Mahler wymaga! [Finał sezonu artystycznego w Filharmonii Łódzkiej]

08.07.2024

Kolejny sezon artystyczny za nami. Niewątpliwie w tym roku przez Filharmonię Łódzką przeszło wielu wyjątkowych artystów, a repertuar przyciągał melomanów swoją barwnością i różnorodnością. Emocji nie zabrakło również podczas koncertu zwieńczającego cały sezon. Łódzcy Filharmonicy pokazali, że pracują na pełnych obrotach do samego końca, bowiem na finał zaprezentowali II Symfonię c-moll Zmartwychwstanie Gustava Mahlera.

Tego wieczoru Filharmonia Łódzka podziękowała za lata współpracy jednemu z artystów – panu Andrzejowi Walczakowi, który grał w łódzkiej orkiestrze od 1981 roku. Bez wątpienia zakończenie swojej przygody z tą instytucją II Symfonią Mahlera to doskonałe podsumowanie pracy. Jak się żegnać, to właśnie z takim przytupem! Również tego wieczoru Iwona Sobotka zakończyła swoją całosezonową rezydenturę w FŁ.

 

Na Mahlera trzeba przyjść wypoczętym, najedzonym i gotowym na wszystko. Ja dodatkowo proponuję podwójne espresso dla pewności, że siła skupienia nas nie zawiedzie. To wymagające dzieło zarówno dla wykonawców, jak i odbiorców. Jednak jeśli uda się w pełni dotrzymać kroku kompozytorowi, może okazać się, że słuchacz i artysta spotkają się w ostatniej części i zrozumieją, że przeżyli właśnie niezwykłą, pełną emocji podróż. U Mahlera nic nie jest przypadkowe, a w partyturze roi się od symboliki i znaczeń. Wchodząc w to pięcioczęściowe, monumentalne dzieło, trzeba wytrwać w skupieniu do końca. Nasłuchiwać, poszukiwać i podążać za artystami. I tu nasuwa się pytanie: jak wiele bodźców może przyjąć człowiek?

 

Już od pierwszych dźwięków wiadomo było, że orkiestra jest w doskonałej formie. Ciemna, tragiczna tonacja c-moll zawładnęła całą salą, a każde kolejne uderzenie w talerze podbijało wciąż rosnące napięcie. Otwierające Allegro maestoso wprowadziło słuchaczy w świat pełen patosu i dramatycznych brzmień. Jak wspomniał prowadzący koncert Piotr Matwiejczuk: kompozytor pragnął w ten sposób nawiązać do jednego ze swoich koszmarów sennych, w których ujrzał samego siebie leżącego na katafalku wśród kwiatów pogrzebowych. Drugim impulsem do stworzenia dzieła była lektura Dziadów Adama Mickiewicza. Mahler powiedział kiedyś wprost, że jest to pogrzeb, który urządził bohaterowi swojej I Symfonii. Tak szczegółowo zapowiedziana wizja z pewnością wpłynęła na wyobraźnię słuchaczy. Orkiestra również nie zawiodła i wykreowała prawdziwie tragiczną atmosferę. Stanowcze, ale niezwykle intensywne smyczki w połączeniu z dostojnym brzmieniem niezwykle rozbudowanej sekcji instrumentów dętych misternie stawiały kolejne elementy dramaturgicznej układanki. Po pierwszej części według wskazówek kompozytora powinna nastąpić pięciominutowa przerwa, aby publiczność mogła przetrawić to, co usłyszała chwilę wcześniej. Paweł Przytocki zadecydował jednak, że przerwa potrwa zaledwie kilkanaście sekund i tu rodzi się pytanie: czy gdyby kompozytor zapisał przerwę w postaci pauz, byłaby częściej reflektowana? A może ta sugestia to zwyczajnie kwestia interpretacji? Z drugiej strony, skoro kompozytor zakłada, że jest to element, który ma przynieść założony efekt, to właściwie czemu nie poddać się temu eksperymentowi?

 

Część druga wprowadziła znacznie więcej pogody i lekkości – miała to być ilustracja słonecznych dni bohatera, którego właśnie pogrzebaliśmy w pierwszej części, a teraz wracamy do przeszłości, by powspominać jego szczęśliwe chwile. Mimo że dramaturgia drugiej części zakłada więcej finezji, jasności i zwinności, dało się odczuć, że w partyturze robi się coraz bardziej nerwowo. Gdy orkiestra dotarła do partii przepełnionej triolami, gdzieniegdzie zabrakło stanowczych i pewnych uderzeń smyczkiem, a w konsekwencji pojawiły się nierówności. Jednak chwilę później partia smyczkowa zachwyciła słuchaczy rasowymi glissami. Na uwagę w tej części zasługuje również wyjątkowe solo fletu piccolo, fletu poprzecznego i harfy wykonane na tle pizzicato. Krótkie, selektywne i mieniące się dźwięki pomogły zarysować kolejną scenerię założoną przez kompozytora.

 

Trzecia część rozpoczęła się uderzeniem w kocioł. Scherzo namalowało nieco groteskową przestrzeń, a to za sprawą uwodzących wznosząco-opadających partii solowych: fletu, oboju, fagotu i klarnetów. Potęga orkiestry zalewała salę lawiną dźwięków, po to by chwilę później odetchnąć i zatoczyć koło od nowa. Tym samym wyłonił się słuchaczom traktat o absurdalności wszelkich działań w naszym życiu, który to pragnął wygłosić kompozytor.

 

Docierając do czwartej części, można czuć lekkie zmęczenie. Jednak Mahler wprowadza nową niezwykłą energię głosu ludzkiego, który ożywia dzieło na nowo. Tego wieczoru w roli solistek pojawiły się Maria Berezovska (alt) i Iwona Sobotka (sopran). Maria Berezovska poprowadziła swoją partię z niezwykłą czułością, udowadniając przy tym, że alt może być niezwykle dramatyczny i ujmujący. Niestety ustawienie artystki za orkiestrą okazało się być nie do końca trafnym pomysłem, momentami śpiewaczka nie była wystarczająco słyszalna. Przy okazji czwartej części nie można nie wspomnieć o wspaniałym fragmencie podarowanym trąbkom i waltorniom. Mimo że partia nie została wykonana perfekcyjnie (momentami brak precyzyjnego wejścia w daną wysokość dźwięku), dostojną i świetlistą harmonią muzycy zbudowali kolejny filar opowieści Mahlera.

 

Potężna piąta część to apogeum emocji, droga do tytułowego Zmartwychwstania, w której królowała Iwona Sobotka oraz znakomicie przygotowany Chór FŁ. Przeszywający głos sopranistki wzbudził w słuchaczach wzruszenie i poczucie nadziei, bowiem ta podróż to symboliczne oczyszczenie. Wyjście od śmierci, przejście przez uczynki, aż do życia wiecznego. Całość kończy się słowami „Jestem z Boga i do Boga pragnę iść z powrotem”. Przed występującym w ostatniej części chórem postawiono nie lada wyzwanie, gdyż bardzo trudno jest rozgrzać głos po ponad godzinie milczenia. Chór FŁ jest jednak gotowy na wszystko i z niezwykłą precyzją, barwą i selektywnością wykonał chorał. Finał postawił na nogi całą salę i doprowadził do długich owacji na stojąco, którymi melomani podziękowali artystom za wspaniałe doświadczenie tego wieczoru, a także za cały sezon.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.