Ostatnie dni konkursu | 21. Przegląd Sztuki SURVIVAL
Fundacja Art Transparent zaprasza do wysyłania propozycji realizacji artystycznych na 21. edycję Przeglądu Sztuki SURVIVAL, którego realizacja zaplanowana jest od 23 do 27 czerwca 2023 i odbędzie się w przestrzeni dawnej Zajezdni Popowice. ERZAC to hasło przewodnie, do którego powinny odwoływać się składane proponowane zgłoszenia.
Każdego roku Przegląd Sztuki SURVIVAL odwiedza 8–14 tysięcy widzów. Przez dwadzieścia lat zrealizowano ponad 900 realizacji artystycznych najciekawszych artystów wizualnych z Polski i zagranicy.
Jeszcze tylko kilka dni pozostało na wysłanie propozycji realizacji artystycznych na 21. edycję Przeglądu Sztuki SURVIVAL. Do udziału w Przeglądzie zgłosić może się każda osoba. Organizatorzy proszą, by przesyłając propozycję, mieć na uwadze charakter dostępnych przestrzeni. Przewidywane jest także wykonanie realizacji na zewnątrz budynków.
Artyści i artystki mają czas na składanie propozycji do 28 lutego 2023 roku, wypełniając formularz wraz z niezbędnymi załącznikami. Po tym terminie kuratorzy Przeglądu Sztuki SURVIVAL wybiorą projekty, które zostaną zrealizowane w zaproponowanej przestrzeni. Więcej szczegółów: https://www.survival.art.pl/pl/survival-21/.
***
21. Przegląd Sztuki SURVIVAL | ERZAC
23-27.06.2023
Zajezdnia Popowice
ul. Legnicka 65A, 54-204 Wrocław
Kuratorzy: Michał Bieniek, Anna Kołodziejczyk, Małgorzata Miśniakiewicz, Ewa Pluta, Daniel Brożek
Organizator: Fundacja Art Transparent / www.arttransparent.org
Przegląd jest współfinansowany ze środków Gminy Wrocław / www.wroclaw.pl
Opis kuratorski:
Słowo erzac (od niemieckiego ersatz – zastąpić) weszło do powszechnego użycia w trakcie pierwszej wojny światowej. Początkowo w Niemczech, ale z czasem zaczęto go używać w większości państw zaangażowanych w ten konflikt. Erzac to namiastka jakiejś rzeczy lub czynności. Podróbka czegoś, co jest konieczne do życia lub bardzo pożądane. Coś zastępczego, zwykle gorszej jakości, ale mającego cechy wspólne z oryginałem, np. słodki smak lub podobne działanie. Erzac to jeden z symboli czasów wojen i kryzysów. Erzacem było dosłownie wszystko: produkty spożywcze, ubrania, benzyna, materiały budowlane. Za erzac uważano także pracę kobiet, które zastąpiły mężczyzn powołanych na front, m.in. w fabrykach zbrojeniowych, górnictwie i w komunikacji miejskiej. Niemiecka armia miała nawet „Ersatz-Division” – oddział słabiej wyszkolonych poborowych, który ruszał na front, gdy inni żołnierze, lepiej przygotowani do walki, dostawali rozkaz odpoczynku. Walczący w „Ersatz-Division” byli dużo bardziej narażeni na stres i śmierć w okopach niż ci, których zastępowali, o czym doskonale wiedzieli ich dowódcy. Erzac miał ogromne znaczenie w podtrzymywaniu spokojnych nastrojów społecznych i umiejętnie go wykorzystywano. Można było wypuścić napój podobny do kawy czy pepsi albo stworzyć podróbkę wolnych mediów. Lata doświadczeń, szczególnie rządów totalitarnych i autorytarnych, pokazały, że erzacem wciąż można skutecznie „zamydlić oczy” na małą, personalną skalę, ale również na wielką, która dotyczy całych grup społecznych czy narodów.
Ersatz. Ale jeśli nie germańsko-militarny, efektywny, ograniczony czasem i wymogami chwilowego braku, tylko udomowiony erzac, codzienny towarzysz, z wymuszonej kreatywności i lekkiego przymknięcia oka. Wiecznie aspirujący, świadomy istnienia jakiegoś lepszego – przynajmniej jakościowo – świata. W końcu samym swoim istnieniem go powołujący, bo czym by on, ten oryginał, był bez swojej podlejszej podróbki, bez tego, mniej lub bardziej wiernie, udającego zamiennika. Wieczny erzac, podtrzymujący na swych wątłych etykietach porządek świata splecionego z aspiracji i niedoboru. Imitacja jest podobno najwyższą formą podziwu, a to, jak bardzo jest niezdarna, zdaje się wyznaczać relacje zależności i hierarchie, zarówno międzyludzkie, jak i geopolityczne.
Potransformacyjna Polska, a być może i cały domyślny region, budowana była w oparciu o terapię szokową, zalew podróbek i wiarę w to, że nie przemieszczając się zanadto, można się znaleźć po zachodniej, a nie wschodniej stronie. Niektóre z interpretacji transformacji ustrojowych w Europie podnoszą, że ich zasadą było nieco nieudolne mimesis, w którym Europa Wschodnia podjęła się imitowania Zachodu. Pytanie o to, czy imitacja stała się naturą, czy jednak oczywistą podróbą, wiąże się z momentem, w którym wartość oryginału poddawana jest ponownej ocenie wobec wojny i kryzysu demokracji. Czy możliwe jest, że swojski erzac ujawni się jako dobro samo w sobie? Czy imitacja może wyrwać się na niezależność?
Erzac zawsze był i wciąż jest manifestacją klasowych podziałów – jedną z najbardziej namacalnych. Przejście od „podróby” do oryginału jest jednym z najwyraźniejszych symboli ekonomicznego awansu. Grupy uprzywilejowane ekonomicznie nie muszą sięgać po imitacje – nie tylko w kontekście dóbr materialnych. Z drugiej strony to właśnie ekonomicznie uprzywilejowane grupy, angażując ogromne środki finansowe, tworzą największe podróbki naszych czasów – erzace miast powstające w kilka miesięcy, wysp czy wydarzeń sportowych, mających generować autentyczne emocje mimo opłaconych kibiców, przekupionych sędziów czy rugowania z trybun członków społeczności LGBTQ+. Także te grupy, nierzadko wspierane przez oficjalną politykę rządów lub monarchów, dorabiają się fortun na masowej produkcji erzaców. Słabo albo wcale opłacani pracownicy i pracowniczki, bez odpowiedniego przygotowania do wykonywanych czynności i humanitarnego zabezpieczenia warunków pracy, stanowią dziś największą na świecie „Ersatz-Division” – każdego dnia narażoną na utratę zdrowia lub śmierć w fabrykach czy na budowach.
Mówiąc o erzacu, równocześnie przywołuje się jakiś oryginał, bardziej „prawdziwy” punkt odniesienia. Ten jedyny słuszny. Według niektórych ateizm, bezdzietność, poszukiwanie duchowości, funkcjonowanie w wirtualnej rzeczywistości mogą być tylko erzacem wyłącznie akceptowalnego, ich zdaniem, „autentycznego” życia. Tak rozumiany erzac jest tą złą ścieżką, którą wybieramy omamieni jej blichtrem, nie wiedząc, co dla nas prawdziwie najlepsze. Prawo do głoszenia jaki model życia jest pełnowartościowy, a jaki jego namiastką, jest miejscem spotkania władzy politycznej i społecznej, w której indywidualne wybory konfrontowane są z domyślnym modelem funkcjonowania wspólnoty. W takim ujęciu pytanie o osobistą autentyczność rozpostarte jest pomiędzy dwoma tylko pozornie odległymi pozycjami: zakorzenieniem we wzorcach usankcjonowanych jakąś domyślną tradycją i dystansem wobec własnego wizerunku, który prezentujemy światu.
Historia sztuk dźwiękowych cywilizacji zachodniej od zawsze opierała się na doskonaleniu imitacji – zapis nutowy miał pozwalać na odtworzenie idealnego wykonania, które w rzeczywistości nigdy nie istniało, a podążają za nim konkursy z chopinowskim i moniuszkowskim na czele. Większość innowacyjnych instrumentów muzycznych miała przede wszystkim osiągnąć brzmienie skrzypiec; radio i techniki dźwięku przestrzennego miały oddać wrażenie sali koncertowej. Dźwięk w kinie to ciągła zabawa w imitację (fooley art) i kreację rzeczywistości (sound design). Wypełniające sklepy i biura muzaki, sztuczne fontanny i nagrania przyrody starają się oszukać ludzki umysł zastępczą kojącą audiosferą. Ta nadzwyczajna umiejętność adaptacji słuchu do rzeczywistości (lub jej imitacji) poddana ćwiczeniu stała się narzędziem sound studies. Czy to już skuteczna obrona przed dezorientacyjnością sztuk immersyjnych?
Czy więc możemy obejść się bez erzaców w rzeczywistości, w której temat zastępczy stał się aprobowaną strategią polityczną, a natłok i szybkość przepływu informacji (lub jej namiastek) definiują ważkość problemów stawianych w kolejce do przedyskutowania i – rzadziej – rozwiązania? Czy rozmowa o erzacu nie jest przypadkiem dyskusją o realności definiowanej przez brak poczucia wpływu? Tak zwana rzeczywistość, w której nawet społeczne i polityczne upodmiotowienie może okazać się erzacem, jawi się jako festiwal pozornych potrzeb, aspiracji i zaspokojeń. Jako dziwny korowód rozczarowań, nieustannie skłaniający do jeszcze większego wysiłku, do wydatkowania energii i zasobów oraz poszukiwania coraz to nowych, ale zawsze zewnętrznych, źródeł satysfakcji i walidacji.