną burzę, pełną niespodziewanych, jękliwych dźwięków instrumentów. Za chwilę powraca znów do pełnego spokoju wyciszenia.
Album „Muzyka Kobiet XXI wieku” jest nagraniem niewątpliwie bardzo istotnym na polskim i światowym rynku fonograficznym. Rozpoczynając od idei, która towarzyszyła powstaniu tego krążka, na jego zaletach muzycznych skończywszy. We mnie muzyka współczesna budzi swoisty lęk przed niezrozumieniem, jednak ta płyta w swojej wielobarwności fraz i form muzycznych silnie do mnie przemawia Życzę wielu wzruszeń, które również mnie towarzyszyły podczas jej słuchania.