Magia i muzyka na Wexford Festival Opera
Wexford to małe miasteczko położone na południowo-zachodnim wybrzeżu Irlandii. Kraj ten rzadko kojarzy się z operą, a jednak dzięki grupie ludzi, którzy kochali operę, na irlandzkiej prowincji powstał festiwal, który dziś jest ważną częścią europejskiej mapy kulturalnej.
Wexford Festival Opera utrzymuje się w znacznej mierze dzięki dotacjom oraz wsparciu lokalnej społeczności. W ostatnich latach co roku około 250 osób pracuje dla festiwalu jako wolontariusze. Dzięki determinacji lokalnej społeczności udało się w 2008 roku oddać do użytku nowoczesny teatr operowy.
Dziś Wexford Festival Opera w październiku i listopadzie prezentuje różnorodny program składający się z mało znanych oper, recitali wokalnych i koncertów fortepianowych oraz wykładów.
Postanowiłem wybrać się do Wexford, aby obejrzeć nieznane mi opery, ale odkryłem coś więcej. To małe miasteczko rybackie żyje swoim festiwalem. Jest to lokalne święto, podczas którego młodzi ludzie chodzą po ulicach poprzebierani w fantastyczne stroje, śpiewacy i tancerze występują w lokalnych pubach, a nawet śpiewają z okien budynków, wokół których gromadzą się przypadkowi słuchacze. Wexford Festival Opera to coś więcej niż kolejne wydarzenie muzyczne, jest to wyjątkowe doświadczenie. Tutaj lokalna wspólnota jest dumna ze swojego festiwalu i pokazuje to na każdym rogu miasta i w każdej rozmowie.
W tym roku tematem przewodnim była magia i muzyka. Utwory prezentowane podczas festiwalu często nawiązywały do baśni. Dziełem otwierającym 2022 Wexford Festival Opera była „La Tempesta” Fromentala Halévy’ego. Dzieło to oparte jest na „Burzy” Szekspira. Przyznam, że libretto Scriby wydało mi się przydługie i nieco miałkie, jednak to muzyka w operze jest najważniejsza, a tutaj Halévy zaserwował nam muzyczny roller coaster. Muzyka Halévy’ego łączy przeciwieństwa: francuski rytm z włoską śpiewnością. Francesco Cilluffo, który przygotował operę od strony muzycznej, zaprezentował prawdziwie wirtuozerski popis. Poprowadził Wexford Festival Orchestra emocjonalnie, ale zarazem z niezwykłą precyzją. Cilluffo w sposób imponujący operuje barwami orkiestrowymi. Chwilami jego „La Tempesta” była prawdziwie sztormowa, a chwilami znów lekka, poetycka, niemal taneczna. Cilluffo dyrygował z zaangażowaniem i sprawił, że muzyka Halévy’ego brzmiała świeżo. Głównie za sprawą dyrygenta miałem poczucie, że „La Tempesta” w Wexford była wyjątkowym przeżyciem. Reżyser, Roberto Catalano, stworzył abstrakcyjne, refleksyjne przedstawienie. Szekspirowska historia została osadzona jest w nieokreślonej przestrzeni i czasie. Przedstawienie, utrzymane w monochromie, ogniskuje się wokół problemów samopoznania. Jest to interesujące podejście do „Burzy”, ale mało dramatyczne. Reżyseria wydaje się statyczna i chwilami całkowicie oderwana od barwnej muzyki Halévy’ego.
Wexford Opera Festival oferuje młodym śpiewakom możliwość doskonalenia swoich umiejętności w Wexford Factory Artist. Podopiecznym tej fabryki artystów jest Nikolay Zemlianskikh, który wykonał partię Prospera. Jego głos posiadał charyzmę, która przykuwała uwagę publiczności. Barwa głosu Zemlianskikha była ciepła, dębowa, co w połączeniu ze świetną techniką sprawiło, że tego głosu na długo nie zapomnę. Partię Mirandy ze swoistą delikatnością i naturalnością wykonała Hila Baggio. W głosie Giorgiego Manoshvili było coś hipnotyzującego. Jego wykonanie partii Calibabo było bardzo teatralne. Giulio Pelligra jako Fernando odznaczał się bardzo śpiewnym stylem i świetnym frazowaniem.
"Burzę" już od 3 grudnia 2022 r. będzie można obejrzeć w Arte TV.
Prawdziwym odkryciem była dla mnie opera „Lalla-Roukh” francuskiego kompozytora Félicien Davida. Dzieło miało swoją premierę w 1862 roku, a już kilka lat później święciło triumfy od Warszawy, poprzez Milan, Sztokholm aż po Moskwę. Jednak w XX wieku opera ta popadła w całkowite zapomnienie. Dziś Wexford Opera Festival prezentuje pierwszą współczesną produkcję „Lalla-Roukh”. Sama historia jest dość błaha. Księżniczka ma poślubić potężnego władcę, ale woli od niego prostego śpiewaka. Na koniec śpiewak okazuje się potężnym władcą w przebraniu. David stworzył dzieło lekkie i frywolne, mieniące się od pociągających rytmów i melodii. Orpha Phelan, która operę tę wyreżyserowała, nie stara się prezentować spójnego spektaklu. Często bawi się konwencją, przejaskrawia czy też sprowadza do absurdu akcję opery. Wyczucie stylu, uwaga na detale oraz bezpretensjonalność, z jaką Phelan podchodzi do tego dzieła, sprawiły, że spektakl ten był dla mnie ogromną przyjemnością. Steven White świetnie rozpracował partyturę Davida. Pod jego batutą opera ta zachowała klarowność formy, ale jednocześnie była pełna energii i humoru. Wokalnie najbardziej zaimponował mi Ben McAteer, który wykonał rolę Baskira. Naturalnością i świetnym aktorstwem podbił serca publiczności Thomas D Hopkinson. Tytułową rolę wykonała Gabrielle Philiponet. Było to kompetentne i bardzo sprawne wykonanie. Philiponet dysponuje świetną techniką wokalną, jednak jej śpiew czasem wydawał się wymuszony, a wysokie dźwięki miały ostre, metaliczne brzmienie.
Wexford Festival prezentuje także „pocket operas” prawykonania współczesnych oper zaprezentowane w prostych produkcjach. W tym roku można było usłyszeć między innymi „The Master” Alberta Caruso oraz „Cinderella” Almy Deutscher.