„Nuda” w toruńskiej Wozowni [wystawa prac Weroniki Teplickiej]
W lipcu i sierpniu 2022 roku w Galerii Sztuki Wozownia w Toruniu odbywała się wystawa prac Weroniki Teplickiej pod tytułem „Nuda”. I choć formalnie na ścianach galerii znajdowały się obrazy namalowane przez artystkę, to żadnego z nich nie zobaczyliśmy w pierwotnej postaci. Jak to możliwe?
Kondensowanie formy, destrukcja i rekonstrukcja
Zacznijmy od początku… Inspiracją dla nazwy wystawy były słowa Johna Cage’a:
„… jeśli coś nudzi wykonane raz, zrób to dwa razy; jeśli wciąż jest nudno, zrób to cztery razy; jeśli…”.
Ta wielokrotność wykonania, nieustanna powtarzalność, przetwarzanie i ponawianie – to istota twórczości Weroniki Teplickiej. Oryginalny artystyczny zamysł zaczął się krystalizować już w okresie studiów, kiedy powstające obrazy wymagały coraz większej przestrzeni do ich przechowywania. Gdy stosy płócien, często nieudanych, przestały się mieścić w garażu ojca, artystka postanowiła je ciąć, składać, sklejać i sprasowywać. Ta metoda kondensowania formy okazała się nie tylko praktycznym rozwiązaniem, ale przede wszystkim zyskała artystyczne umotywowanie. Zawarte na płótnach emocje – wyrażone w kształtach i barwach – zyskiwały nową postać; nie znikały, lecz przybierały zupełnie inną, zaskakującą formę.
Artystka tak oto wspomina ten okres:
„Najpierw cięłam szkice wykonywane na płótnie, później obrazy z pierwszego i drugiego roku studiów, później te z trzeciego roku… Zaczęłam od tych najgorszych, potem cięłam te nie najgorsze, niektóre zostawiałam na później, ale przyszedł też ich czas. Obrazów dyplomowych jeszcze nie pocięłam…”.
Teraz Weronika Teplicka maluje obrazy specjalnie po to, by je przetworzyć i by nadać im nowe znaczenia. Korzysta też niekiedy z dzieł innych artystów, którzy przekazują jej swoje prace do dalszego „przetwarzania”.
Obiekty malarskie, które można było oglądać w galerii Wozownia, intrygują nie tylko formą. Ich kształt, grubość, sposób ułożenia warstw, kolorystyka – to pierwsze, bezpośrednie bodźce, które wywołują określone skojarzenia. Każdy jednak obiekt ma swoją historię – każdy był kiedyś prostokątnym lub kwadratowym obrazem, składał się z dwuwymiarowych barwnych plam i był malowany przez artystkę w określonym stanie emocjonalnym, stając się bardziej lub mniej skończonym dziełem. I właśnie ta „przeszłość” obiektów budzi największą ciekawość. Czym był wcześniej ten czy inny zlepek tkaniny i farb? Co przedstawiał? Co mówił o świecie? I jak się zmienił pod wpływem kondensacji? Czy jest taki sam, czy inny? Jak na istotę pierwotnego i wtórnego dzieła wpłynął proces destrukcji i rekonstrukcji?
W kontekście tych refleksji zastanawiał brak tytułów poszczególnych prac prezentowanych na wystawie. Niewiedza o tym, co znajdowało się wcześniej na pociętym obrazie, budowała pewnego rodzaju tajemniczość i otwierała pole do własnej interpretacji; z drugiej jednak strony mogło to zubażać artystyczną wymowę obiektu, którego pierwotny sens był dla widza ukryty.
Może jednak to, co ukryte, takim powinno pozostać? Jak tłumaczy autorka, malowane obecnie obrazy to przede wszystkim kompozycje pasowe, formy abstrakcyjne, znaki i napisy zamykające w sobie emocjonalne stany artystki – wszystko to, co chce ukryć i czego się obawia.
„Opowieści o codzienności”
Oprócz przestrzennych form złożonych z pociętych obrazów na wystawie można było zobaczyć kolaż złożony z kilkuset zdjęć wykonanych w ramach projektu „Opowieści o codzienności”. Mówi o tym sama autorka:
„Tworzę też eksperymenty na polu wideo, przenosząc na nie moje doświadczenia malarskie. Staram się malować bez malowania, czyniąc rezultatem mój proces twórczy. Średnio co 5–15 minut wykonuję aparatem w telefonie dwa zdjęcia, „selfie” oraz wszystkiego, co znajduje się przede mną i tworzę z nich kolaże. Projekt był rozwijany równolegle z końcem psychoterapii, dlatego postawiłam siebie w centrum moich poszukiwań”.
Realizację tego projektu Weronika Teplicka rozpoczęła w styczniu 2020 roku i kontynuowała go w okresie lockdownu (od czerwca do sierpnia 2020 roku) w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Kultura w sieci”. Setki, a nawet tysiące powtarzających się ujęć zestawionych obok siebie mówi wiele nie tylko o życiu artystki, która samą siebie uczyniła obiektem artystycznego wyrazu, ale też o nas jako o społeczeństwie zamkniętym w najtrudniejszych chwilach pandemii – o ograniczeniach, o lęku, o odosobnieniu – i o tym, jak sobie radziliśmy w ekstremalnych okolicznościach.
Na podobnej koncepcji oparte były audiowizualne formy prezentowane na dwóch ekranach tabletów. W układzie przypominającym kolaż – a może raczej ekran aplikacji Zoom – zamieszczone były króciutkie filmiki nagrywane smartfonem i montowane w prostym programie dostępnym dla każdego użytkownika. Każdego dnia powstawały 64 filmy ukazujące codzienne życie artystki i jej otoczenie. Obie techniki – fotografia i film – celowo sprowadzone do wersji amatorskiej, wykorzystane zostały przez Teplicką do dokumentowania codzienności. Ich dalsza realizacja może za kilka lat okazać się istotnym źródłem w badaniach socjologicznych czy psychologicznych nad kondycją społeczeństwa w okresie kryzysu wywołanego różnymi czynnikami: od pandemii, przez wojnę na wschodzie Europy, po kryzys gospodarczy.
Nuda, czyli potencjał
Jak widać, nuda w kontekście twórczości Weroniki Teplickiej wymyka się powszechnemu przekonaniu, że jest ona niemile widziana czy niechętnie odczuwana. Według artystki „nuda to potencjał, niekończąca się możliwość, z której można czerpać tworzywo dla swojej twórczości”. Zatem nuda jest stanem pożądanym, bo dającym szansę poszerzania rzeczywistości, budowania jej od nowa i nadawania znaczeń obiektom, które nas otaczają.
Oby zatem takiej twórczej nudy Weronika Teplicka doświadczała jak najczęściej. Spełni się wtedy jej życzenie o transformacji obiektów, które towarzyszą nam na co dzień: „Chciałabym, niczym stwórca, wyciągnąć je z kontekstu, odwrócić ich znaczenie, by powracały w nowej formie”.
Więcej o wystawie można przeczytać na stronie internetowej Galerii Sztuki Wozownia: www.wozownia.pl/weronika-teplicka-nuda. Kuratorką wystawy była Joanna Gwiazda.