Osiemdziesiąte urodziny „Dziwora”
Bogdan Dziworski to twórca obdarzony niebywałą wyobraźnią, pomysłowością i wyczuciem formy, tak w filmie, jak i w fotografii. Na styczeń 2022 r. przypadły obchody 80. urodzin artysty w Leica Gallery przy ul. Mysiej 3 w Warszawie, uczczone jubileuszową wystawą oraz spotkaniem online z fotografem.
W twórczości Dziworskiego znajdziemy i fotografię uliczną, i reportaż mający walory zarówno historyczne, jak i poznawcze. Zdjęcia te wyraziście przekazują emocje uchwycone na twarzach tych, których Dziworski spotkał na swojej drodze i postanowił ująć w swojej wizji artystycznej, uwiecznić. I tak rozczula fotografia dziewczynki, którą coś trapi podczas niezwykle radosnej ceremonii (której szczegółów tu celowo nie zdradzę), budzi empatię zdjęcie zachwyconej pary wpatrzonej w witrynę sklepu zoologicznego, zwracają uwagę wszystkie ujęcia tłumu – a właściwie frapujących, zwykłych – niezwykłych jednostek, które wyłuskał z niego artysta.
Pewne wątki się konsekwentnie powtarzają, jak np. skrzypek i w ogóle motyw muzyki, zwłaszcza skrzypiec, na których gra zarówno często fotografowany chłopiec, jak i (na innej fotografii) kamienny amor. Bawi humor sytuacyjny, gdy to fotograf przyuważył puzonistę z nietypowo trzymanym puzonem, który jak gdyby nigdy nic stoi w grupie ludzi, wzbudza podziw kompozycja – jak ta, gdy większą część kadru zajmuje jadący po łuku rowerzysta, a po prawej, jakby „na marginesie”, rozmawiają jego (prawdopodobnie) koledzy. Trzeba też przyznać, że biało-czarne fotografie są niesłychanie ekspresyjne. Kiedy patrzymy na samotną dziewczynę przy krawędzi chodnika, a dookoła niej na nieznośnie „zrytmizowaną” uliczną kostkę brukową, czujemy wzruszenie, a może i lęk, niepokój. Równie wiele mówiące i wręcz alegoryczne zdają się te prace, gdzie uczucia czy przebieg wydarzeń możemy sobie próbować dopowiedzieć – a to na pozór maleńka dziewczyna zawraca głowę wysokiemu dryblasowi z rękami w kieszeniach (który jednak nie wydaje się jej nieprzychylny!), a to motocyklista rozmawia z kobietą stojącą za kratą zamkniętego sklepu – niedostępną, choć wyciągającą doń jakby z pewną tęsknotą rękę.
Kunszt fotograficzny Bogdana Dziworskiego wymaga świętowania jubileuszu, a kto wie, może miłośników fotografii skłoni to także do zapoznania się czy przypomnienia sobie filmów reżysera, scenarzysty i operatora zarazem. Dziworski jest autorem wielu filmów dokumentalnych, w 1965 r. ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną i Filmową w Łodzi, w 1994 r. otrzymał tytuł doktora, a w 2002 – profesora zwyczajnego. Dwanaście lat później został odznaczony złotym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”…
Warto też nadmienić, że Dziworski sam o sobie mówi, że jest ze szkoły Henriego Cartier-Bressona; zafascynowany tą postacią po swoim pierwszym aparacie od ojca – czechosłowackim flexarecie (lustrzanka dwuobiektywowa) – przerzucił się na leicę z obiektywem 50 mm. W jednym z wywiadów, dla „Przekroju”, przyznał, że „żeby takie zdjęcie zrobić, to nieraz sześć, osiem godzin dziennie chodziłem po mieście. Po podwórkach, ulicach, parkach, wesołych miasteczkach. I tak chodziłem, aż wychodziłem. W fotografii liczy się ta jedna chwila, podczas której naciskam spust migawki i to tę niezwykłą, często przypadkową chwilę trzeba wyłowić gdzieś z otoczenia”. Aczkolwiek to właśnie od Cartier-Bressona usłyszał, że powinien robić filmy. A ponieważ Kazimierz Kutz później miał mu powiedzieć, że „operator to jest tylko hydraulik”, „Dziwor” zajął się i reżyserią. Z wielkim talentem zabrał się do opowiadania o sportowcach – jego „Hokej” (1976), „Dwubój klasyczny” (1978) czy „Fechmistrz” (1980) to tutaj pozycje obowiązkowe, a przecież lista jest jeszcze długa. Z kolei „Kilka opowieści o człowieku” (1983) to portret młodego mężczyzny pozbawionego obu rąk, który jednak potrafi pokonać własne słabości, wykorzystać posiadany potencjał i żyć jak inni. Nie brak i opowieści o artystach, o czym świadczą: „Obraz” (1979), „Szapito” (1984) czy aktualnie powstający „Andrew Warhol, moja fabryka” (króla popartu łączy z reżyserem łemkowskie pochodzenie). Jak się jednak okazuje, Bogdan Dziworski to także materiał na fantastycznego filmowego bohatera – jego dawny student, Paweł Dyllus, nakręcił o nim dowcipny, interesujący dokument zatytułowany po prostu „Dziwor”. W kontekście jubileuszu z pewnością wart obejrzenia!