Góra bez szczytu [O tym, czy góra jest trafną metaforą życia i czy na pewno każdy może być himalaistą]

25.06.2022
wspinaczka

Każdy, kto chodzi po górach, kto choć raz w życiu wspiął się na choćby niewielkie wzniesienie, wie jedno – góra ma wierzchołek. Swój najwyższy punkt. O osiągnięciu celu można mówić, gdy się stanie w tym miejscu, choć himalaiści dopowiadają, że pełen sukces oznacza również szczęśliwe zejście do bazy.

Co do jednej rzeczy nie ma wątpliwości – wierzchołek jest tam, gdzie być powinien. Czeka na kolejnych wchodzących. Może zdobędą go za pierwszym razem, może za piątym, a może nigdy. Jednak z pewnością większość dla pełnej satysfakcji przynajmniej spróbuje sięgnąć szczytu.

 

Jeśli potraktujemy nasze życie jako górę, sprawy nieco się komplikują. Choć piękna to metafora, zawierająca takie elementy, jak: cel, dążenie do niego, upór i wytrwałość, liczne przygody, satysfakcja, a może porażki… jest jednak zbyt trywialna. Bo tym, co odróżnia górę od życia, jest nieoczywiste położenie wierzchołka. Nie zawsze wiemy, jak daleko jeszcze do niego. Czasem nie mamy świadomości, że już na nim stoimy. Albo też trudno nam zdefiniować, co właściwie jest upragnionym szczytem, spełnieniem marzeń, limitem możliwości. Czy warto zatem podejmować wyzwanie? A może, po prostu, nie mamy wyjścia?

 

Bez przewodnika

 

Kto szedł na tatrzańską Świnicę od strony umiejscowionej u jej stóp przełęczy, ten wie, że jest tam wyjątkowo zdradliwy moment. Taki, który za pierwszym razem odbiera nadzieję i siły. Otóż w momencie gdy wierzchołek wydaje się być już naprawdę blisko, na końcu prostej jak strzała ścieżki, ta nagle zaczyna się gwałtownie obniżać. Z każdym krokiem wytracamy osiągniętą wcześniej z mozołem wysokość, świadomi tego, jak wiele znów trzeba będzie odrobić. Nie ma innej drogi, nie da się ominąć owego feralnego dołka. To tylko jeden z przykładów, jest ich znacznie więcej w Tatrach, np. na Orlej Perci. Idąc po raz drugi tą samą trasą, wiedząc, co nas czeka, nie przejmujemy się już tak bardzo. Jest tak samo trudno fizycznie, ale jakoś jednak lżej na duchu. W życiu nie ma jednak drugiego razu. Zmierzenie się z własnym rozczarowaniem, gdy sukces wydaje się oddalać, bywa trudne. Wykrzesanie z siebie dodatkowych sił, by pokonać dodatkowy dystans, jeszcze trudniejsze. Co ciekawe, tatrzańskie przewodniki pomijają takie szczegóły. Każdy musi odkryć to sam.

Tatry, szlak

Teraz już z górki

 

Czy można minąć szczyt i nie zauważyć, że już się tam było? W górach to raczej niemożliwe, chyba że zdobywana przez nas góra jest w istocie łagodnym, zalesionym pagórkiem. Takie jest i życie niektórych z nas. Bez szerokiego widoku po horyzont, bez wielkich różnic wysokości. Idziemy ze zwieszoną głową, obserwując własne stopy stawiane na ścieżce i zauważamy, że szczyt już był, gdy stajemy nagle na parkingu. Wielu z nas dopiero z perspektywy czasu docenia momenty z przeszłości. Aha, to było wtedy, to był ten szczyt, kto by pomyślał… Choć deklarujemy chęć stałego rozwoju, a przynajmniej podtrzymywania status quo, raczej niewielu udaje się zakończyć życie w szczytowej formie zdrowotnej, zawodowej, w idealnych konfiguracjach towarzyskich i uczuciowych. Pół biedy, jeśli nasza droga w dół trwa relatywnie krótko. Gorzej, gdy ktoś uświadamia sobie w wieku 45 lat, że wszystko, co najlepsze, przydarzyło mu się dwie dekady temu. Być może najmądrzejsze w tej sytuacji jest zaczęcie od nowa. Wytyczenie innego celu, wspinaczka na kolejny szczyt. Bo ile można siedzieć w dolinie? Z drugiej strony, jeśli trafimy na piękną łąkę nad potokiem, być może zechcemy tam już pozostać. Cieszmy się nią, póki nam się nie znudzi.

 

Już nie muszę, wreszcie chcę

 

A może trzeba przyjrzeć się bliżej temu, czym szczyt w ogóle jest? Czy faktycznie jest nim bycie najbardziej zajętą osobą w tej galaktyce? Lub wyruszanie co rano do pracy w modnym garniturze? Czy to może odhaczanie kolejnych punktów z niekończącej się listy rzeczy do zrobienia i dopisywanie nowych? Władza? Majątek? Autorytet? Sława? Ciekawą myślą podzielił się ze mną niedawno jeden z największych żyjących artystów, światowej sławy wirtuoz. Otóż, będąc na emeryturze i mając wreszcie pusty kalendarz czuje, że jest na szczycie. Może występować wtedy, gdy ma na to ochotę. A gdy nie ma, po prostu cieszyć się swoim domem albo gdzieś wyjechać. Wolno mu beztrosko spacerować po miejscach, które zawsze odwiedzał w pośpiechu, z ciążącym nad głową brzemieniem wieczornego koncertu. Na obecny status pracował całe życie. Nie tylko materialny, chodzi też o powszechny podziw dla jego sztuki, który otwiera przed nim drzwi do najlepszych sal koncertowych. Patrząc wstecz, podsumowując znaczącą liczbę zagranych koncertów i nagranych płyt, artysta ten wie, że warto było dożyć momentu takiego jak teraz. Doświadczyć wolności, radości z muzykowania z przyjaciółmi, niezależności. Nie każdy ma ochotę do końca życia spalać się na estradzie, spać w hotelach i zmieniać trzy razy w tygodniu strefę czasową. A inni niech sobie mówią, co chcą.

góry, zachód słońca

Nie zgub siebie

 

No właśnie, inni. Często próbują nam wmówić, że jesteśmy już na szczycie. Lub, przeciwnie, że daleka jeszcze droga przed nami. Tymczasem właścicielem kompasu jesteśmy my. Nikt inny. Używanie go nie jest wbrew pozorom takie trudne. Każdy z nas został wyposażony w intuicję i sumienie. I to one mówią nam, czy to już wszystko, na co nas stać. Czy nie próbujemy sięgać zbyt wysoko, a może odpuściliśmy za wcześnie. W głębi duszy wiemy przecież, czy jesteśmy raczej w typie himalaisty, czy bieszczadzkiego włóczęgi. Czy preferujemy ambitne cele, skumulowany wysiłek, by po nie sięgać, czy wolimy zupełnie inny styl. Na szczęście dziś nie żyjemy już w czasach, kiedy kumulacyjnym punktem życia było dla kobiety zamążpójście, a dla mężczyzny osiągnięcie przyzwoitego statusu materialnego. Dopuszcza się różne style wspinaczki, różny czas docierania na wierzchołek. A nawet przekorę i ostentacyjne ignorowanie modelu przyjętego przez większość. Dziś mamy tez do dyspozycji usługi doradcze niezliczonych trenerów, coachów i psychologów, którzy z chęcią pomogą odnaleźć własną ścieżkę. Podsuną techniki, dzięki którym rozpoznamy, co jest naprawdę naszym własnym wyborem, a co kalką cudzych oczekiwań, marzeń i roszczeń wobec nas.

 

Spakuj plecak z głową

 

Szczyt jest zawsze tam, gdzie nasze wewnętrzne wartości znajdują swoje zastosowanie. Dla kogoś, kto kocha wolność stanowisko w korporacji, choćby i świetnie opłacane, nie będzie szczytem. Tym stanie się dopiero zapewnienie sobie utrzymania w pracy na własny rachunek. Albo uświadomienie sobie swoich niewygórowanych oczekiwań materialnych i przeprowadzka na wieś. Paradoksalnie wiele osób dostrzega, że są na szczycie… w momencie straty, uwolnienia się od czegoś, np. toksycznej relacji. Po rozwodzie. Po trzaśnięciu drzwiami biura despotycznego szefa. Po śmierci kontrolujących rodziców. Niektórzy muszą stracić majątek, by zrozumieć, że wcale nie był im potrzebny i lepiej żyje im się bez lęku przed jego utratą. Innych zmienia doświadczenie choroby, wypadku. Wyzdrowienie lub nauczenie się funkcjonowania w bezpowrotnie zmienionym ciele sprawia, że chcą angażować się w pomoc podobnie doświadczonym przez los, zaczynają żyć w pełni, czują się ważni i wysłuchani. Każdy ma inne potrzeby i ich zaspokojenie jest naszym osobistym szczytem. Jedni muszą być otoczeni ludźmi, inni wolą samotność. Jedni całe życie drżą przed utratą urody i nie przestają o nią dbać, inni w dojrzałym wieku z ulgą zrzucają balast przymusu dobrego wyglądania. Dla niektórych życie ma sens, gdy mogą dzielić się doświadczeniem i wiedzą z innymi, inni świetnie czują się w roli wiecznego ucznia. Grunt to odkryć swoje powołanie, własne ambicje i nie dać sobie wmówić cudzych. Odnaleźć własne wartości i nie bać się ich bronić. A potem, oczywiście, dążyć do tego, by nasze życie było z nimi spójne. Po to, by przypadkiem nie obejść szczytu bokiem. Bo może już był, tuż obok, a my zbłądziliśmy w ciemnościach lub we mgle. Tak naprawdę nie ma góry bez szczytu. Są tylko turyści bez mapy i latarki.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.