Odmieniając los [„Psie pazury” na Netfliksie]
Dostępne na Netfliksie „Psie Pazury” w reżyserii Jane Campion („Fortepian” z 1993 r.) to western nietypowy. Pełen nieoczywistych rozwiązań, opowiedziany z zaskakującej perspektywy – ukierunkowanej na subiektywne dobro i relatywizm moralny. Do tego nakręcony wśród przepięknych pejzaży, z intrygującą i podsycającą niepokój muzyką Jonny'ego Greenwooda. Absolutnie hipnotyczny – nie dziwią więc ostatnio otrzymane Złote Globy.
Bohaterów dramatu na podstawie książki Thomasa Savage'a („The power of the dog” z 1967 r.) łączą trudne, lecz intensywne relacje. Dwóch braci z Montany różni od siebie niemal wszystko. Jeden jest manifestującym swoją męskość ranczerem, obnoszącym się z tym, że jest człowiekiem pracy, hardym, bystrym i wytrzymałym. Phil Burbank (rewelacyjny Benedict Cumberbatch) ma wielkie ego, bywa dla swoich bliskich brutalny, zbyt bezpośredni w czynionych im uwagach, momentami na granicy przemocy psychicznej. Tymczasem George Burbank (Jesse Plemons) to człowiek delikatny, subtelny, empatyczny. Pełen dobrej woli, elegancki, marzący o ustabilizowanym życiu rodzinnym i prospericie, którymi mógłby się chwalić przed gubernatorem. Jednocześnie obaj bracia start życiowy mieli podobny – są wykształceni i zamożni (mają np. do dyspozycji samochód, co w latach 20. było w tamtych stronach jeszcze rzadkością). I jest pomiędzy nimi silna braterska więź, choć paradoksalnie dzieli ich niemal wszystko. Dwa różne charaktery, dwa różne podejścia do życia. Jednak pozory mogą też mylić. Philip wcale nie jest do cna zepsutym człowiekiem. Mimo że z zachowania wydaje się prymitywem, to pozostaje niepozbawiony ludzkich odruchów. A chociaż zamknął się w „kolczastej skorupie”, to w sercu skrywa wiele tłumionych namiętności, przez co toczy ze sobą nieustanną emocjonalną walkę…
Prawdziwy konflikt pomiędzy braćmi rodzi się w chwili, gdy George decyduje się poślubić Rose (Kirsten Dunst), wdowę po alkoholiku i samobójcy, która samotnie prowadzi gospodę i wychowuje nastoletniego syna Petera (nagrodzony za tę rolę Kodi Smit-McPhee), któremu ranczerzy dotkliwie dokuczają, że jest „pedziem”. Początkowo to właśnie Phil jest na niego najbardziej zawzięty, zazdrosny o jego matkę i to jak wielki wpływ – świadomie bądź nie – wywiera na George'a. Rose nie może znieść kąśliwych komentarzy Phila, staje się znerwicowana i wpada w alkoholowy nałóg. Być może świadczy to o jej wysokiej wrażliwości, której Phil nie umiał docenić tak, jak uczynił to George (tym bardziej, skoro już nie uszanował i jego decyzji o ożenku). A może stanowi dowód różnych nieprzepracowanych problemów straumatyzowanej kobiety, które zachwiewają w niej pewność siebie przy starciu z tak mocną osobowością, jaką jest Phil. Mężczyzna jest chłodny, surowy, nietaktowny i przebywanie w jego towarzystwie szybko staje się dla bliskich istnym koszmarem. Sytuacja się nieoczekiwanie odmienia, gdy Phil postanawia pomimo wszystko zaprzyjaźnić się z synem Rose i nauczyć go kowbojskiego życia. Peter studiuje medycynę, to jego wielka pasja, ma zręczne ręce i jest równie spostrzegawczy jak Phil, czym zasłuży sobie w końcu na jego respekt. Być może od początku chłopak w pewien sposób przypominał Philipowi to, co mężczyzna wyparł z własnego życia czy osobowości, i stąd się wzięło jego nieprzyjemne zachowanie wobec Petera. Ranczer nie przeczuwa jednak, że chłopak pomimo powierzchownej uprzejmości pragnie się zemścić i uwolnić matkę od toksycznego szwagra. „Psie pazury” nie są więc bynajmniej historią o przełamywaniu lodów i przyjaźni, która stanowi lek na samotność na pustkowiu…
Poetycka opowieść Jane Campion
Jane Campion snuje swoją poetycką opowieść powoli, z jednej strony zachwycają w tym filmie niedopowiedzenia, z drugiej – dzięki świetnemu montażowi i zwracaniu przez reżyserkę uwagi na detale wiele wniosków nasuwa się samo. Muzyka Greenwooda w pewien sposób zwiastuje nieszczęście i momentami napięcie w filmie staje się już nie do zniesienia. A choć kibicujemy wzruszającemu związkowi Rose i George'a, to przecież nie sposób nie współczuć i Philowi, któremu poza bratem chyba nikt tutaj nie okazuje serca, jakby zapominając, że najtrudniejsze jednostki to te najbardziej skomplikowane i poranione, pragnące pozostać w ukryciu. Nikt więc nie wyciąga do Philipa ręki, bo i on nie chce żadnej pomocy przyjąć, jest tak nieprzyjemny w obejściu, że wszyscy schodzą mu z drogi i go unikają.
Jane Campion odczarowuje w swoim filmie Dziki Zachód, świat rewolwerowców, ranczerów i Indian, tworząc obraz na przekór konwencjom gatunkowym. Nie brak i wątku muzycznego – Rose jest byłą taperką, a George specjalnie dla niej sprowadza fortepian (czym wręcz wprowadza kobietę w konsternację!). Ponadto dzięki Rose mężczyzna uczy się podstawowych kroków tanecznych, po krótkiej lekcji ze łzami w oczach wypowiada znamienne słowa, jak to dobrze nie być samemu, jak dobrze odmienić swój los. Bo to samotność, podobnie jak i toksyczne relacje, potrafią uczynić z człowieka potwora – w końcu i pies gryzie tylko wtedy, gdy jest nieoswojony, niekarmiony lub bity.