Paweł Przytocki : Muzyka musi zachwycać
O tym, jakich nowości możemy się spodziewać w nadchodzącym sezonie muzycznym, opowiada Paweł Przytocki, Dyrektor Artystyczny Filharmonii Łódzkiej.
Bartosz Buczyński: Co wpłynęło na wybór repertuaru na nadchodzący sezon w Filharmonii Łódzkiej?
Paweł Przytocki: Jeśli chodzi o dobór repertuaru, to właściwie możemy wskazać tutaj na takie trzy kierunki, które w pewien sposób określiły naszą artystyczną propozycję skierowaną do melomanów. Pierwszy z nich to 100. rocznica urodzin Andrzeja Markowskiego, który w latach 1982–1986 był dyrektorem artystycznym Filharmonii Łódzkiej. We wrześniu 1984 roku Maestro Markowski poprowadził polskie prawykonanie III Symfonii Witolda Lutosławskiego. W pewien sposób wracam do tamtych wydarzeń sprzed 40 lat, przypominając postać Andrzeja Markowskiego i jego dokonania, jak również to znaczące osiągnięcie, którym było właśnie polskie prawykonanie Symfonii Lutosławskiego. To jest ten pierwszy akcent, który pojawi się na otwarciu sezonu 13 września. Zostanie on dopełniony muzyką Karola Szymanowskiego. Nawiasem mówiąc, panowie – Szymanowski oraz Lutosławski – spotkali się ze sobą jedyny raz w Rydze w roku 1935. Przy okazji naszego koncertu to spotkanie nastąpi ponownie, lecz dokona się to przede wszystkim w wymiarze muzycznym. Drugi punkt istotny dla naszego programu to 200. rocznica urodzin Antona Brucknera. Muzyka symfoniczna Brucknera gościła do tej pory w Filharmonii w Łodzi dosyć często. Jesienią tego roku zaplanowaliśmy wykonanie III Symfonii w wersji z 1889 roku, a w grudniu wykonamy Te Deum Antona Brucknera. Trzeci ważny kierunek tego sezonu to z kolei 150. rocznica urodzin Maurice’a Ravela, która wypada w roku 2025. W związku z tym już w listopadzie wykonamy Daphnis et Chloé. Pojawią się też oba Koncerty fortepianowe oraz słynne Boléro. Będzie to również okazja do szerszego pokazania muzyki francuskiej…
Jaką muzykę znad Sekwany będziemy mogli zatem usłyszeć?
Muzyka francuska w naszym kraju niezbyt często występuje na afiszach polskich filharmonii. W Filharmonii Łódzkiej w tym sezonie oprócz kompozycji Maurice’a Ravela zabrzmi muzyka Francisa Poulenca, Claude’a Debussy’ego, wykonamy utwory Camille’a Saint-Saënsa, Alberta Roussela oraz dwukrotnie Hectora Berlioza – i to zarówno za sprawą Symfonii fantastycznej, która pojawi się na Festiwalu im. Ludwika van Beethovena w Warszawie w 2025 roku, jak i Potępienia Fausta, które zaplanowałem na koniec sezonu. Niezależnie od tych najważniejszych punktów programu repertuarowego pragniemy podkreślić 110. rocznicę powstania Filharmonii Łódzkiej, a właściwie Łódzkiej Orkiestry Symfonicznej, która później przekształciła się właśnie w Filharmonię. Koncert poświęcony temu wydarzeniu jest zaplanowany na 14 lutego 2025 roku.
W jaki sposób zostanie uhonorowana taka wyjątkowa rocznica?
Z tej okazji został zamówiony utwór u Zygmunta Krauzego, nawiązujący zarówno do tej okrągłej rocznicy, jak i do twórczości Władysława Strzemińskiego, wybitnego polskiego malarza związanego z Łodzią. Pamiętamy o tym, że Filharmonia nosi imię Artura Rubinsteina, i ten fakt również został podkreślony w planowaniu programu tego wieczoru. Solistą w tym jubileuszowym koncercie będzie jeden z najwybitniejszych polskich pianistów – Piotr Paleczny, który wykona Koncert fortepianowy d-moll Mozarta KV 466.
Zgodnie z planami Filharmonii nowy sezon miał zostać zainaugurowany dwoma koncertami…
Pierwszy koncert odbędzie się o godzinie 19:00, natomiast drugi musiał zostać przeniesiony na inny termin ze względu na chorobę artysty. Koncerty Wojtka Urbańskiego zaplanowaliśmy na listopad i grudzień. Jest to zupełnie nowa inicjatywa. Nawiązuje ona do tego, co się dokonuje we współczesnym świecie. Zetknąwszy się z elektroniczną twórczością Wojtka Urbańskiego, przyszło mi do głowy, aby na gruncie muzyki granej w Filharmonii stworzyć coś w rodzaju „rekompozycji”. Przed laty taki pomysł zrealizował Andrzej Bauer z Leszkiem Możdżerem i muzykiem wywodzącym się z nurtu DJ – m.bunio.s w projekcie Lutosphere. Był to wspaniały pomysł, ponieważ cały wieczór opierał się na materiale zaczerpniętym z twórczości Witolda Lutosławskiego. W niesłychanie wyrafinowany sposób przetworzono jego utwory, używając zarówno środków tradycyjnych, jak i elektroniki.
Dzięki Wojtkowi Urbaniakowi sztuczna inteligencja „wybrzmi” w Filharmonii Łódzkiej. Jaka będzie jej rola w koncercie?
Sztuczna inteligencja – jakby to powiedzieć – nie będzie komponentem dominującym w całym koncercie. Chciałbym, aby akt twórczy pozostawał jednak pewnego rodzaju pierwotnym impulsem. Najlepiej o wszystkim opowiedziałby sam autor, zaś z mojej strony całość jawi się niezwykle intrygująco. Na pewno będzie próbą otwarcia czegoś nowego – zarówno pod względem estetycznym, jak i socjologicznym. Umówmy się, publiczności Filharmonii nieuchronnie przybywa lat i wydaje mi się, że wyjście do młodszego pokolenia poprzez taką formę jest konieczne, ale niekoniecznie musi to być droga na skróty. Ta droga będzie z pewnością bardzo oryginalna i inspirująca.
Czy są jakieś wyjątkowe osoby zaproszone do współpracy w nadchodzącym sezonie?
W każdym sezonie staram się zaprosić nowe postaci do współpracy. Oczywiście kontynuujemy stworzoną w zeszłym roku serię z udziałem pianistów pod szyldem Steinway Prizewinner. Cykl ten odbywa się nie tylko w Łodzi, ale również w różnych salach w Europie – my jesteśmy cząstką tego wielkiego europejskiego projektu. Dotyczy ona laureatów ostatnich konkursów pianistycznych odbywających się na całym świecie. W ramach serii pojawią się takie nazwiska, jak Kevin Chen, który jest zwycięzcą ostatniego konkursu Artura Rubinsteina w Tel Awiwie, czy Anna Geniushene, która zdobyła II nagrodę w niezwykle prestiżowym konkursie im. Vana Cliburna w Stanach Zjednoczonych. Czekamy również na zwycięzcę konkursu pianistycznego w Leeds – zwycięzca wystąpi u nas na wiosnę 2025 roku. Oprócz wspomnianych chciałbym również zaznaczyć powrót wybitnych pianistów: Sergeia Babayana oraz wcześniej wymienionego Piotra Palecznego.
Czy są zaplanowane jakieś specjalne wydarzenia lub koncerty tematyczne, które wyróżnią ten sezon spośród pozostałych? Czy pojawią się wydarzenia towarzyszące?
Na pewno jednym z takich specjalnych wydarzeń jest nagranie kolejnej płyty z udziałem Łódzkiej Filharmonii. Chór pod kierunkiem chórmistrza Artura Kozy rozwija się niezwykle dynamicznie pod względem artystycznym. Promocja nowo nagranego albumu odbędzie się w styczniu 2025 roku. Płyta jest ważna, ponieważ pokazuje aktualny stan artystyczny zespołu, kierunek rozwoju. To również bieżąca wizytówka zespołu. Jednocześnie każde nagranie płytowe jest momentem, który uczy nas pokory wobec muzyki i przywraca stan „większego skupienia”. Mówiąc krótko – ustawia nas „do pionu”.
Pana okiem (lub uchem) – który z nadchodzących koncertów jest Panu najbliższy i dlaczego?
Powiem bardzo jednoznacznie – każdy koncert, każdy sezon jest dla mnie ważny. Tworzenie sezonu to zupełnie abstrakcyjne pojęcie, nieporównywalne z żadnym innym i nie sposób do końca wyjaśnić, na czym polega odrębność tego zjawiska. Angażuję się we wszystko – nie ma tym samym koncertów bardziej wybitnych i mniej wybitnych. Nie mogę tworzyć gradacji czy z góry zakładać, że coś będzie bardziej lub mniej ważne. Oczywiście każdy z koncertów jest inny… Inaczej odbiera go publiczność, inaczej orkiestra, inaczej dyrygent, a jeszcze inaczej osoby, które o danym koncercie piszą lub usiłują pisać. Wszystkie koncerty stanowią o wadze danego sezonu jako całości i dlatego wszystkie koncerty są ważne.
A czy w takim razie dałoby się podsumować nadchodzący sezon jakimś jednym zdaniem lub słowem?
Trudno to wszystko pomieścić w jednym zdaniu. (…) Każdy sezon ma swoje przesłanie. Ten nadchodzący z jednej strony rozpoczyna się od Lutosławskiego, któremu na Zachodzie przypisywano miano twórcy pokazującego w swoich utworach bunt jednostki przeciwko systemowi, chociaż sam Lutosławski wielokrotnie temu zaprzeczał (…). Z drugiej zaś strony kończymy Potępieniem Fausta Berlioza – temat odwiecznie intrygujący i nurtujący, noszący w sobie pewien rodzaj tajemnicy. Jest to próba refleksyjnego spojrzenia na muzykę i świat. Krótko mówiąc o nadchodzącym sezonie, można by podsumować: muzyka musi zachwycać, pamiętając przy tym o Gombrowiczu – „Naiwnością jest sądzić, że zachwyt nad arcydziełem jest spontaniczny. Podziw w dużej mierze nie rodzi się w ludziach, ale między ludźmi, tak jakbyśmy się nawzajem do podziwiania zmuszali (choć nikt nie jest »osobiście« zachwycony)”. (Dziennik, 1956, XX)
Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić wszystkich do śledzenia najnowszego repertuaru Filharmonii Łódzkiej. Dziękuję za rozmowę!