Kojąca nieprzewidywalność [płyta Klaudiusza Barana „Accordion Concertos” wyd. Chopin Universtity Press]

19.05.2023
płyta Klaudiusza Barana „Accordion Concertos” wyd. Chopin Universtity Press

Klaudiusz Baran i Chopin University Chamber Orchestra pod batutą Michała Klauzy nagrali trzy współczesne koncerty akordeonowe. Mikołaj Majkusiak, Andrzej Karałow i Marta Ptaszyńska to troje kompozytorów, których utwory znalazły się na tej, niezwykle ciekawej, płycie wydanej w 2022 roku nakładem Chopin University Press.

Klaudiusza Barana miłośnikom akordeonu przedstawiać nie trzeba. To nie tylko wybitny, wszechstronny muzyk i wirtuoz tego instrumentu, adresat licznych dedykacji utworów współczesnych kompozytorów, ale też jeden z tych artystów, dzięki którym akordeon na stałe zagościł w polskich salach koncertowych. Pamiętam, że jeszcze w moich czasach studenckich dziwiłam się, a jednocześnie zachwycałam możliwościami akordeonu, rozkwit rodzimej szkoły akordeonowej był wtedy kwestią przyszłości. Dziś można powiedzieć, że osiągnął on poziom spektakularny. Mamy wielu świetnych akordeonistów, a instrument ten nareszcie przestał kojarzyć się jedynie z wiejskim weselem. Akordeoniści śmiało zaglądają też na inne podwórka – jazzu, popu czy bluesa, o takich oczywistościach jak tango nie wspominając.

 

Jeśli ktoś akordeonu nie zna, nie słucha – i tak powinien solistę niniejszej płyty znać. Tak się składa, że prócz obecności na wielu estradach, nagraniu astronomicznej liczby około 90 płyt w różnych składach zajmuje też gabinet rektora na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Podczas tworzenia płyty spotkali się więc studenci i absolwenci tworzący orkiestrę oraz zasłużony absolwent klasy dyrygentury, dziś szef Orkiestry Polskiego Radia i rektor warszawskiej uczelni.

 

Po tym wstępie mogę zająć się już opisem wrażeń, które towarzyszyły mi w obcowaniu z nowymi polskimi koncertami akordeonowymi. Przyznam, że do tej pory znałam twórczość akordeonową jedynie Mikołaja Majkusiaka, a sama grałam bodaj 15 lat temu jego świetne, energetyzujące, młodzieńcze „Hard-rock trio”. Wtedy już zaliczyłam go do grona moich ulubionych kompozytorów, podziwiałam jego swobodę w operowaniu skomplikowanymi rytmami i metrum, łatwość budowania pomostów między różnymi stylami muzycznymi i wyżej wspomnianą energię. Karałowa i Ptaszyńskiej nie kojarzyłam z akordeonem, tym bardziej byłam ciekawa ich koncertów.

Jak dowiedziałam się, nie obyło się bez konsultacji z Klaudiuszem Baranem, któremu skądinąd wszystkie trzy koncerty zostały dedykowane. O ile oczywiste jest, że Majkusiak, sam będący wirtuozem akordeonu, doskonale zna możliwości techniczne instrumentu, o tyle pozostałych dwoje kompozytorów już nie. Nawet akordeonowy laik, jak ja, słyszy, że żaden z koncertów łatwy nie jest, każdy jest natomiast wykonalny, co nie zawsze jest normą w najnowszym repertuarze.

 

Swoim zwyczajem zaczęłam od słuchania płyty, później dopiero zapoznając się z treścią omówienia z książeczki płytowej. Po lekturze przesłuchałam nagrania ponownie. Taki tryb polecam każdemu melomanowi. Po co z góry nastawiać się na konkretne wrażenia. Z drugiej strony – warto jednak poznać sugestie, by czasem nieco się zdziwić, a później stwierdzić, że coś w tym jest. W szczególności dotyczy to pierwszego utworu, „Chamber Concerto” na akordeon i orkiestrę smyczkową Mikołaja Majkusiaka. Moje odczucia, ale też wiem, że solisty, a nawet samego kompozytora, były nieco odmienne, niż sugeruje to autor wyrafinowanego, poetyckiego opisu. Odnalazł on w tym utworze inną warstwę znaczeniową i… zyskał aprobatę wyżej wymienionych. By nie psuć nikomu zabawy, zdradzę więc tylko, że koncert ma pięć części o zróżnicowanym charakterze, jego język nie jest może tonalny, ale łatwo przyswajalny dla średnio zaawansowanego melomana, a całość – jak to u Majkusiaka – wibruje energią. W szybkich częściach pojawia się tak charakterystyczna dla niego jednostajna motoryka, obecna gdzieś w tle kolejnych przetworzeń tematów. Ciekawe jest sięgnięcie po daleką parafrazę barokowego concerto grosso, w którym partie solowych instrumentów (tu dwoje skrzypiec i altówka) przeplatają się z fragmentami granymi przez całą orkiestrę. Nie brakuje też efektownej solowej kadencji, lirycznych wolnych części, niemal stojących w bezruchu – tu kompozytor ukazuje swoje drugie, zadumane oblicze.

Po wysłuchaniu tego koncertu sugerowałabym zrobienie dłuższej przerwy. Ewentualnie zamianę kolejności i zostawienie pierwszego z koncertów na koniec. Dlaczego? „Dunes” na akordeon, smyczki i perkusję Andrzeja Karałowa to jednoczęściowy, dwudziestominutowy utwór, który wymaga znacznie większego skupienia. Operuje trudniejszym w odbiorze językiem. Kompozytor maluje tu świat brzmień na pograniczu realności, szeptów, szmerów, urywanych motywów, atonalnych melodii. Muzyka jest miejscami niepokojąca, ale przy bliższym poznaniu także wciągająca. Uwagę zwraca idealne połączenie partii solowej i orkiestry, dopełniają się wzajemnie, żadna bez drugiej nie istnieje.

 

Płytę wieńczy dwuczęściowa „Magiczna Podróż. Koncert na akordeon i orkiestrę” Marty Ptaszyńskiej. Nie jest to, co mógłby sugerować tytuł, muzyka programowa. Podróż ujęta w dwóch częściach odbywa się w ramach emocji, nastrojów sugerowanych dźwiękami w przebiegu utworu. Sprzyja temu założeniu rozbudowany skład instrumentalny z rozbudowaną perkusją, wybijającą się harfą i nasyconym brzmieniem smyczków. W kompozycji tej trudno mówić o jakichś wiodących tematach, motywach, to raczej kolaż brzmień, kolorowych plam dźwiękowych, dialog wirtuozowskich figuracji akordeonu z orkiestrowym tłem o zmieniających się co chwilę strukturach rytmicznych i fakturze.

Materiał zarejestrowany na płycie nie jest łatwy, to nie symfonie Haydna ani pieśni Moniuszki. A jednak przykuwa uwagę, koi wręcz zmysły nieprzewidywalnością tego, co za chwilę nastąpi. Dzieła są świeże, powstały między 2018 a 2021 rokiem i choć wszystkie miały już swoje wykonania estradowe – szczególnie pierwszy z koncertów Klaudiusz Baran grywał wielokrotnie – po prostu nie są jeszcze osłuchane. Trudno też zanucić sobie motywy, usłyszeć za pierwszym, a nawet trzecim razem wszystko, co dzieje się w partyturach. Pozostaje tylko zanurzyć się w brzmieniach i pozwolić im się prowadzić. Doskonale sprostała roli „przewodników” orkiestra złożona z najlepszych studentów i świeżo upieczonych absolwentów warszawskiej uczelni. Ton zespołu jest spójny, szlachetny, solowe partie wybijają się solistycznym, charakternym sznytem. Co ciekawe, orkiestra pracuje w trybie projektowym, nie ma stałego składu, tym bardziej podziwiać należy jej zgranie – duża tu zapewne zasługa dyrygenta, Michała Klauzy. Ale i młodych instrumentalistów, którzy – w kameralnym składzie, nieprzytłumieni sekcją dętą – dają popis jakości brzmienia.

 

Na koniec wspomnę jeszcze o czysto zmysłowej przyjemności, na którą można zasłużyć, biorąc do ręki fizyczny egzemplarz płyty. Jej oprawa urzeka matowym, miękkim wykończeniem z odrobiną białego lakieru, jest do bólu prosta, czarna, ale spójna z charakterem muzyki i elegancją pięknego przecież instrumentu, jakim jest akordeon. Książeczka, oprócz rekomendowanego już wcześniej bogatego opisu repertuaru, zawiera również biogramy artystów, a nawet pełny skład zespołu, co nie jest rutynową praktyką na orkiestrowych płytach. Jedyne, co powoli zaczyna budzić moją niechęć i tu wyraźnie zaznaczam, że wspominam o tym „przy okazji”, bo dotyczy to już praktycznie wszystkich wydawnictw, to… uparte posługiwanie się angielskimi nazwami (tytuł płyty, nazwa orkiestry). Teoretycznie rozumiem, że płyty przeznaczone są na podbój światowych rynków, że na warszawskiej uczelni studiuje mnóstwo cudzoziemców, że polskich płyt mogą słuchać za pośrednictwem internetu ludzie z całego świata i to angielski jest językiem uniwersalnym. Ale po cichu marzą mi się osobne edycje na nasz rynek, szczególnie jeśli repertuar i wykonawcy są z Polski. Ot, takie naiwne rozmyślania wielbicielki nie tylko polskiej muzyki, ale i języka.

 

Wydawnictwo polecam z czystym sumieniem miłośnikom akordeonu i tym, którzy dopiero go odkrywają. Wielbicielom talentu Klaudiusza Barana, którego można podziwiać w rozmaitym repertuarze na estradach całej Polski co najmniej kilka razy w miesiącu – nie wspominając o zasobach platform streamingowych i sklepów z płytami. I wszystkim, którzy nie boją się sięgnąć po repertuar współczesny. W przypadku akordeonu jest on znacznie ciekawszy niż nawet bardzo udane transkrypcje dzieł dawnych mistrzów, wykorzystuje możliwości instrumentu do granic i poszerza pole dźwiękowej wyobraźni słuchaczy. Warto się odważyć.
 

Chcesz kupić tę płytę? Wydawnictwo Chopin University Press prowadzi księgarnię stacjonarną w budynku UMFC w Warszawie przy ulicy Okólnik 2 oraz sprzedaż internetową

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.